sobota, 8 listopada 2014

Anita Głowińska: Kicia Kocia w kosmosie

Media Rodzina, Poznań 2014.

Gwiezdna podróż

Bez obaw, Anita Głowińska nie ucieka od realizmu, do którego przyzwyczaiła małych odbiorców (chociaż to i tak realizm bajkowy, skoro bohaterką cyklu edukacyjno-wychowawczego jest mała kicia). „Kicia Kocia w kosmosie” nie zapowiada ekstremalnej podróży, a temat, do którego zainspirować może obserwowanie rozgwieżdżonego nieba.

Kicia Kocia siedzi z rodzicami na tarasie i podziwia księżyc. Zadaje rodzicom kolejne pytania związane z podbojami kosmosu, a ci cierpliwie i prosto odpowiadają bohaterce. Głowińska wykazuje się tu po raz kolejny znajomością dziecięcych zachowań – wie, że dla odbiorców ciekawe będzie także to, czy kupa latałaby po całej rakiecie. Pytanie, które zadaje bohaterka, zdradza czysto dziecięcą ciekawość, a przy okazji staje się powodem rozbawienia maluchów. A Kicia Kocia dowiaduje się znacznie więcej: czego nie ma w księżycowym krajobrazie, jak wygląda kosmiczny skafander i jak działa przyciąganie ziemskie. To tematy, które dość szybko zainteresują każde dziecko. Głowińska przy ich objaśnianiu posługuje się rysunkami i charakterystycznymi dla siebie wyliczeniami. Wie, jak zaspokoić ciekawość dzieci, a jednocześnie nie przytłoczyć ich zbyt trudnymi wiadomościami. Przygotowuje do dalszego szukania informacji o kosmosie, a na razie – zapewni ciekawe sny. Bo przecież Kicia Kocia po bogatej w fakty rozmowie z rodzicami daje upust własnej wyobraźni i we śnie bawi się z księżycowymi ludkami.

Na przykładzie tomiku „Kicia Kocia w kosmosie” widać, jak rozwija się twórczo Anita Głowińska. Jest w swoich bajkach coraz bardziej swobodna, wie, że nie musi kurczowo trzymać się pouczeń i danych, może też pozwolić sobie na rozrywkę. I tu popisuje się humorem: rodzice znają przyciąganie Kiciowe, a mała bohaterka do łóżka może się udać w rakiecie z ramion taty. Ten subtelny dowcip sugeruje dom pełen miłości – dlatego też u Kici Koci zawsze chce się przebywać. Głowińska zresztą robi wszystko, żeby lektura nie dłużyła się ani dzieciom, ani dorosłym. Temat kosmosu jest strzałem w dziesiątkę – przy jego pomocy autorka zainteresuje serią również chłopców, udowodni im, że przygody słodkiej kotki nadają się dla wszystkich dzieci. Warto też podkreślić, że tak dobrany temat wyklucza właściwie przewidywalność: tym razem po tytule nie sposób odgadnąć przebiegu miniakcji, co więcej, Głowińska intryguje dzieci i sugeruje im ciekawą niespodziankę.

Przy Kici Koci warstwa graficzna to coś, co wywołuje nieustannie zachwyty. Autorka rezygnuje z komputerowych sztuczek i trójwymiarów, celowo zaznacza „nierówno” kontury postaci – tu niemal widać fakturę farby. Obrazki stają się dzięki temu bardziej intrygujące, naiwne, a przy tym bardzo ładne dla dzieci i dla dorosłych. Kicia Kocia – mała bohaterka z wielkimi oczami i najczęściej uśmiechniętym pyszczkiem – przebywa w otoczeniu sympatycznych i starannie przedstawianych drobiazgów. Książeczka obrazkowo-edukacyjna w wykonaniu Anity Głowińskiej to także plastyczny popis, z którego i dorośli będą zadowoleni. W „Kici Koci w kosmosie” dominują kolory „wieczorne”, ale mocno nasycone. Barwy tutaj przyciągają wzrok najmłodszych, są jednocześnie wyróżnikiem poszczególnych historyjek i łącznikiem całej serii.

„Kicia Kocia w kosmosie” to ciepła i ciekawa opowiastka, która nadaje się na wieczorną lekturę albo na odpowiedź na rozmaite pytania najmłodszych. Kicia Kocia, ciekawa świata bohaterka, chce się dowiedzieć wszystkiego, ale w bardzo rozsądnych proporcjach, tak, by nadmiar wiadomości nie zniechęcił najmłodszych do śledzenia jej przygód.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz