niedziela, 30 listopada 2014

Rafał Kosik: Felix, Net i Nika oraz Klątwa Domu McKillianów

Powergraph, Warszawa 2014.

Samotność

Izoluje Rafał Kosik swoich bohaterów od szeregu postaci, które dotąd na co dzień towarzyszyły Felixowi, Netowi i Nice. Rodziny, koledzy i nauczyciele – każdy z indywidualnymi cechami i barwną osobowością – tworzyliby wygodną warstwę ochronną przed lękami. Samotność jednak uruchamia wyobraźnię, a ta w przypadku horroru jest przecież niezbędna. W tomie „Felix, Net i Nika oraz Klątwa Domu McKillianów” samotność zamienia się w uderzającą ciszę. Tym bardziej, że przyjaźń nastolatków zostaje tu wystawiona na ciężką próbę. Jest jeszcze inny powód wydzielenia bohaterów z ich zwyczajnego środowiska: autor chce, żeby książkę dało się czytać niezależnie od innych tomów z serii, podobnie jak kolejne opowiadania. „Klątwa Domu McKillianów” przypomina zresztą momentami rozbudowane opowiadanie.

Podczas wakacji Felix, Net i Nika wybierają się do Szkocji z rewizytą. Zaproszeni przez Angusa, korzystają z szansy na nietypową wyprawę, na którą w żadnym innym wypadku nie mogliby sobie pozwolić. Radość z wycieczki Felixowi psuje nieobecność Laury. Nastroje w grupie psują się na skutek niefortunnej pomyłki Neta, a na miejscu przyjaciele nie zastają swoich kolegów. Nocami po posiadłości McKillianów grasują dziwne stwory, a kamerdyner i pokojówka, a potem i wuj Angusa, skrywają jakąś tajemnicę. Telefony tracą zasięg, nie można połączyć się z internetem i nie wiadomo, jak się zachować w obliczu nieprzewidzianych trudności. Rafał Kosik tym razem stawia na atmosferę. Owszem, na początku tomu wprowadza kolejny wynalazek – ale już wkrótce zrezygnuje z zabaw technologicznych, wyjątek robiąc jedynie dla samochodów. Tajemnicza aura pasuje bardziej do klasycznych elementów horrorów – pojawią się więc stare nagrobki, listy sprzed wieków, nierozwiązane zagadki i przybysze z zaświatów. Na wyobraźnię autora oraz czytelników mają działać miejscowe wierzenia, odmienne zwyczaje a nawet kapryśna pogoda. Spowita mgłami Szkocja tworzy idealną scenerię do mrożącej krew w żyłach opowieści.

Zmiana nastroju okazuje się wygodna dla samej książki. Kosik może wyraźnie rozgraniczać części komiczne i „straszne” – po wprowadzeniu nie wraca już do zwyczajności, jakby obecność bohaterów poza granicami Polski stanowiła automatyczne przejście do świata wyobraźni. Kiedy przychodzi czas na strach, autor oddala śmiech – eksperymentuje z gatunkiem, nie chcąc zanudzać młodych czytelników powtarzalnymi motywami. Ale Felixa, Neta i Nikę czekają tym razem rozmaite przykrości. Do najpoważniejszych należą wzajemne spory. Towarzystwo dotąd niemal jednogłośnie podejmujące decyzje, rozbija się na grupki. Nagły brak porozumienia (i zrozumienia) potrzeb innych) owocuje wzajemnymi krzywdami i szeregiem pretensji – i trzeba Kosikowi przyznać, że to o wiele ciekawsze niż obrazki szczęśliwie zakochanych lub jednomyślnych postaci.

Rafał Kosik nie rezygnuje z humoru. Przypomina sobie od czasu do czasu o Manfredzie, niezawodnym powieściowym ironiście. Rozbawia dzięki strachliwości i skłonnościom do paniki Neta, ale proponuje też cały szereg dowcipów sytuacyjnych, ładnie wkomponowanych w akcję. Wykorzystuje nowe przestrzenie do budowania nowych żartów. Wie, za co uwielbiają go młodzi odbiorcy, ale nie zamierza powtarzać raz sprawdzonych rozwiązań. „Klątwa Domu McKillianów”, w odróżnieniu od poprzednich książek cyklu, jest jednak dużo bardziej statyczna. Autor sporo miejsca poświęca na opisy (oddające grozę sytuacji lub po prostu inność przestrzeni), trochę kosztem akcji. Odczucia i wrażenia nastolatków są tu ważniejsze niż przygoda.

Za każdym razem Rafał Kosik próbuje swoim czytelnikom zaproponować inny fabularny rytm powieści i nawiązania do różnych gatunków. W „Klątwie Domu McKillianów” bardzo zwalnia tempo, ale jednocześnie funduje odbiorcom silne emocje i celne przesłania. Tym razem oryginalność ma zapewnić sama zmiana miejsca wydarzeń i usunięcie z horyzontu znanych już towarzyszy dzielnej paczki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz