środa, 21 stycznia 2015

Blue Jeans: Nie uśmiechaj się, bo się zakocham

Jaguar, Warszawa 2014.

Przepis na związek

Autor ukrywający się pod pseudonimem Blue Jeans wie, jak pisać dla młodzieży o miłości. W dodatku nie tabuizuje ani sfery seksu, ani tematu homoseksualizmu. W drugiej części trylogii o Klubie Odrzuconych rozpatruje równolegle kilka mocnych tematów. I tak jak w „Cześć, Księżniczko” rozkłada akcję na zaledwie kilka dni – rozpisanych bardzo szczegółowo. Do swoich odbiorców trafi przede wszystkim rozmiarem różnorodnych emocji – ale i umiejętnie kształtowanymi międzyludzkimi relacjami. Bohaterom daje szansę sprawdzenia, czym jest wielka miłość i jak łatwo ją stracić. Na uczucie zasługują wszyscy, co nie znaczy, że Blue Jeans otworzy drogę do spełniania marzeń swoim postaciom. Wręcz przeciwnie, będzie utrudniać im życie, jak tylko może.

Eli, dziewczyna z problemami psychicznymi, przez którą niemal rozpadła się grupa, przebywa teraz pod obserwacją, a o pomoc prosi jednego z przyjaciół. Valeria, „księżniczka”, rozkwita w swoim związku. Jej chłopak jest dobry i czuły, romantyczny i pomysłowy. Ma jednak pewien sekret i wie, że jego ujawnienie doprowadziłoby do tragedii. Niemal od początku Blue Jeans sugeruje poważną zmianę w tej relacji, stale przygotowuje odbiorców na zburzenie sielanki, być może dlatego, żeby nie było zbyt cukierkowo. Do Ester odzywa się przyczyna jej problemów, trener siatkówki, wyrzucony z pracy za sypianie z podopiecznymi. Tymczasem Bruno wciąż nie może pogodzić się z tym, że dla Ester jest tylko przyjacielem. Obrazu grupy dopełnia Maria – to jej szczery gest zamykał poprzednią historię. Maria odkryła, że podobają jej się dziewczyny i nie wie, jak znaleźć swoją drugą połówkę. Jej emocje – poza przeżyciami Valerii – dostarczają najwięcej smaku całej powieści, a pewnie zaważą i na cyklu.

Do grupy Odtrąconych, między którymi więzi już bardzo osłabły, autor dodaje szereg postaci z zewnątrz. Ciekawe jest u niego podejście wyzwolonych rodziców: samotni czy w udanych związkach zawsze wspierają swoje pociechy w poszukiwaniu szczęścia, wydaje się też, że akceptują życie seksualne nastolatków. Kiedy trzeba, współpracują z partnerami swoich dzieci, nie dopuszczając do błędów płynących z porywczości czy zbyt emocjonalnej oceny sytuacji. Tacy rodzice, jakich Blue Jeans przedstawia, to prawdziwe marzenie nastolatków. Co ważne, autor w ten sposób może też zachęcić odbiorców do nawiązania porozumienia międzypokoleniowego. W tomie pojawiają się nowi bohaterowie, którzy niekoniecznie przyjmą do wiadomości zastane relacje interpersonalne i postarają się coś zmienić w tym układzie. Wszystko po to, by w odbiorcach i w Odrzuconych zasiać wątpliwości, by mnożyć kłopoty i pokazać, że w miłości nie ma zbyt wielu pewników. Autor uczy młodzież budowania dojrzałego związku i ostrzega przed nieprzemyślanymi decyzjami. Idealizuje miłość – zwłaszcza u Valerii i u Marii – ale nie po to, by karmić czytelników idyllicznymi wizjami, tylko by tym silniej wybrzmiały kolejne niepowodzenia. „Nie uśmiechaj się, bo się zakocham” ma wprawdzie „romantyczny” tytuł i pełną serduszek okładkę, ale temat uczuć został tu dosyć porządnie opracowany.

Blue Jeans nastawia się na powieściowe tu i teraz. Nie naciąga bohaterów na zwierzenia i nie zmusza do wspomnień. Przygląda się aktualnym i mocno burzliwym relacjom, a także temu, jak lawinowo pojawiają się konsekwencje jednej decyzji. Każdy z kilku dni jest dla niego pretekstem do odwiedzenia kolejnych osób z Klubu Odrzuconych, bywa, że wraca do postaci po niewielkim upływie czasu, zostawiając moment na konieczne działania. Wydaje się przez to bardzo mocno drobiazgowy, ale też sam umożliwia sobie bardzo dokładne analizowanie stanów bohaterów. Zachowuje się tak, jakby dawał czytelnikom dostęp do najskrytszych przeżyć wszystkich postaci, nawet jeśli w perspektywie czasu te przeżycia nie byłyby już warte uwagi. Blue Jeans, bez względu na wykreowane – mniej lub bardziej melodramatyczne – sytuacje zachowuje zawsze psychologiczne prawdopodobieństwo swoich bohaterów. Odbiorcy wiedzą, skąd wzięły się przyczyny podejmowanych wyborów, śledzą zmiany tymi wyborami zapoczątkowane i mogą przyjąć do wiadomości wywołane efekty. Dlatego tomowi „Nie uśmiechaj się, bo się zakocham” można wybaczyć idealizowanie młodzieńczej miłości i wiarę w przetrwanie nawet najdziwniejszych związków nastolatków. Ponadto, co też nie jest bez znaczenia, Blue Jeans potrafi subtelnie zachęcić do pożegnania się z nieudaną przeszłością i zamknięcia pewnych rozdziałów w życiu – a to lekcja, która przyda się młodym odbiorcom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz