Dwie Siostry, Warszawa 2014.
Zatkany sedes
Założę się, że ten temat wielu rodziców wolałoby pominąć milczeniem – zamiast babrać się w zawartości zapchanego sedesu. Ale przecież Potworne Maluchy nie mogą zawsze być rozbrajająco grzeczne. W dodatku motyw kupy podziała na małych odbiorców jak lekturowy wabik. Bogatszym o sztukę dyplomacji dorosłym trudno to zrozumieć. Tomik „Grubsza sprawa” nie pozostawia wątpliwości co do kierunku akcji, podobnie jak okładkowy rysunek przedstawiający bohaterkę na sedesie, owiniętą kilometrami papieru toaletowego.
Marta w przedszkolu musi załatwić „grubszą sprawę”, zwłaszcza że przed chwilą, podczas śniadania, puściła śmierdzącego bąka. Wie, że jeśli przez tydzień sama będzie wycierać sobie pupę, dostanie od mamy piłkę – dlatego nie prosi nikogo o pomoc, tylko zużywa całe rolki papieru toaletowego. Zaskakuje ją, że woda nie chce spływać. Na ratunek spieszą koledzy z grupy – jeden z nich traci w brązowej mazi samochodzik. W końcu trzeba będzie poinformować o wszystkim dorosłych. A może sami się zorientują.
„Grubsza sprawa” to opowiastka rozbudowana bardziej niż historyjki obrazkowe pod względem tekstowym i fabularnym. Tu nie chodzi o to, by dziecko nauczyło się sygnalizować swoje potrzeby czy korzystać z ubikacji – autorzy idą o krok dalej. Zaspokajają ciekawość dzieci, pokazując, co może się stać, gdy zapcha się sedes. Temat kupy w końcu schodzi na dalszy plan – przy tej przygodzie są już raczej brązowe ślady na papierze, a potem – brązowa maź w toalecie. Rodziców będzie to pewnie zniesmaczać, dzieciom daje szansę sprawdzenia, co by było, gdyby. Maluchy nie czują obrzydzenia, próbując odetkać toaletę (jeden z przedszkolaków liczy nawet na to, że uda mu się odzyskać autko), później mogą też przyglądać się pracy fachowca. To zagadnienie na tyle dla kilkulatków egzotyczne, że przykuje je do książki.
Przy „Grubszej sprawie” trzeba pamiętać o różnicach w odbiorze świata. To, co u dorosłych tabuizowane i wstydliwe, dla maluchów stanowi zagadnienie ciekawe, a przy tym naturalne, bo wiążące się z codziennością. Meyer, Lehmann i Schulze nie uciekają od kontrowersji. Tu bąk przy śniadaniu będzie dla dzieci elementem komicznym, podobnie zresztą jak pstrykanie po sali kawałkiem jedzenia. Dzieci w tomiku zachowują się bardzo naturalnie – nie można udawać, że jest inaczej. Warto zaznaczyć, że autorzy rezygnują z pouczeń i wstawek pedagogicznych. Przedszkolanka strofuje dzieci i nie przemilcza brzydkich zachowań, ale jej kazania nie są tu przytaczane. Podobnie jest z reakcją na widok bałaganu w łazience – przedszkolanka i dyrektorka dają upust swoim emocjom, a nie tłumaczeniu, co i dlaczego się stało. Dzieci przyglądają się działaniom pana Edka, ale nie otrzymują następnej lekcji korzystania z toalety. Tu nie powraca się do oczywistości.
Dzieciom spodobają się też komiksowe ilustracje. Nie ma w nich ani sensacyjnej nagości, ani epatowania widokiem zawartości toalety. Ale już sam sedes pojawia się na wielu rysunkach. Potworne Maluchy poza tym lubią bawić się w karambol (rysują flamastrem rany jednej z ofiar) i nie przejmują się tym, co dorośli uznają za niegrzeczne (chociaż, kiedy w tomiku pojawia się słowo „cholera”, zwracają uwagę, że nie wolno tak mówić). Aspekt wychowawczy jest tu dyskretny i zdominowany przez warstwę rozrywkową. W „Grubszej sprawie” nieatrakcyjny dla rodziców temat został opracowany tak, by zaspokoić ciekawość dzieci i dostarczyć im humoru ludycznego. „Grubsza sprawa” jednak nie szokuje tematem i nie ma wzbudzać niezdrowej sensacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz