Muza SA, Warszawa 2014.
Skrzydła w kropki
Iwona Czarkowska nie ma zamiaru straszyć dzieci. Owszem, prezentowała im kiedyś serię powieści o rodzinie wampirów, ale wtedy podstawowym wyznacznikiem lektury był beztroski śmiech. Teraz autorka przerzuciła się na motywy anielskie: tworzy serię Anielscy z Niebieskiego i daje czytelnikom gwarancję, że o żadnych postaciach grozy nawet nie wspomni. Anielscy są dobrzy z natury – rodzice (anioły) opiekują się przeważnie ludźmi, są więc bardzo zapracowani. Kiedy otrzymują wezwanie, ruszają do swoich podopiecznych. A dzieci Anielskich, anielinki, zostają w domach, przeważnie z własnymi zmartwieniami. Bo przecież bez tego lektury byłyby nudne i monotonne.
Tym razem odbiorcy przyjrzą się Otylce – anielince grzecznej i zawsze schludnej. Otylka niespodziewanie zauważa plamy na swoich bardzo czystych skrzydełkach. Plamy nie znikają i trudno je ukryć przed Anielskimi. A Otylka nie chce się wyróżniać – coraz bardziej czuje się inna wśród swoich. Jest zagubiona i nie wie, co się z nią dzieje, dopóki do Niebieskiego nie trafi przedziwny dalmatyńczyk. Temu z kolei plamki znikają. Anielinka może więc czuć się mniej samotna ze swoim problemem. Zwłaszcza że motyle wzory na skrzydłach stają się naprawdę piękną ozdobą i wcale nie muszą prowadzić do wykluczenia bohaterki.
Czarkowska pod pretekstem dość naiwnej, a przynajmniej bardzo prostej, historyjki pokazuje dzieciom, że nie wolno oceniać innych po wyglądzie i, przy okazji, że nie warto rozpaczać nad własną odmiennością. Anielinka wyolbrzymia problem, który dla innych anielskich zupełnie nie ma znaczenia. Nie koniec na tym omawiania kłopotów najmłodszych. Jest w tomiku jeszcze Robak, młodszy brat Otylki. Ten z odrzuceniem radzi sobie na swój sposób: studiuje książki o groźnych i przerażających zwierzętach, by potem naśladować ich ryki i zachowania. Atakiem uprzedza ewentualne ataki, a w swoich działaniach wydaje się bardzo zdesperowany. Również dlatego, że nikt nie rozmawia z nim o istocie zmartwienia. Czarkowska pokazuje, do czego czasami prowadzić może wyobcowanie. Uczy swoich małych odbiorców rozmowy o problemie i udowadnia, że nie wszystko w rzeczywistości wygląda tak źle, jak w powiększających kompleksy czarnych myślach. Tak więc w życiu małych anielinków dzieje się, wbrew pozorom, całkiem dużo, a każda, nawet najbardziej bajkowa przygoda ma swoje drugie dno i pozwala najmłodszym zrozumieć część codziennych trosk.
Iwona Czarkowska mieszkańców Niebieskiego kształtuje jak ludzi – różnią ich tylko skrzydła. Nie ma mowy o tym, by w proponowanej przez autorkę krainie wszyscy byli idealni. Autorka rezygnuje tylko z najbardziej jaskrawych przejawów zła, odrzuca to, co mogłoby przerazić dzieci. Odwołuje się za to do „zła” nienazywanego po imieniu, do prywatnych smutków. Wyobraźniowe problemy sprawiają, że nie wystraszy nimi małych czytelników – tu smutne mogą być jedynie konsekwencje bajkowych wydarzeń. A to już nieodłączna część lektury, bez trudu akceptowana przez dzieci.
„Otylka, anielinka o skrzydłach motylka” to już czwarty tomik spod szyldu „Stop wampirom i strachom!”. Czarkowska dostarcza dzieciom opowieści bajkowo-psychologicznych, angażuje odbiorców w doświadczenia bohaterów, których codzienność wygląda dosyć naturalnie. Przecież anielinki również chodzą do szkoły, bawią się z kolegami i przeżywają sprawy, które dorosłym wydadzą się już mało ważne. Czarkowska wie, co spędza sen z powiek jej czytelnikom – i dyskretnie do tego nawiązuje. A Kasia Kołodziej zachęci maluchy do lektury zabawnymi, dynamicznymi ilustracjami, które jeszcze bardziej kuszą i sprawiają, że ma się ochotę zagłębić w akcję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz