Muza SA, Warszawa 2014.
Po szpitalu
Poczytajki pomagajki to seria, która trudne nie tylko dla najmłodszych tematy porusza właściwie przy okazji, na marginesie ważnych dla dzieci wydarzeń. Autorzy dzięki temu cyklowi mogą czasem podsunąć rodzicom rozwiązania problemów (lub wskazać ich przyczyny), a odbiorcom uświadomić, że każdy jest wartościowy i każdy zasługuje na uwagę czy życzliwość.
„Chorowitek” to historia Witka, chłopca, który wrócił do szkoły po pokonaniu nowotworu. Jeszcze do niedawna w literaturze czwartej „chorowite” dzieci nie miały nic wspólnego z rakiem, teraz ten temat coraz częściej pojawia się w lekturach. Witek wyzdrowiał, między innymi dzięki chemii – o czym też w swojej opowieści wspomina. Agnieszka Kaluga oswaja te motywy, które najmłodsi mogą już kojarzyć: wymioty i wypadanie włosów, a także osłabienie po leczeniu – dla Witka to rzeczy normalne: można o nich powiedzieć, ale nie warto długo roztrząsać – bo i po co. Nad zdrowiem Witek właściwie przechodzi do porządku dziennego.
Drugim etapem jest wychowywanie dorosłych. Bohater tej książki chciałby być traktowany jak inne dzieci. Tymczasem ma taryfę ulgową: nauczyciele nie wpisują mu spóźnień, gdy klasa za karę ma na wuefie biegać, Witkowi nie wolno. A przecież chłopak już normalnie chodzi do szkoły i takich przejawów litości wcale nie potrzebuje – zwłaszcza że nie zyska w ten sposób uznania kolegów. Działania w dobrej wierze to jedno. Bo są też dorośli, którzy użalają się nad Witkiem – niepotrzebnie mu współczują czy chwalą go za zwycięstwo nad chorobą. Nic dziwnego, że bohater tęskni za zwyczajnością. Agnieszka Kaluga delikatnie napomina dorosłych – i dobrze, bo wiele maluchów nie potrafiłoby nawet sprecyzować istoty problemu. Zdrowy już chłopak potrzebuje czuć się częścią grupy, nie lubi tego typu wyróżnień, a przez nadgorliwość rodziców i nauczycieli trudniej mu się zintegrować z klasą.
Ale i w życiu Chorowitka pojawia się coś, co odwraca uwagę od choroby w przeszłości. Chłopiec prowadzi blog, w którym zapisuje ważne dla klasy i towarzyskie wydarzenia. Do internetowego pamiętnika dołącza też listy otrzymywane od kolegów, na temat każdego pisze miłe notki: w każdym dostrzega pozytywne strony. Blog na początku traktowany jak antidotum na samotność trafia na konkurs klasowych kronik. Chorowitek zyskuje wreszcie tak potrzebne mu uznanie rówieśników (i nauczycieli). Tym razem wie, że zasłużył na gratulacje, nikt nie chce go po prostu chronić po chorobie. Bohater może zatem uwierzyć we własne siły i udowodnić innym, że jest coś wart.
W „Chorowitku” zatem dwa tematy warto podkreślić: motyw choroby nowotworowej, która nie omija nawet dzieci – oraz motyw fałszywego współczucia, źle rozumianej troski o dziecko. Agnieszka Kaluga, zgodnie z wymogami serii, pokazuje, w jaki sposób maluchy mogą zyskać uznanie rówieśników i zostać zauważone za swoje rzeczywiste zasługo. Dodaje dzieciom otuchy i zachęca do kreatywności, uczy, że trzeba pamiętać o chorych kolegach (konwencjonalne listy z godziny wychowawczej sprawiają Witkowi w szpitalu radość).
Marianna Jagoda dba o to, by w warstwie grafiki „Chorowitek” nie kojarzył się z chorobą. Rysunki są tu bardzo kolorowe (i wesołe za sprawą stałej obecności ptaków), nowotwór pojawia się jako narysowany w zeszycie (więc łatwy do pokazania) potworek. W ten sposób nie wystraszy się maluchów, chorym da nadzieję na pokonanie choroby, a zdrowym uświadomi, dlaczego nie wolno naśmiewać się z „chorowitków”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz