Czarna Owca, Warszawa 2014.
Rodzinne relacje
Drugi tom psychologicznych wskazówek Marii Rotkiel wypada lepiej niż pierwszy, między innymi za sprawą edytorską. Nie ma już powtarzania w ramkach dużych fragmentów tekstu podstawowego i sztucznego rozdmuchiwania objętości. Wprawdzie autorka przywołuje ćwiczenia w formie tabel do uzupełnienia, ale ich obecność w tomie jest w pełni uzasadniona. Do tego Rotkiel prowadzi swój wywód spokojniej i z większym nastawieniem na rozwiązania problemów, które pojawiają się w każdej rodzinie. Bo tom „Nas troje, czyli rodzinne nastroje” to opowieść o tym, jak do „nas dwojga”, czyli związku, dopuszczać innych ludzi.
Pisząc tę książkę, Maria Rotkiel wyraźnie kieruje się do kobiet. W przypadku mówienia o postawach i reakcjach mężczyzn zachowuje dystans, solidaryzuje się z czytelniczkami i rozpatruje zagadnienia ważne z ich perspektywy. To kobietom tłumaczy, jak zareagować, gdy teściowa za bardzo wtrąca się w małżeństwo, jak unikać konfliktów i… jak mądrze kochać siebie. Bo od tego Rotkiel zaczyna, samoakceptacja staje się tutaj podstawowym składnikiem dalszego szczęścia. To kobiety mają pracować nad relacjami w rodzinie – mężczyźni, gdyby chcieli korzystać z „Nas troje”, będą musieli pogodzić się z odsunięciem przez autorkę, mimo że ogromna część problemów poruszanych w tomie ma naprawdę charakter uniwersalny.
Maria Rotkiel wybiera dwa sposoby prowadzenia narracji. Po pierwsze próbuje (w miarę obiektywnie, ale też dość emocjonalnie) tłumaczyć, gdzie leżą przyczyny rozmaitych niepowodzeń. Bez odwoływania się do przykładów, bez choćby udawanego konkretyzowania kłopotów, mówi o uczuciach w związku i w rodzinie, co rozdział dokładając kolejne jej elementy. Zadaje tu wiele pytań retorycznych, chcąc zmusić czytelniczki do analizowania własnych sytuacji i do zastanowienia się nad sobą wśród bliskich. Tu Maria Rotkiel stara się być przewodniczką po rodzinnych relacjach i po najczęściej spotykanych źródłach konfliktów. Przekonuje, że możliwe jest poprawienie nawet najtrudniejszych kontaktów – ale przyda się wówczas świadomość przyczyn problemu. Drugi tym narracji stanowi swoistą reklamę psychologicznych usług autorki. Maria Rotkiel przytacza bowiem fragmenty rozmów z pacjentkami (mniejsza z tym, czy rozmów prawdziwych: brzmią jak wyjęte z podręczników psychologii modelowe dialogi, ale nie o szczerość tu przecież chodzi, a o czytelne przykłady, a tych Rotkiel dostarcza). W tych fragmentach autorka dodatkowo wskazuje trafność własnych reakcji na problemy pacjentek przez pochwały od tych ostatnich. To zabieg mocno naiwny, ale pozwala uniknąć dodatkowych wyjaśnień czy podkreśleń.
Do „Nas troje” dochodzą też zestawy ćwiczeń, staranie przygotowanych. To przede wszystkim tabele do uzupełnienia, pomocne w prowadzeniu autoanaliz. Rotkiel zmusza do dogłębnego zastanowienia się nad własnymi uczuciami – to pierwszy krok do rozwiązania problemu. Kolejne są już odrobieniem pracy domowej z uważnej lektury. Jeśli więc któraś z czytelniczek zechce skorzystać z zawartych w „Nas troje” wskazówek, będzie mieć ułatwione zadanie. Zawsze należy jednak umieć dostosować porady do własnej sytuacji. Rotkiel koncentruje się na scenkach „czystych”, jednowymiarowych i czytelnych. Nie wspomina, że źródło problemów może być bardziej rozbudowane czy uzależnione od kilku czynników. Dlatego też przyda się dokładna lektura całości przed przystąpieniem do wykonywania ćwiczeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz