Jaguar, Warszawa 2014.
Moc przyjaźni
Postać małej Genowefy Trombke vel Pompke istnieje w świadomości polskich czytelniczek i jest tak silnie zakorzeniona, że skojarzenia z nią podczas lektury powieści „Nie pozwól mi odejść” będą nieuniknione, chociaż Małgorzatę Musierowicz i Catherine Ryan Hyde dzieli wszystko. Hyde nie tworzy utopii. U niej dziesięcioletnia Grace przesiaduje na podwórku w niezbyt bezpiecznej dzielnicy Los Angeles, żeby zainteresować sobą sąsiadów. Dziewczynka ma problem i wie, że gdyby ukryła się w domu, nikt nie domyśliłby się, że potrzebuje pomocy. A potrzebuje. I to rozpaczliwie. Mama Grace jest narkomanką i całymi dniami śpi, na późniejszym etapie Grace nazywa ten stan „nawaleniem” (co może w tłumaczeniu nie wypada szczególnie celnie) i przytomność odzyskuje co najwyżej na godzinę w ciągu dnia. Dziewczynka musi więc zająć się sobą sama, a do pomocy organizuje sąsiadów. Zaprzyjaźnia się z agorafobem i odludkiem, byłym tancerzem Billym. Billy uczy ją stepowania i powoli przełamuje swoje lęki. Grace uczy się też hiszpańskiego, ma gdzie spędzać czas po szkole i zyskuje wiernych przyjaciół. Dokonuje też małego cudu: sąsiedzi zaczynają ze sobą rozmawiać i pomagać sobie nawzajem. Za sprawą zwoływanych przez dziewczynkę zebrań otwierają się przed sobą i zmieniają swoje życie. Muszą też walczyć o to, by opieka społeczna nie zabrała Grace. Niestety, do matki-narkomanki dociera niewiele.
„Nie pozwól mi odejść” to powieść, która zwraca uwagę przede wszystkim nietypową fabułą. Galeria postaci jest tu niezwykle oryginalna, każdy walczy z własnymi demonami i zapomina o sile, jaką daje wsparcie bliskich. Grace wyrywa bohaterów z ich mikrokosmosów, zmusza do zaangażowania się w sprawy innych i uczy empatii. Nie ma w tym wyrachowania – bo Grace to dziecko, chociaż dojrzałe ponad wiek, to wciąż wolne od obłudy i podstępów. Grace wygrywa szczerością i niewinnością, a także odwagą w walce o własne marzenia. Samotna mała dziewczynka buduje wokół siebie prawdziwą oazę – a na tym skorzystać muszą wszyscy. W „Nie pozwól mi odejść” rozwój wydarzeń jest tym, co przytrzymuje odbiorców nad książką – chce się poznać losy dzielnej Grace, tak inne od scenariuszy popularnych czytadeł. Mała bohaterka ma prawdziwą siłę przyciągania.
Ale Hyde nie zamierza przesycać opowieści beztroskim optymizmem. Przed postaciami długa droga do – nieobiecywanej – normalności. Autorka przedstawia ludzi o mocno pokiereszowanej psychice – tu nie wystarczy prośba dziecka, żeby pokonać obojętność i opuścić własne, względnie bezpieczne mieszkania. W narracji czający się wszędzie mrok autorka oddaje bardzo dobrze, ale nie próbuje przygnębiać. Tu nie ma mowy o łatwych rozwiązaniach ani o fałszywej nadziei. Hyde skupia się na psychice postaci i celnie ją za każdym razem opisuje. Grace to jedno z tych dzieci, które w klasyce literatury mogły zmieniać świat. Tu wystarczy, jeśli będzie stawiać czoła własnym kłopotom w złej dzielnicy.
„Nie pozwól mi odejść” to książka, która wzrusza – ale nie jako tani wyciskacz łez, a jako dobrze przemyślana, trochę filmowa opowieść o ludzkich wadach i marzeniach. Budzi silne emocje niejako mimochodem, przy okazji śledzenia cennej i atrakcyjnej fabuły. Rzeczywistość jest tu zamknięta do jednego budynku, ale zmiany, jakie w niej zachodzą, mają ogromną moc. Ta historia nie została stworzona, by przestrzegać czy pouczać – chociaż jednak czyta się ją (powieść psychologiczną!) jak literaturę rozrywkową, każe się zastanowić nad potrzebą obcowania z innymi. „Nie pozwól mi odejść” to książka wartościowa i pomysłowa przy okazji. Drobne gesty zyskują w niej wielką siłę, a autorka wyczula na potrzeby innych. Ale poza wszelkimi cennymi przesłaniami ważna jest tu dobrze rozwijana akcja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz