Świat Książki, Warszawa 2015.
Tempo życia
Bardzo szczupłą powieść proponuje czytelniczkom Leniwej Niedzieli Dorota Schrammek. „Stojąc pod tęczą” to historia złożona z kilku życiorysów, zestaw przeplatanych ze sobą migawek z damsko-męskich relacji. Autorka stawia na wielkie problemy i ogrom emocji – nie ma wyjścia, jeśli chce w krótkim czasie przywiązać do siebie czytelniczki. W „Stojąc pod tęczą” łączy typowe dla obyczajówek i romansów motywy, pozwala, by jednym bohaterkom życie układało się niezależnie od marzeń, a innym wymykało się z rąk. Jedno jest pewne: każdy może przynajmniej przez chwilę poczuć się szczęśliwy i spełniony, niezależnie od tego, co zdarzy się później i jakimi wyrzeczeniami będzie okupione.
Autorka poznaje ze sobą kilka kobiet. Magdalena jest wychowywana przez ojca na księżniczkę: dostaje tylko to, co najlepsze, zasługuje na księcia z bajki. Mimo nadopiekuńczości ojca odnajduje się jakoś w dorosłym świecie, ale zupełnie po pensjonarsku zakochuje się w mężczyźnie, którego zna tylko z audycji radiowych. Patrycja z kolei po ciężkim dzieciństwie zrywa kontakty z ojcem. Spełnia dawne marzenie o posiadaniu psa. Nie potrafi ułożyć sobie życia prywatnego, ale uważa, że nic więcej do szczęścia nie potrzebuje. Aneta ma zaborczego męża o despotycznym charakterze i staroświeckich poglądach, a Jagoda, nieszczęśliwa w małżeństwie, wikła się w romans. W tym wszystkim nie ma miejsca na zwyczajność – a może właśnie tak objawia się zwyczajność filtrowana przez fabularne schematy. Autorka stosuje w narracji skrótowe charakterystyki (bohaterek i okoliczności), nigdy nie zostaje zbyt długo przy jednej z postaci. Chętnie pokazuje chwile dla nich przełomowe, które da się najogólniej określić jako walkę o spełnienie marzeń. W tej powieści są sytuacje bez wyjścia oraz sytuacje, w których ratunek nadchodzi z niespodziewanej strony. Zdarza się, że Schrammek porusza jakiś temat, a potem całkowicie go porzuca, unieważnia przez inne fakty. Nie daje ani chwili spokoju: każe postaciom uczestniczyć w wydarzeniach wstrząsających, dla dobra akcji hojnie nimi szafuje. Równolegle nakreśla całą sieć znajomości, pokazuje, kim dla siebie nawzajem są bohaterki, wprowadza też zależności między ich partnerami. Najpierw nakreśla więc kilka różnych portretów i historii osobnych, żeby potem coraz bardziej je ze sobą splatać.
„Stojąc pod tęczą” to powieść, która realizuje założenia obyczajowej serii Świata Książki. Nie obejdzie się tu i więc bez śmiertelnej choroby, która pomaga nabrać dystansu do codziennych spraw. Schrammek posługuje się konwencją i bardzo przyspiesza los bohaterki (od znakomitego samopoczucia po wrak człowieka tuż po diagnozie i rozpoczęciu leczenia). To motyw, którego za dużo już jest w kobiecych powieściach, ale do tej szybkiej fabuły pasuje – przynosi tak potrzebne wszystkim wstrząsy. Czasami też Dorota Schrammek robi się zbyt naiwna i uwikłanej w toksyczny związek bohaterce daje niepotrzebną nadzieję na przejęcie kontroli nad sytuacją, innej funduje miłość od pierwszego wejrzenia. Prawdopodobieństwo jednak nie jest najbardziej oczekiwaną wartością tej lektury – autorka dostarcza za to odbiorczyniom kilku wyrazistych scenariuszy i rozrywki podbarwionej nieco goryczą. „Stojąc pod tęczą” to powieść skondensowana, mocno doprawiana do smaku i skrótowa. Tutaj wszystko rozgrywa się w błyskawicznym tempie, przynosząc nadzieje oraz smutki. To gratka dla fanek Leniwej Niedzieli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz