Media Rodzina, Poznań 2015.
Śmiech i absurd
Małgorzata Pietrzyk „Strasznym snem słonia” pokazuje, że na rynku wydawniczym jest miejsce na literaturę absurdu kierowanego do dzieci, na wyobraźniowe rozśmieszające historie i bajki nieobarczone pedagogicznymi przesłaniami. Chociaż warsztat tej autorki nieco kuleje, wiele jej można wybaczyć za to, że zaprasza dzieci do krainy z fantazji i snów, a kolejnych bohaterów wikła w coraz dziwniejsze sytuacje czy historie. Ta książeczka trafi do najmłodszych. Rodzice odzyskają przy niej wizję w bajkową rzeczywistość.
Mnóstwo w tym tomiku humoru. Punktem wyjścia czyni Małgorzata Pietrzyk przedziwne pomysły: słoń śni, że jest czajnikiem, jeżyk chce kołnierz z lisa, hipopotam udziela wywiadu w piżamie, a żyrafa przygotowuje sobie kreacje z chmur. Pojawiają się w zbiorku zabawy słowem – melon chodzi w meloniku a beczka nie ma piątej klepki. Czasami przez bajki przewijają się koty, czasami – kolibry. Wszyscy bohaterowie mają nakreślony cel istnienia: poszczególne bajki zawierają humorystyczne puenty. Nie zawsze dzieci przewidzą, do czego historyjka zmierza – tym chętniej będą poznawać kolejne rymowanki. Małgorzata Pietrzyk wymyśla bajki bez konieczności pouczania maluchów. Chce rozbawiać odbiorców, a i sama dobrze czuje się w wyobraźniowej przestrzeni, której nawet na moment nie opuszcza. Sięga po scenki, które mają w sobie komiczny potencjał – umiejętnie rozwijane mogą też pobudzać wyobraźnię. Zdarza się jeszcze czasem przegadanie (dosyć długie są te utworki, ale w krótszych Pietrzyk nie potrafi za to zawrzeć historyjki, a jedynie drobną anegdotę bez walorów „narracyjnych”), ale same pomysły są lekturową nagrodą.
W rozwiązaniach formalnych ta autorka nie czuje się najlepiej. Odejście od katarynkowych rytmów sylabotoników wychodzi jej akurat na dobre, problem za to – niemal tradycyjnie – w rymach. Chociaż Małgorzata Pietrzyk już zdradza talent do wyłapywania ciekawych współbrzmień, zbyt często jeszcze daje się prowadzić czasownikowym rymom gramatycznym. Z kolei kiedy próbuje rymów niedokładnych, wpada w pułapkę – te rozwiązania w literaturze dla dzieci nigdy się nie sprawdzają (a już „rym” piątej – oglądnie psuje radość czytania). Bywa, że Pietrzyk zaczyna odruchowo zdrabniać wyrazy i pisać z niepotrzebnym rozczuleniem. W humorze jest dużo lepsza i tej drogi powinna się trzymać, sentymenty odkładając na bok. Najlepsze w „Strasznym śnie słonia” są bowiem te wierszyki, w których Pietrzyk zapomina o prawdziwym świecie i o czułostkach, za to wydobywa absurdalne skojarzenia i bezpretensjonalne dowcipy.
Tomik zwraca uwagę nie tylko rzadkim w dzisiejszej literaturze czwartej umiłowaniem absurdu i ukazywaniem potęgi wyobraźni. Zilustrowała go Emilia Dziubak, a to oznacza, że odbiorcy – bez względu na wiek – zostaną zabrani do strefy fantazji. Te obrazki zachwycają – i ujęciem tematu, i delikatnym humorem, i detalami do odkrywania przy uważnym oglądaniu książeczki. Emilia Dziubak uwielbia obramowywać poszczególne scenki ramkami z liści – w ten sposób sugeruje odbiorcom wejście do tajemniczej krainy. Znakomicie gra światłem – z upodobaniem wykorzystuje świetlne smugi, by zamienić w bajkową przestrzeń zwykłą piwnicę czy strych. Jej ilustracje pełne są szczegółów i kolorów, to małe dzieła, które przejść powinny do klasyki literatury czwartej. Emilia Dziubak dobrze odnalazła się w humorystycznym stylu Małgorzaty Pietrzyk i sprawia, że nawet mniej udane wierszyki z tej książki trafią do najmłodszych – za sprawą graficznego przeniesienia. „Straszny sen słonia” to publikacja, której z pewnością warto się przyjrzeć – autorka bowiem, jako jedna z nielicznych, pokazuje wszystkim znaczenie śmiechu i wyobraźni w bajkach dla najmłodszych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz