wtorek, 20 stycznia 2015

Gayle Forman: Wróć, jeśli pamiętasz

Nasza Księgarnia, Warszawa 2015.

Powrót

Najlepsze są historie o nieoczywistych zakończeniach i z dalekimi od schematów scenariuszami. Po przełomowym tomie „Zostań, jeśli kochasz”, Gayle Forman zdecydowała się wrócić do bezpiecznych tradycyjnych motywów. Widać po „Wróć, jeśli pamiętasz”, że nie czuje się pewnie w świecie show-biznesu, mimo wszystko wybiera potęgę i sławę. Swoich bohaterów wysyła na filmowe spotkanie.

Teraz już niespodzianek nie ma. Punktem odniesienia jest przeszłość Mii: co pewien czas autorka przypomina, co stało się w pierwszej powieści – ale i bez znajomości książki relacja między bohaterami okaże się jasna dość szybko. Po wybudzeniu się ze śpiączki Mia realizuje dawne założenia o studiach z dala od rodzinnych stron. Usiłuje odciąć się od złych wspomnień, za sobą pozostawia też Adama. Robi karierę jako utalentowana młoda wiolonczelistka. Z kolei Adam zyskuje status gwiazdy rocka i walczy z własnymi demonami. Popularność przynosi mu płyta stworzona jako wyraz bólu po enigmatycznym rozstaniu oraz… związek z celebrytką. Ale tych dwoje musi się jeszcze raz spotkać. I temu spotkaniu Gayle Forman podporządkowuje fabułę.

We „Wróć, jeśli pamiętasz” narrację prowadzi Adam, Mia wydaje się nieosiągalna (i właśnie teraz najlepiej wpasowuje się w charakterystykę, którą stworzyła dla niej autorka w pierwszym tomie). Adam nie potrafi pogodzić się z rozstaniem. Bożyszcze tłumów idealizuje swoją licealną miłość aż do przesady – tu Gayle Forman przechodzi aż do niebezpiecznego wyolbrzymienia. Z drugiej strony – gdyby nie wciąż żywe uczucia do byłej dziewczyny, nie miałaby sensu nowa historia – i odpowiedź na wcześniejsze pytania. Adam jawi się tu jako romantyk (mimo że nie zawsze panuje nad nerwami i chętnie korzysta z usług grouppies) i człowiek mocno pokrzywdzony (a mimo to nie chowający urazy). Mia umie ranić – jest zimna, bezwzględna i pozbawiona empatii. Autorka nie musi jednak usprawiedliwiać tej miłości – wyjaśnienia zawarła już w pierwszej historii.

„Zostań, jeśli kochasz” przynosiło niezwykłą scenerię i szereg wątpliwości. We „Wróć, jeśli pamiętasz” wszystko od początku jest pozbawione wahań czy rozterek. Forman przygotowuje grunt pod późniejsze wydarzenia i nie pozostawia czasu na pytania. Umożliwia bohaterom szczerą rozmowę – coś, czego zabrakło dawniej – i podjęcie nowych ważnych decyzji. Nikogo tu nie zmienia, chociaż zmieniło się wszystko wokół. Ponadto „Wróć, jeśli pamiętasz” zawężone jest prawie przez cały czas do dwóch osób. Takie kadrowanie upraszcza „filmowe” wybory – jak scena na moście. Forman szuka rozmachu, także w życiorysach obu postaci. Tyle że Adam – po odniesieniu sukcesu, o jakim niejeden nastolatek marzy – koncentruje się na sprawach innych niż wszędobylskie media i natrętni fani czy niesnaski w zespole. Autorka wykorzystuje ten temat do podkolorowania tła, a nie do wypełnienia egzystencji chłopaka.

„Wróć, jeśli pamiętasz” przypomina trochę powieść drogi, chociaż rozciąga tylko w relacji kilka ważnych dni. Podróż mentalna, jaką odbędzie dawna szkolna para, ma tu spore znaczenie. Na uwagę zasługuje i fakt, że Gayle Forman tak modną teraz w literaturze cielesną bliskość zastępuje przez duchowe zatracenie we wspólnej grze. Nie staje się przez to przesadnie pruderyjna, po prostu znajduje metafory, które może wykorzystać w tej opowieści. „Wróć, jeśli pamiętasz” stanowi domknięcie światowego bestsellera, a przy tym stylistyczne (i konstrukcyjne) odejście od niego. Ale Gayle Forman i tak trafi do odbiorców spragnionych hollywoodzkich scenariuszy czy idealizowanych uczuć z młodości. Doskonale wiedziała, że po nierozstrzygniętym finale śpiączki musi tych bohaterów jeszcze raz przywołać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz