sobota, 10 stycznia 2015

Iza Klementowska: Minuty. Reportaże o starości

PWN, Warszawa 2014.

Przemijanie

W jednych plemionach najważniejsi i darzeni szacunkiem, w innych zgodnie z tradycją uśmiercani lub porzucani. Kiedy śledzi się miejsce starców w różnych kulturach, temat zmienia się od fascynującego po przerażający. Iza Klementowska w tomie „Minuty. Reportaże o starości” pokazuje, że starość w społeczeństwach cywilizowanych” może być również piękna lub straszna. I w momencie, w którym kultura popularna wyklucza obecność osób w podeszłym wieku, gloryfikuje młodość i witalność, autorka proponuje przegląd obrazków z dzisiejszego podejścia do osób starszych. Tom „Minuty” sprawia wrażenie, jakby był obliczony na wywoływanie wzruszeń lub szokowanie.

Najczęściej bohaterowie reportaży cierpią na samotność. Z różnych względów nie mogą się porozumieć z dziećmi i wnukami – czasem decyduje zadawniony konflikt lub upór, innym razem zapracowanie młodych i wieczny brak czasu na upragnione odwiedziny. Starsi ludzie trafiają – z własnej woli – do domów spokojnej starości, gdzie muszą nauczyć się żyć według nowych zasad. W Polsce – dodatkowo akceptować współlokatorów w jednym pokoju (każdy nowy pensjonariusz natychmiast zapisuje się na listę oczekujących na pokój jednoosobowy). Rodzina, wbrew wcześniejszym zapewnieniom, wpada w odwiedziny coraz rzadziej – pozostają więc przyjaźnie (ale i niesnaski) z innymi o podobnym losie. Rzadko bo rzadko, ale zdarza się, że ktoś dzięki towarzystwu i ofercie domu opieki nie chce już wracać do rodziny. Odrębnym tematem są staruszkowie przeprowadzani dla wspólnej wygody do domów dzieci. I oni czują się źle – odsunięci od codziennych zadań, skazani na samotność wśród najbliższych, nie potrafią pogodzić się z sytuacją. Klementowska nawiązuje i do bardziej tabuizowanych motywów – eutanazji lub… miłości. Są staruszkowie, którzy rezygnują ze wszystkich przyjemności, są i tacy, którzy próbują czynnie spędzać czas. Autorka zapewnia też porównanie między emeryturą w Polsce, Anglii i Hiszpanii. Nie trzeba chyba tłumaczyć, że los Polaków jest w takim zestawieniu nie do pozazdroszczenia.

Autorka lubuje się w scenariuszach, które mają silnie działać na czytelników: w młodych wzbudzać poczucie winy (utrudnia to trochę tendencyjność opowieści), starszych zmuszać do aktywności i kształtowania własnego losu. Klementowska w „Minutach” zawiera zawoalowaną krytykę postępowania wobec osób starszych, z ich perspektywy próbuje spoglądać na rzeczywistość i wychodzi jej raczej dość stereotypowy obrazek. Żeby zróżnicować choćby dynamikę poszczególnych opowieści, Klementowska sięga po różne formy (nie wszystkie się sprawdzają: listy do córki są boleśnie w stylu opowiadań z kolorowych magazynów, w pierwszym tekście razi przeskakiwanie między podmiotami bez zaznaczania ich). Każdy człowiek to osobna historia, a w „Minutach” spotykają się tylko te najjaskrawsze. W efekcie dopiero zamykający tom wywiad daje szansę na pogodzenie się ze starością i oswojenie myśli o przemijaniu. „Minuty” mogą zadziałać na wrażliwych odbiorców cechujących się jeszcze idealizmem – ci nie będą zwracać uwagi na perswazje ukryte w tomie.

Iza Klementowska w swojej książce dzieli społeczeństwo na dwie grupy: staruszków, którym należy się zrozumienie – i całą resztę, zwykle niechętną porozumieniu i zasypywaniu międzypokoleniowej przepaści. „Swoi” są zwykle gorsi od „obcych”, a już na pewno mniej cierpliwi i mniej wyrozumiali w stosunku do starszych osób z rodziny. Drugiej strony medalu można bezskutecznie szukać. A żeby stworzyć mniej oczywisty zestaw reportaży, wystarczyłoby pokazać wersje obu stron.

1 komentarz:

  1. Na pewno przeczytam. Właśnie skończyłam książkę,,Samotność Portugalczyka" tej autorki, która bardzo mi się spodobała, dlatego też chcę sięgnąć po kolejne jej dzieło.

    OdpowiedzUsuń