Nasza Księgarnia, Warszawa 2015.
W środku jabłka
Gdyby takie nazwy pojawiały się w tekstach poza podręcznikami, dzieci najchętniej omijałyby je wzrokiem. Zapamiętanie fosforu, związków zasadowych czy sulforafanów z pewnością nie należy do przyjemności. Albo – nie należało, aż do tomiku „Przekroje. Owoce i warzywa”, pomysłowej książki obrazkowej Agnieszki Sowińskiej. Tutaj o Błonniku, Pektynie, Witaminach czy Potasie czyta się tylko raz, w krótkim przedstawieniu licznych bohaterów. Każdy zaprezentowany jest jako mały i sympatyczny stworek (co odrobinę przywodzi na myśl filmy animowane „Był sobie człowiek”) i scharakteryzowany w jednym dowcipnym akapicie. Scharakteryzowany antropomorficznie, nie biologicznie. I tak na przykład Witamina B ślęczy nad książkami, Kwas foliowy jest bardzo rodzinny, a Wapń – zasadniczy i opanowany. Cechy charakteru postaci dominują (i skrywają w sobie wskazówki dotyczące działania na organizm), ale budzą też sympatię do małych bohaterów. Do tej prezentacji dochodzi edukacyjna rymowanka Agnieszki Frączek (tym razem nie robi większego wrażenia, bo elementy naukowe wymuszają tu inne rozwiązania niż podpowiadałaby wyobraźnia). Na kolejnych rozkładówkach pojawiają się już tylko (podpisane) owoce i warzywa w wersji, która nie kojarzy się z realizmem, a z bajką.
Owoce i warzywa u Sowińskiej są bowiem domkami. Dzieci otrzymują ich ilustracje na drzewach (lub w ziemi) – ale w przekroju. Mogą zajrzeć do rozmaitych mieszkań i pokoi i sprawdzić, co porabiają lokatorzy. Lokatorami są natomiast przedstawione na pierwszej stronie witaminy i inne „istoty”. Nie da się opowiedzieć, co dzieje się w domku, bez odwołań do profesjonalnych nazw. Maluchy nauczą się rozpoznawać poszczególne „stworki” i ich wpływ na organizm dzięki ciągłemu powracaniu do spisu bohaterów. Kilka takich powrotów zagwarantuje dobre zapamiętanie składników odżywczych i ich roli dla człowieka. Bohaterowie tymczasem nie przejmują się światem. Jedni walczą z zaglądającym do domku-śliwki robakiem, inni czytają przed snem, urządzają remonty lub przyjęcia, bawią się, czytają, biorą kąpiel lub pracują. Każdy owoc to kilka różnych mieszkań, każde mieszkanie pełne jest zajętych postaci. Do zadań małych odbiorców należeć będzie opisanie „akcji”, a i zrozumienie motywacji bohaterów. Każda rozkładówka przynosi inne spotkania, często ton nadają „nowi” – czyli ci, których nie było w poprzednich owocach i warzywach. Tak przygotowana książka uczy też dzieci sztuki opowiadania.
Rysunki przygotowane zostały z humorem i tak, żeby przypominać maluchom o ciekawostkach. Jeśli błonnik pęcznieje pod wpływem wody, można się spodziewać, że zostanie parę razy oblany. Przy owocach zaobserwować też da się rozmaite owady. Duże rysunki pełne są drobiazgów, składają się z mnóstwa szczegółów, miniaturowych kolorowych scenek. To sposób na przykucie do książki uwagi maluchów, ale też spore wyzwanie: nie wystarczy śledzić, co dzieje się w danym owocu, trzeba zagłębić się w sekrety jego mieszkańców i pilnie sprawdzać otoczenie. Ta zabawa przyniesie wiele korzyści. Uświadomi najmłodszym, jak ważne jest zdrowe odżywianie się. Dostarczy wiadomości z dziedziny biologii – i wdrukuje je w pamięć dzieci. Przyniesie rozrywkę i zajęcie na długi czas. Nauczy kilkulatki płynnego opowiadania o zastanych na ilustracjach faktach. Agnieszka Sowińska pokazuje możliwości tkwiące w książeczkach obrazkowych – nie powtarza bez przerwy nazw w zbyt tendencyjnych opowiadaniach: Zmusza dzieci, żeby samodzielnie poznawały sekrety warzyw i owoców, rozbudza ich ciekawość i przywołuje tematy rzadkie w literaturze czwartej. Tu bohaterowie pozwalają zajrzeć do ich mikroświata, oderwać się od nudy i przenieść do niemal bajkowej krainy, w której życie toczy się normalnie, a jednak bywa pasjonujące i ciekawe. „Przekroje. Owoce i warzywa” to oryginalna publikacja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz