Marginesy, Warszawa 2014.
Portrety aktora
Mariola Pryzwan ma bardzo specyficzny styl tworzenia zestawów wspomnień: chociaż sama funkcjonuje jako „kolekcjonerka”, zbieraczka co ciekawszych wypowiedzi, jako redaktor tomów wspomnieniowych nie daje o sobie zapomnieć. Widać to również w książce „Cześć, starenia! Cybulski we wspomnieniach” wydanej przez Marginesy (które, nawiasem mówiąc, kontynuują świetną serię).
Przede wszystkim Mariola Pryzwan chce, żeby wspomnienia poszczególnych osób zlewały się w jedną spójną opowieść. Nie pracuje więc wyłącznie nad pojedynczymi tekstami i nie rozdziela ich biogramami autorów. Dba o to, by wspomnienia wchodziły ze sobą w dialog i żeby się wzajemnie komentowały. Jeśli kilku autorów nie ma pojęcia, co znaczył wielokrotnie przez Cybulskiego powtarzany gest grzebania butem w ziemi lub podłodze, z pewnością pojawi się ktoś, kto tę zagadkę wyjaśni. A że w międzyczasie powstanie kilka legend – tym lepiej. Forma książki ogranicza nieco konwencjonalne i ogólnikowe pochwalne wspomnienia, Pryzwan wybiera do tomu konkrety, drobne historyjki, które nigdy nie trafiłyby do tradycyjnej biografii, a tu świetnie się sprawdzają w tworzeniu prywatnego portretu Zbyszka Cybulskiego.
Bo właśnie o portret złożony z drobiazgów chodzi. I, jak to często przy wspominaniu sławy bywa, autorzy bardziej niż na znanym, koncentrują się na sobie samych. W efekcie nie opowiadają o Cybulskim, a o swoim momencie u boku Cybulskiego. Aktorki wspominają role, w których im partnerował – i z kilku spotkań próbują wysnuć w miarę pełny obraz Zbyszka, koledzy zwykle nawiązują do tematu alkoholu – jedni próbują obalić mit pijącego Cybulskiego, drudzy go podtrzymują. W „Cześć, starenia” bardzo duża grupa odbiorców mówi niemal wyłącznie o sobie – wyraźnie widać mankamenty tekstów wspomnieniowych. I chociaż autorka wyboru stara się uzyskać zróżnicowaną lecz spójną całość, nie może przecież ingerować w treść wywodów. W związku z tym lektura często się od Cybulskiego oddala.
Zbyszka wspominają nie tylko najbliżsi, ale również ludzie, którzy zetknęli się z nim na krótką chwilę – i ci są najbardziej skłonni celebrować każdy gest artysty, tworząc jego słowny pomnik. Z takich tendencji zresztą wyśmiewa się jeden z autorów, przypominając rolę drapieżnego felietonisty (to przede wszystkim po to, żeby się wyróżnić z tłumu podobnych panegiryków). Tom „Cześć, starenia” przynosi więc bardziej kreację aktora poza sceną i kamerami niż prawdę o nim. Czytelnicy z pewnością zbudują sobie wizerunek Cybulskiego z kilku często powtarzających się motywów – reszta to zbiór prywatnych anegdotek i wspomnień na tyle „własnych”, że niespecjalnie przydatnych w uzupełnianiu biografii. Ciekawe mogą natomiast okazać się przeciwieństwa, w które wierzą kolejni autorzy.
Tom wspomnień o Cybulskim stanowi dopełnienie biografii aktora, a i próbę uchwycenia jego fenomenu z dala od nurtu recenzji. To zestaw subiektywnych przeżyć z Cybulskim w roli głównej, na tyle dobrze kształtowany, że nie zmęczy mimo szablonowości i powtarzalności niektórych tematów. Dodatkowo, co zaskoczeniem w publikacji Marginesów być nie może, sporo tu zdjęć Cybulskiego oraz… wycinków prasowych. Aż szkoda, że te ostatnie traktowane są jako ozdobniki i ucinane w bloku tekstowym: Mariola Pryzwan ułatwiłaby fanom dotarcie do ciekawych artykułów, wywiadów i recenzji, tak tylko zaostrza apetyty na lekturę rozbudowaną o pozawspomnieniowe zapiski. „Cześć, starenia” to książka, która przedstawia Cybulskiego od strony prywatnej – zwłaszcza przez pryzmat relacji z innymi ludźmi. To zaledwie jeden z tematów, które w obrazie tego artysty mogłyby się pojawić, ale Mariola Pryzwan jak zwykle wykonała dobrą robotę w opracowywaniu zgromadzonych materiałów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz