Akapit Press, Łódź 2015.
Walka ze sobą
Bracia z rodziny sawantów mają ogromne szczęście w miłości, być może ze względu na przeznaczenie. Sawanci wierzą, że w dniu, w którym przychodzą na świat, gdzieś rodzi się ich druga połowa, także obdarzona niezwykłymi mocami. Problem w tym, że przeznaczeni sobie ludzie mogą się nigdy nie spotkać, uwikłać w „niewłaściwe” związki lub poznać dopiero na starość. Mężczyźni z rodu Benedictów nie mają tego problemu: na swoje partnerki trafiają dość szybko i często pomaga im przypadek. Niekiedy wydarzenia rozgrywają się błyskawicznie: Diamond przyjechała wraz z siostrą na konferencję sawantów do Wenecji, na ulicy wpadła w sidła miejskich złodziejaszków, a tym, który ją uratował, był właśnie jej przeznaczony. To dzieje się na pierwszych stronach tomu „Znajdę cię, Crystal” i łatwo się domyślić, że stanowić ma tylko tło dla rozterek tytułowej bohaterki. Crystal nie cieszy się ze swojego daru, który uważa za banalny (potrafi odnajdować zgubione przedmioty) i nie umie nawiązywać kontaktu telepatycznego. W dodatku flirtuje z nią Xav, jeden z Benedictów. Joss Stirling nie byłaby sobą, gdyby nie dołączyła do tego sensacyjnej fabuły. Crystal będzie musiała przełamać się w kwestii telepatycznej komunikacji, żeby pomóc Benedictom i uratować z opałów ich ukochane.
To historia romansowa z silnie nakreślonym wątkiem sensacyjnym. Autorka wykorzystuje typowe dla nastoletnich historii charaktery: Crystal nie pasuje do rówieśników, czuje się wyobcowana nawet mimo przynależności do sawantów. To przyczynia się do jej słabości i w konsekwencji – niskiego poczucia własnej wartości. Tylko miłość może pokonać takie przeszkody i jakkolwiek stereotypowo by to nie brzmiało, Stirling dość dobrze radzi sobie z dynamiczną fabułą. Rezygnuje z ukazywania idealistycznej pary (taką stanowią Diamond i Trace – i nie przyniosą oni pożytku w budowaniu napięcia). Crystal walczy z uczuciem zakochania, nie potrafi flirtować i nie wierzy, że ktoś mógłby zainteresować się nią na poważnie. Dzięki temu jej historia wypada atrakcyjniej, a czytelniczki będą kibicowały młodej sawantce.
Nie tylko miłość służy umacnianiu wewnętrznej siły. Crystal bierze udział w prawdziwie kryminalnej aferze. Swoje uprzedzenia i kompleksy musi odłożyć na bok, żeby przechytrzyć bezwzględną przeciwniczkę. To sposób na dodanie otuchy sawantce i na odwrócenie uwagi od wątku romansowego. Dla bohaterów wspólne działanie to prawdziwy test magicznych umiejętności. Do tego jeszcze Joss Stirling proponuje walkę o szczęście każdej z osobna wybranki Benedictów. Tu odwaga i zdecydowanie pomogą Crystal w osiągnięciu celu i podniosą jej prestiż. Bohaterka poczuje się lepiej w nowym środowisku, bo wiele do niego wniesie – i lepiej pozna siebie samą. Do tej pory nie miała takiej okazji.
„Znajdę cię, Crystal” to powieść z gatunku fantastycznych, przefiltrowana przez romans. Do fabuły autorka dokłada pierwiastek awanturniczości, potrzebny, by uczucia mogły silniej rozbłysnąć. W samej narracji Stirling nie ukrywa problemów postaci, pozwala nawet o nich otwarcie mówić i szukać rozwiązania – całkowicie wystarcza jej fabularna intryga w miejsce psychologicznych komplikacji. „Znajdę cię, Crystal” opiera się na akcji, nie na przemianach relacji między bohaterami. Równocześnie autorka pozostaje przy konsekwencji prostego i klasycznego romansu. Chociaż jest to kolejna powieść z cyklu, stanowi samodzielną i pełną lekturę, nie trzeba znać pozostałych części, żeby orientować się w rzeczywistości sawantów i poszczególnych historiach par. Joss Stirling rozbudowuje po prostu opowieść w poziomie, a punkt odniesienia powtarza za każdym razem. Dba też o różnorodność historii – zawsze wplątuje postacie w inne rozgrywki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz