poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Agnieszka Tyszka: Dżunia

Egmont, Warszawa 2015.

Rozdzielone

Czasami Paulinie jest ciężko. Jej mama doskonale czuje się w Szuminie, ale dziewczynka bywa zagubiona. Złe nastroje potrafi już przeganiać, ale tęskni za tatą, który niekiedy nie ma nawet czasu, żeby przysłać pocztówkę czy wiadomość mailową. W ogóle problemy z rodzicami Agnieszka Tyszka w tej serii, serii Koniki z Szumińskich Łąk, przywołuje ze sporą częstotliwością. W „Dżuni” na obóz jeździecki przybywają między innymi mała Anabella. Konie jej nie interesują – to pomysł ojca, który zamiast opiekować się dwiema zżytymi ze sobą córkami, rozdzielił je i wysłał na przypadkowo wybrane wakacyjne atrakcje. Anabella tęskni za Milą, a przy okazji podsyca w sobie złość na rodzica. Do pokrzywdzonej kilkulatki dotrzeć może tylko osoba o podobnej wrażliwości. W „Dżuni” Tyszka funduje swoim bohaterkom pracowite wakacje: w końcu większość problemów rozwiązywać trzeba jeszcze przed interwencjami dorosłych.

Znajdą tu coś dla siebie również odbiorczynie zakochane w koniach. Autorka zgrabnie wplata do fabuły informacje o tym, jak rozpoznawać dolegliwości tych zwierząt, wyczula na stan zdrowia, opowiada o tym, co konie lubią jeść. Część wyjaśnień bierze na siebie pani weterynarz, część Dżunia, końska arystokratka. To Dżunia opowiada o nowej mieszkance stajni i odnotowuje jej postawy. Konie u Agnieszki Tyszki mają swoje charaktery i… problemy, tak samo, jak mali bohaterowie. Dzięki takiemu rozwiązaniu Tuszka może rozszerzyć zakres pomocy: odbiorczynie czerpać będą wskazówki z doświadczeń dzieci i z doznań zwierząt – w tym wypadku nie ma mowy o międzygatunkowych podziałach, psychologia okazuje się sprawą wspólną dla ludzi i koni. O ile jednak dziewczynki borykają się z niezrozumieniem ze strony dorosłych i przeżywają konflikty z rodzicami, o tyle konie akcentują bardziej problemy z adaptacją: z różnych powodów mogą być odrzucane lub same stronią od towarzystwa, nie dają się poznać i zyskują sobie opinię wyniosłych czy zadzierających nosa. Agnieszka Tyszka na przykładzie koni pokazuje, jak zyskać zaufanie grupy i jak dołączyć do rówieśników.

Stara się autorka, żeby w Szuminie było zawsze ciekawie. Dorośli prowadzą gospodarstwa agroturystyczne i organizują zajęcia dla przyjezdnych (dzieci mają między innymi możliwość wzięcia udziału w malarskich warsztatach), młodsi opiekują się kilkuletnimi gośćmi. Przez serię przewija się wciąż bogata galeria postaci – wśród nich jest babcia Leokadia ze swoimi przyśpiewkami. Pojawiają się miejscowe legendy i oczywiście zagrożenia – w sam raz na tyle, żeby dostarczyć odbiorczyniom nieco emocji. Narrację prowadzą młode bohaterki (razem z końmi), więc i czytelniczki będą miały dla nich zrozumienie. Pod pretekstem lekkich i wakacyjnych czytadeł próbuje Agnieszka Tyszka zapewnić młodym czytelniczkom serię wskazówek postępowania. Wprowadza odbiorczynie do małej społeczności, atrakcyjnej ze względu na bliskość stajni i pięknych koni różnych ras – a ten zabieg pozwala zgrabnie ukryć pedagogiczne podpowiedzi. Czytelniczki będą miały wrażenie, że rozwiązania przychodzą same. Lektura pomaga nabrać dystansu, a przy okazji przynosi rozrywkę. Agnieszka Tyszka tę serię prowadzi konsekwentnie i nie zniża poziomu. „Dżunia” to następna historia, z której dzieci wyciągać będą ważne dla siebie wnioski. Szumińskie Łąki są terenem kojącym i gościnnym – chociaż dzieci nie mają jeszcze potrzeby uciekania od miejskiego zgiełku i natłoku codziennych spraw, tu zawsze znajdą azyl i garść oryginalnych pomysłów na wyjście z impasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz