Prószyński i S-ka, Warszawa 2015.
Bez kompromisów
Agata Kołakowska zwraca uwagę na psychologiczne konstrukcje postaci. W „Zacisznym Zakątku” to właśnie motywacje poszczególnych bohaterów stają się ważniejsze od fabuły. Autorka rzuca też wyzwanie – nie pierwszy zresztą raz – optymistycznym i cukierkowym obyczajówkom. U niej tylko tytuł jest sielski, reszta to antyutopia. Równolegle w kilku sąsiadujących ze sobą domach na maleńkim ekskluzywnym osiedlu rozgrywają się wielkie małżeńskie dramaty. Kołakowska zmusza do życiowych konfrontacji kilka par i w zasadzie nie wychodzi poza obręb osiedla – przytulnego i spokojnego z nazwy.
Jedna z bohaterek straciła pracę i nie może znaleźć nowej, a frustrację pogłębia jeszcze zaciągnięty na kupno domu kredyt. Druga jest uosobieniem perfekcjonizmu – nie dopuszcza do siebie i do swoich bliskich nawet cienia słabości. Trzecia nie radzi sobie z życiem, a czwarta cierpi z powodu seksualnej oziębłości męża. Wśród mężczyzn wyróżnia się postaci zaciekłego krytyka literackiego – tu Agata Kołakowska wprowadza dość oczywisty i nawet schematyczny portret o znamionach satyry. Odpowiednio naszkicowani bohaterowie stają wobec coraz trudniejszych wyzwań – zwykłe problemy pęcznieją i prowadzą do całego szeregu katastrof, z którymi ciężko będzie się uporać bez profesjonalnego wsparcia. Kołakowska nie bawi się w subtelności – prowokuje sytuacje ekstremalne i sprawdza, jak poradzą sobie z nimi sąsiedzi. Przy okazji weryfikuje pogląd na przyjaźnie i szczęście. Próbuje też dawkować tajemnice – jeden z domów w Zacisznym Zakątku skrywa mroczny sekret, na horyzoncie pojawia się też terminarz z pesymistycznymi notatkami. Nie wszystkim nieszczęściom da się zapobiec, ale może ważna jest sama chęć działania? Mimo minorowych tonów w fabule, Agata Kołakowska nie przygnębia – angażuje za to w życiowe komplikacje postaci. Nie szuka baśniowych rozwiązań, stawia za to na prawdopodobieństwo (lub, przynajmniej, na konsekwencję w charakterologicznych wizerunkach).
Głębokie rozumienie dla postaci objawia się w fabule. Jeśli chodzi o partię narracyjną, Kołakowska poświęca jej mniej energii. Nie sili się na przekonujące opisy, a w dialogach bywa nienaturalna: zależy jej na przepływie informacji, nie na budowaniu językowego obrazu postaci. Wszyscy (łącznie z narratorem) posługują się językiem literackim łamanym przez potoczny. To w lekturze nie razi, bo Kołakowska dąży do kreślenia problemów, a nie do prawdziwości bohaterów. W „Zacisznym Zakątku” styl ma być przezroczysty, żeby nie odwracać uwagi od tego, co dla autorki istotne i warte podkreślenia. Dynamiki nadają fabule przejścia narracyjne od domu do domu – cały tom złożony jest z takich migawek.
Jest „Zaciszny Zakątek” odwróceniem modnych konwencji w literaturze kobiecej. Kołakowskiej nie kuszą wygodne tematy i proste relacje między bohaterami. Rezygnuje też z otoczki ochronnej: tu nieszczęścia mogą pojawić się w każdej chwili zamiast pozostać za powieściową rzeczywistością. Ta autorka wprost uwielbia testować wytrzymałość swoich postaci. Zmusza do konfrontacji, a odbiorczynie – do zastanowienia się nad skomplikowaną codziennością. Przy tym wszystkim zachowuje rytm obyczajówkowego czytadła, lekkiego i przyjemnego w zwyczajnej lekturze. Kołakowska wybiera silne doświadczenia, a do tego zawsze stara się dobrze poznać (i, co ważniejsze, zrozumieć) swoich bohaterów. Pozwala im popełniać błędy, ale przygląda się z życzliwością, mimo zachowanego do końca dystansu. „Zaciszny Zakątek” nie jest idylliczną gloryfikacją zwolnienia tempa życia – to zestaw dzisiejszych, ale też uniwersalnych zmartwień i problemów. Agata Kołakowska unika mówienia oczywistości i tworzenia scenariuszowych kolein, dostarcza za to czytelniczkom silnych przeżyć dzięki nastawieniu na interpersonalne kontakty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz