PWN, Warszawa 2014.
Przemijanie
W jednych plemionach najważniejsi i darzeni szacunkiem, w innych zgodnie z tradycją uśmiercani lub porzucani. Kiedy śledzi się miejsce starców w różnych kulturach, temat zmienia się od fascynującego po przerażający. Iza Klementowska w tomie „Minuty. Reportaże o starości” pokazuje, że starość w społeczeństwach cywilizowanych” może być również piękna lub straszna. I w momencie, w którym kultura popularna wyklucza obecność osób w podeszłym wieku, gloryfikuje młodość i witalność, autorka proponuje przegląd obrazków z dzisiejszego podejścia do osób starszych. Tom „Minuty” sprawia wrażenie, jakby był obliczony na wywoływanie wzruszeń lub szokowanie.
Najczęściej bohaterowie reportaży cierpią na samotność. Z różnych względów nie mogą się porozumieć z dziećmi i wnukami – czasem decyduje zadawniony konflikt lub upór, innym razem zapracowanie młodych i wieczny brak czasu na upragnione odwiedziny. Starsi ludzie trafiają – z własnej woli – do domów spokojnej starości, gdzie muszą nauczyć się żyć według nowych zasad. W Polsce – dodatkowo akceptować współlokatorów w jednym pokoju (każdy nowy pensjonariusz natychmiast zapisuje się na listę oczekujących na pokój jednoosobowy). Rodzina, wbrew wcześniejszym zapewnieniom, wpada w odwiedziny coraz rzadziej – pozostają więc przyjaźnie (ale i niesnaski) z innymi o podobnym losie. Rzadko bo rzadko, ale zdarza się, że ktoś dzięki towarzystwu i ofercie domu opieki nie chce już wracać do rodziny. Odrębnym tematem są staruszkowie przeprowadzani dla wspólnej wygody do domów dzieci. I oni czują się źle – odsunięci od codziennych zadań, skazani na samotność wśród najbliższych, nie potrafią pogodzić się z sytuacją. Klementowska nawiązuje i do bardziej tabuizowanych motywów – eutanazji lub… miłości. Są staruszkowie, którzy rezygnują ze wszystkich przyjemności, są i tacy, którzy próbują czynnie spędzać czas. Autorka zapewnia też porównanie między emeryturą w Polsce, Anglii i Hiszpanii. Nie trzeba chyba tłumaczyć, że los Polaków jest w takim zestawieniu nie do pozazdroszczenia.
Autorka lubuje się w scenariuszach, które mają silnie działać na czytelników: w młodych wzbudzać poczucie winy (utrudnia to trochę tendencyjność opowieści), starszych zmuszać do aktywności i kształtowania własnego losu. Klementowska w „Minutach” zawiera zawoalowaną krytykę postępowania wobec osób starszych, z ich perspektywy próbuje spoglądać na rzeczywistość i wychodzi jej raczej dość stereotypowy obrazek. Żeby zróżnicować choćby dynamikę poszczególnych opowieści, Klementowska sięga po różne formy (nie wszystkie się sprawdzają: listy do córki są boleśnie w stylu opowiadań z kolorowych magazynów, w pierwszym tekście razi przeskakiwanie między podmiotami bez zaznaczania ich). Każdy człowiek to osobna historia, a w „Minutach” spotykają się tylko te najjaskrawsze. W efekcie dopiero zamykający tom wywiad daje szansę na pogodzenie się ze starością i oswojenie myśli o przemijaniu. „Minuty” mogą zadziałać na wrażliwych odbiorców cechujących się jeszcze idealizmem – ci nie będą zwracać uwagi na perswazje ukryte w tomie.
Iza Klementowska w swojej książce dzieli społeczeństwo na dwie grupy: staruszków, którym należy się zrozumienie – i całą resztę, zwykle niechętną porozumieniu i zasypywaniu międzypokoleniowej przepaści. „Swoi” są zwykle gorsi od „obcych”, a już na pewno mniej cierpliwi i mniej wyrozumiali w stosunku do starszych osób z rodziny. Drugiej strony medalu można bezskutecznie szukać. A żeby stworzyć mniej oczywisty zestaw reportaży, wystarczyłoby pokazać wersje obu stron.
Na pewno przeczytam. Właśnie skończyłam książkę,,Samotność Portugalczyka" tej autorki, która bardzo mi się spodobała, dlatego też chcę sięgnąć po kolejne jej dzieło.
OdpowiedzUsuń