piątek, 24 października 2014

Tom Angleberger: Zagadkowy Wookiee i jego tajemnica

Media Rodzina, Poznań 2014.

Odpowiedzi

Prawdziwi fani origami oburzyliby się na proste wzory przedstawiane w tomie „Zagadkowy Wookiee i jego tajemnica”, zresztą fani „Gwiezdnych Wojen” też poczują się pewnie zaskoczeni, że rozmowy o serii sprowadzają się tu do wymieniania ulubionych bohaterów z różnych części. Ale Tom Angleberger nie chce naprawdę ani uczyć sztuki składania papieru, ani tworzyć laurek dla filmów. Zamierza za to w niebanalnym stylu poruszać ważne problemy młodzieży – i to mu się bardzo udaje. Papierowy Yoda, który znał rozwiązania wszystkich problemów trapiących szkolnych kolegów Dwighta, doczekał się swoich następców. Teraz to Sara zajmuje się „psychologią” rówieśników. Przygotowuje sobie dwie papierowe pacynki – Wookieego i Hana Składolo – i za ich pośrednictwem rozmawia z innymi o ich troskach. Dwight tymczasem został przeniesiony do szkoły, która niebezpiecznie przypomina sektę. Wszyscy wciąż się tu przytulają i zapewniają o Rozumieniu Odmienności, chwalą za przeciętność i próbują na każdym kroku ułatwiać i uprzyjemniać sobie życie. Dwight nie zasługuje na takie tłamszenie osobowości, ale podporządkowuje się, by unikać problemów.

W jego starej szkole dzieci zaczynają zwracać się do papierowego sobowtóra Chewbakki. Ten udziela odpowiedzi enigmatycznych i bardzo ogólnych – ale na miejscu jest przecież Sara, która chętnie naprowadzi odbiorców na właściwe interpretacje. Tym zresztą różni się od Dwighta: pozwala sobie znacznie silniej wskazywać sens przesłań figurek. Niby nie udziela odpowiedzi wprost, ale jest tego całkiem blisko. Sara dowiaduje się, co męczy jej kolegów – i stara się wskazywać im najlepsze rozwiązania. Do kolejnej poradni rodem z „Gwiezdnych Wojen” zgłaszają się nastolatki z pytaniami z bardzo różnych dziedzin, czym Angleberger zapewnia sobie bogatą w wydarzenia akcję.

Autor sięga po sprawdzoną formę – bohaterowie prowadzą „akta spraw”, co oznacza, że każdy rozdział ma innego narratora i inną przygodę. Angleberger różnicuje je stylistycznie, potem rozdziały otrzymują także różne czcionki, żeby nikt nie miał wątpliwości co do zmian narratorów. Pozwala też uaktywnić się prawdziwym przyjaciołom Dwighta. Papierowy Yoda znowu ożyje.

Trudno powiedzieć, co naprawdę skłania bohaterów do zwierzeń, bo przecież nie wiara w magiczne talenty papierowych figurek. Prawdopodobnie koledzy Sary potrzebują autorytetu i zrozumienia. Przez filtr z produktu kultury masowej unikają ośmieszenia, mogą się otworzyć i znaleźć powierników. Obecność pacynek dodaje im otuchy. Angleberger umieszcza bohaterów w dziwnej przestrzeni – między realizmem z coraz poważniejszymi szkolnymi problemami a bajkowością i infantylizowaniem w postaci zaufania do kawałka papieru (imitującego kultowego bohatera). Powaga pierwszego czynnika neutralizuje wymowę drugiego – Wookiee istnieje, bo jest potrzebny dzieciom – nikt nie podważa sensu jego bytowania w szkole, bo każdy chce skorzystać z jego usług.

Tom Angleberger wykorzystuje zainteresowanie dzieci filmami, żeby zachęcić je do czytania i do poszukiwania kreatywnych rozwiązań problemów. Intryguje przede wszystkim formą – ponieważ nie ma czasu na opowiadanie o charakterach, przedstawia je w bezpośrednich wypowiedziach. Tworzy całkiem przekonujące portrety młodzieży – a przy okazji spaja je wszystkie pewną przygodą Dwighta. „Zagadkowy Wookiee” to już trzecia część oryginalnego młodzieżowego cyklu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz