niedziela, 8 marca 2015

Jarosław Mikołajewski: Szklane oczy

Media Rodzina, Poznań 2015.

Gondola z kotem

Tych dziewczynek jest sześć, a każda pochodzi z innego kraju. Różnice kulturowe i językowe bardzo im się przydają – aniołki kota Cagliostro mogą dzięki nim odkrywać największe tajemnice i prowadzić trudne dziecięce śledztwo. Tu nikogo nie dziwi, że szefem jest kot w ciemnych okularach. Jarosław Mikołajewski stworzył ładną detektywistyczną serię dla dzieci – bajkowość i magię połączył z realizmem i edukacją, a wszystko to zatopił w wartkiej i wciągającej dziecięcych odbiorców akcji. Kot Cagliostro ma swoje sposoby na to, by szybko zwołać całą ekipę i uniknąć tłumaczeń w sześciu domach z sześciu krajów. Dziewczynki mogą zaangażować się od razu w wielką przygodę.

W „Szklanych oczach” bohaterki udają się do Wenecji. Tu zaginęła kilkuletnia Szwedka: rodzice, zajęci robieniem zdjęć i oglądaniem pamiątek, stracili dziecko z oczu. Nękani wyrzutami sumienia proszą o pomoc. Kot Cagliostro wie, że najlepszą metodą dedukcji jest nakłonienie bystrych aniołków do burzy mózgów – przenikliwe uwagi bohaterek bardzo przydają się w śledztwie. Podobnie jak fakt, że dziewczynki potrafią ze sobą współpracować i rozumieją się w lot. Tu dorośli – rodzice Britty – nie są zdolni do racjonalnego myślenia, trzeba więc kota i jego ekipy, aby rozwiązać zagadkę i odnaleźć Brittę. Autor unika tematów trudnych i prawdziwych kryminalnych zagrożeń – w końcu to bajka – ale udaje mu się tak żonglować nastrojami, żeby odbiorcy mocno przeżywali historię i dali się wciągnąć w lekturę.

Mikołajewski uczy subtelnie i przy okazji prezentowania przygód. Wenecja umożliwia spotkanie z gondolami czy bautą. To szansa na zainteresowanie dzieci geografią i językami obcymi. W końcu bohaterki są otwarte na świat, wzajemnie się szanują, a do tego chętnie poznają nowe kultury. Wiadomości z tego tomiku chłonie się więc mimochodem – na marginesie szybko rozwijanej fabuły. Autor miał znakomity pomysł i sprawnie go zrealizował. „Szklane oczy” to publikacja z gatunku wartościowych i dobrze przygotowanych.

Bajkowy kot Cagliostro zna zwyczaje normalnych czworonogów, ale sam zachowuje się jak boss. To autorytet dla dziewczynek i równocześnie gwarancja ich bezpieczeństwa – bohaterki mogą podejmować się nawet ryzykownych zadań. Wzmacnia je też wspólne działanie. W „Szklanych oczach” widać, jak wiele da się osiągnąć dzięki współpracy i kreatywnemu podejściu do problemów. Autor zgrabnie motywuje konieczność włączenia do śledztwa dzieci – czytelnicy mogą mu uwierzyć, a stąd już prosta droga do przejścia w wyobraźniową rzeczywistość, w której wszystko może się zdarzyć.

Mikołajewski po czary sięga tylko wtedy, kiedy to absolutnie konieczne – dla ograniczenia nieważnych dla intrygi wątków. Całą resztę, a zwłaszcza prawdziwe zmartwienia, pozostawia bohaterkom. Tu nie ma mowy o oddalaniu kłopotów przez magię, do rozwiązań trzeba dojść dzięki bystrym umysłom i umiejętności dostrzegania drobiazgów. Klasykę gatunku autor rozwija w ciekawej i pomysłowej historii.

Marcin Bruchnalski bogato ilustruje tę książkę. Scenki są czarno-białe – trochę szkoda, ze względu na ich liczbę i rozmieszczenie na stronach – a jednak kolor rozpraszałby uwagę dzieci. Szara tonacja bardziej pasuje do „poważnej” lektury przygodowej. Są „Szklane oczy” tomikiem, który przypadnie do gustu miłośnikom opowieści detektywistycznych oraz… kotów. To książka pięknie wydana, ale jej urok polega przede wszystkim na wysokiej jakości tekstu oraz ilustracji – Mikołajewski i Bruchnalski zabierają dzieci w ekscytującą podróż, nie proponują im banalnej i infantylnej bajki – w zamian dostarczają wielu silnych przeżyć i szeregu ciekawostek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz