Znak, Kraków 2015.
W poszukiwaniu raju
Janosch, z którym czytelnicy spotykają się w „Heretyku z familoka” Angeli Bajorek, prawie niczym nie różni się od autora zakodowanego w „Cholonku” czy „Hrdlaku”. Bajorek chce przedstawić czytelnikom biografię Janoscha, ale zamiast tego uzyskuje opowieść tęskniącą za literackością, pełną zapachów i kolorów, daleką od życiorysowych systematyzacji. To mniej klasyczna biografia a bardziej zestawienie wspomnień i skojarzeń Janoscha, chronologicznie uporządkowane i opatrzone datami, wypełniające białe plamy w życiorysie, ale też ukrywające momentami twórcę za zestawem obyczajowych i społecznych anegdot.
Kilka punktów przełomowych w życiu Janoscha wyznacza rytm tej publikacji. Autorka bardzo dużo miejsca poświęca dzieciństwu, którego echa znalazły się w dorosłych książkach Janoscha: niby nie zajmuje się odszyfrowywaniem odprysków autobiograficznych w powieściowych narracjach, ale wyraźnie daje się uwieść trudnej malowniczości śląskich pejzaży. Niegościnne Zabrze, małostkowość ludzi, alkoholizm, sprzeczki i wszelkie nieprzyjemne wspomnienia powracają tu w niekończących się migawkach. Samego Janoscha w tych obrazkach niewiele, chociaż to środowisko mogło go ukształtować i wpłynąć na późniejsze życiowe wybory. Dla Angeli Bajorek nie ma znaczenia zestawianie wspomnień z literaturą: to czytelnicy bez trudu mogą zrobić sami. Autorka woli za to w miejsce encyklopedycznych faktów przytaczać znaną Janoschowi rzeczywistość. Przez tę część tomu przewija się mnóstwo ludzi z ich wadami, krzywdami i całą przyziemnością. Dzieciństwo nie przypomina tu zatem konwencjonalnych wspomnień z typowych publikacji biograficznych – ale nie można odmówić mu literackiego piękna. Już na początku książki Bajorek podejmuje ważną decyzję: nie zostanie kolekcjonerką faktów, a kolekcjonerką wydarzeń filtrowanych przez pamięć i subiektywne wrażenia swojego rozmówcy. Chociaż ona pisze tę książkę, daje się wyczuć fascynacja stylem i rytmem Janoscha. Na szczęście Bajorek nie próbuje go kopiować.
Obyczajowość dzieciństwa, lata wojenne, próby malarskie, pisarstwo, choroba i wyjazd za granicę, miłość – tak toczy się ta opowieść. Czasami Angela Bajorek wprowadza do niej siebie, gdy pomaga zdobyć potrzebne dokumenty lub może spotkać się ze stroniącym od mediów twórcą. Bywa, że sprawdza recepcję dzieł – traktuje to dość ogólnikowo, ale odnotowuje. Niektóre informacje, jak choćby tę o spaleniu religijnych pamiątek, powtarza w różnych punktach tomu. Całość kończy zestawem rozmaitości – wywiadem, w którym mieści się między innymi motyw stosunku Janoscha do katolicyzmu. Mimo że podtytuł tej książki to „biografia Janoscha”, Angeli Bajorek tradycyjna biografia nie mogłaby wystarczyć. Za dużo tu literackości, w niej rozpuszczają się fakty dotyczące samego Janoscha – takie ma się wrażenie przy lekturze. Bajorek tworzy opowieść na podstawie rozmów z Janoschem i jego zapisków (czytelnicy docenią odwołania do autobiografii nigdzie niepublikowanych). Ukrywa przed odbiorcami niemal całą pracę badawczą, sugeruje lekką narracją, że wszystko pojawiało się naturalnie i jest efektem niekończących się rozmów. Znajdą tu coś dla siebie i miłośnicy „Cholonka” i fani Misia i Tygryska – ale autorka nie podpiera się obrazem Janoscha w mediach. Interesuje ją żywy człowiek: próbuje ocalić jego punkt widzenia. To trop sprawdzający się w autobiografiach – w biografii mocno ryzykowny. „Heretyk z familoka” stanowi fantastyczną lekturę (niestety, bardzo krótką, niewielki tom jest w dodatku pełen zdjęć) – nie można go psuć etykietką biografii. Gatunkowo do określenie za mało pojemne i zupełnie nie oddaje tego, co znaleźć można w historii. „Heretyk z familoka” przybliża czytelnikom twórcę mało znanego – ale w takim samym stopniu chroni jego prywatność. Nawet jeśli odbiorcy po lekturze będą mieli niedosyt wieści o Janoschu, otrzymają barwny i zgrabnie napisany szkic, który cieszy od strony literacko-anegdotycznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz