Zakamarki, Poznań 2014.
Strach przed szkołą
Niepokojący tytuł tomiku Gunilli Bergström to kolejna udana próba zmierzenia się z dziecięcymi kłopotami. Ta autorka bardzo dobrze wyłapuje przyczyny nietypowych zachowań najmłodszych i potrafi przedstawić w obrębie samej bajki sensowne rady również dla rodziców. Tomik „Co się stało z Albertem” to lektura obowiązkowa dla dzieci, które mają właśnie iść do szkoły.
Tata Alberta doskonale zna swojego syna. Wie, kiedy dzieje się coś, co wymaga interwencji, wie, jak postępować z maluchem. Umie odgadnąć przynajmniej część jego lęków, nawet tych nieuświadamianych. Tak jest i tym razem. Siedmioletni już Albert ma iść do szkoły, po raz pierwszy w życiu. W związku z tym czuje pewien niepokój, jest zadziwiająco grzeczny, co budzi podejrzenia – a do tego ma kłopoty ze snem. Sam nie przypuszczałby, gdzie leży źródło tajemniczego zmartwienia, ale mądry tata wszystko rozumie i potrafi subtelnie zareagować. Opowiada Albertowi bajkę o tysiącach siedmiolatków, które również w tej chwili przewracają się bezsennie w łóżku i nie mogą zasnąć, obawiając się nowej sytuacji i nowych kolegów – równie przestraszonych. To pomaga. A jeszcze kiedy pani w szkole zdradzi dzieciom swoją tajemnicę… robi się naprawdę wesoło. Albert znowu jest sobą.
Niepozorne i małe książeczki o Albercie niosą zawsze ważne przesłania. Bohater odkrywa świat i staje się dla dzieci przewodnikiem – o wiele łatwiej zrozumieć własne uczucia, gdy do ich objaśniania włączy się przeżywający to samo rówieśnik. Albertowi łatwo uwierzyć, bo to bohater bardzo prawdziwy: często popełnia błędy, sprowadzając na siebie gniew taty, ma swoje wady i własne zdanie na część tematów, bywa trochę niegrzeczny lub trochę rozkapryszony. To zwyczajne dziecko, które powiela typowe zachowania kilkulatków. Bohater zyskuje dzięki temu wiarygodność – nie będzie miał problemu z przekonaniem do siebie małych odbiorców. W związku z tym autorka może przemycać w jego przygodach wiele podpowiedzi dla rodziców.
„Co się stało z Albertem” to książeczka obrazkowa. Tekst sprowadzony do minimum nakreśla ogólną sytuację, jest prosty i zrozumiały dla najmłodszych, sprawdzi się też w głośnym czytaniu. Dzieci będą mogły w tym czasie śledzić doświadczenia Alberta na specyficznych rysunkach. Autorka lubi bawić się grafikami: Albert i jego tata mają charakterystyczne, nieforemne twarze (za to zawsze czytelne miny). Bohaterowie są pokolorowani, ale już szczegóły z ich otoczenia nie zawsze, czym autorka może sugerować ważność danego przedmiotu, a i pokazywać dzieciom magię wyobraźni.
W „Co się stało z Albertem” wprowadzane są do krótkiej opowiastki inne postacie – Albert ma kontakt z rówieśnikami, co dla odbiorców może stać się ważnym argumentem za pójściem do szkoły. Bohater w końcu, mimo obaw, dobrze się w nowym miejscu odnajduje i świetnie bawi. Autorka z kolei nie stara się zasypywać odbiorców argumentami za rozpoczęciem edukacji. Tata nie obiecuje synowi złotych gór, za to po prostu tłumaczy, że inni też się boją i że lęk przed nieznanym jest czymś normalnym. Dzięki tak dobranym opiniom Alberta oraz odbiorców łatwiej da się przekonać do szkolnej prawdy.
Autorka nie bagatelizuje jednego z bardziej poważnych dziecięcych zmartwień, odnosi się do niego z uwagą i w mądry sposób oswaja maluchy z tematem. Mimo edukacyjnego charakteru bajki potrafi też budować napięcie – zapewnia swoim czytelnikom trochę rozrywki. Po takiej lekturze nikt już nie będzie się bał pójścia do szkoły – przecież Albert przekonał się, że to nic strasznego, a oznacza poznanie nowych ciekawych kolegów. Bo szkołą można się naprawdę cieszyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz