sobota, 11 kwietnia 2015

Izabella Frączyk: Siostra mojej siostry

Prószyński i S-ka, Warszawa 2015.

Gwiazda

Hanka niespecjalnie nadaje się na gwiazdę mediów. Przechodzi jednak na początku tomu „Siostra mojej siostry” Izabelli Frączyk drogę odwrotną do tej, po którą tak chętnie sięgają rozmaite autorki bestsellerowych czytadeł. Hanka żyje samotnie w bieszczadzkiej wiosce, ledwo wiąże koniec z końcem i nawet nie śni o poprawie losu. To dziewczyna, która od pierwszej chwili budzi życzliwe uczucia – serdeczna, miła i gospodarna. Realizuje wizję domowej przytulności – bez względu na to, że mieszka tylko z kotem. Nie ma pojęcia, że Kaja, osoba z pierwszych stron gazet, prezenterka i celebrytka, jest jej przyrodnią siostrą. Mało tego, Hanka nie wie nawet o istnieniu Kai: nie ma telewizora. Pewnego dnia jednak Kaja przyjeżdża w Bieszczady, żeby spełnić wolę ojca. Wkrótce potem zabiera Hankę do Warszawy. Tyle że wcale nie kierują nią siostrzane uczucia.

„Siostra mojej siostry” to powieść, która od pierwszych stron zamienia rzeczywistość odbiorczyń na rzeczywistość Hanki. Ta bohaterka nie boi się wyzwań ani ciężkiej pracy – może więc realizować piękny sen Kopciuszka. Hanka poddaje się biegowi wydarzeń, stopniowo odsłania też bardziej pożądane w wielkim świecie cechy charakteru. Stanowi odwrotność okrutnych celebrytek, nie podporządkowuje się zasadom wielkiego świata. A jednocześnie zaczyna w nim działać, co jest dla niej samej niespodzianką. Kaja pozwala poznać od kuchni świat wielkich mediów. Hanka walczy o normalność i wyjście z biedy (która nie wydaje się przesadnie dokuczliwa, a przynajmniej nie jest powodem do narzekań). Przez tę historię przewinie się też obowiązkowo kilku przystojniaków. Tak, żeby ziszczająca się baśń stała się pełna: ale romansu w najprostszej wersji nie ma się tu co spodziewać.

Izabella Frączyk mnoży w swojej powieści wyzwania dla bohaterek. W przypadku Kai są to zwykłe nauczki i komiczne błędy czy wpadki. U Hanki – natłok zupełnie nowych obowiązków. Chociaż wydaje się, że według autorki najwłaściwszym zajęciem dla Hanki jest… sprzątanie. Ta bohaterka sprząta maniacko każe miejsce, w jakim się znajdzie – niezależnie od tego, czy należy to do jej obowiązków, czy tylko ma pomóc w uzyskaniu domowej atmosfery. Czasami też Hanka staje się bardzo naiwna – ogólnie jednak autorka tę postać prowadzi dosyć pewnie. Oryginalny pomysł na temat książki świetnie się tu sprawdza i jest dobrze realizowany (ale korektor „stróżkę” przepuścił…).

„Siostra mojej siostry” to obyczajówka, która wciąga. Frączyk zabiera czytelniczki do zupełnie innego świata i angażuje je w coraz to nowe zajęcia bohaterki. Do tego stopnia, że finał wiąże się z rozczarowaniem: już koniec? Tak rozwiązuje się cała historia? Izabella Frączyk dobrze wie, co robi. Za każdym razem proponuje nową opowieść i nowe okoliczności dla obyczajowych perypetii bohaterek. Za każdym razem też modyfikuje modne literackie schematy. Nie powtarza raz zastosowanych rozwiązań, dzięki czemu jej kolejne powieści przynoszą rozrywkę. To lekkie czytadła – a przecież autorka nie psuje ich przewidywalnością czy fałszami.

„Siostra mojej siostry” to jedna z bardziej udanych książek Izabelli Frączyk, powieść dla kobiet ceniących sobie dynamiczne fabuły i ciągłe zmiany w życiu bohaterek. Dla tej autorki nie ma rzeczy niemożliwych – a scenariusz z baśni przeniesiony w dzisiejsze realia okazuje się zaskakująco świeży. Tej powieści ton nadaje charakter Hanki – zwykłej i skromnej młodej kobiety, która otrzymuje od losu ogromną szansę. Izabella Frączyk sprawia, że nawet proste marzenia zyskują atrakcyjną oprawę. W tej opowieści nic nie brzmi schematycznie czy nudno: Frączyk po raz kolejny ucieszy fanki prozy obyczajowej, zapewniając im rozrywkę w dobrym stylu i sporo różnorodnych wydarzeń z dwóch różnych światów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz