Iskry, Warszawa 2014.
Trzy siostry
Na początku trochę trudno się przyzwyczaić do zalewu dat, faktów i encyklopedycznych szczegółów, a także do szatkowania tekstu na małe lecz kipiące od danych fragmenty (wydzielane za sprawą wewnętrznych tytułów). Ale Monika Śliwińska wie, co robi. Już po paru stronach tom „Muzy Młodej Polski” rozkręci się i nie da ani odrobiny wytchnienia odbiorcom. Trzy siostry Pareńskie, Maria, Zofia i Lizka, będą nadawać ton narracji. Te, o których podręczniki do języka polskiego wspominają rzadko i bez emocji, tutaj staną się prawdziwymi gwiazdami. Śliwińska wybiera perspektywę, w której literatura i sztuka stanowią tło dla biograficznych powiązań i kontaktów towarzyskich. Przez karty tej książki przewijają się literaci i lekarze, znani i zapomniani. Autorce przyznać należy, że ma pomysł na przedstawienie swoich bohaterów w sposób imitujący poetykę plotki, ale przesycony faktami. Wiedzy towarzyszy tu zatem umiejętnie prowadzona narracja.
Losy trzech kobiet Monika Śliwińska przeplata licznymi anegdotami. Sięga do wspomnień bohaterów, co bardzo ubarwia opowieść (czasem aż chce się sięgać po cytowane przez autorkę dokumenty z nadzieją, że więcej podobnych smaczków czeka na odkrycie). Autorka nie boi się prezentowania towarzyskich niesnasek z drugiego planu (zderza zaściankową mentalność z postępem w dość komicznych obrazkach), próbuje poznać ludzi a nie ich publiczne kreacje. Sięganie do prywatności zapewnia też tomowi kameralny charakter – warto Śliwińskiej zaufać.
Zwłaszcza że muzy Młodej Polski prowadziły życie ciekawe i – co istotne – dalekie od stereotypów i podstawowych skojarzeń związanych z tą epoką. Nastawienie na prywatność, drugą stronę biografii artystów, nagle ujawnia kuszącą zwyczajność splataną z twórczymi popisami. Śliwińska szuka mniej oczywistych związków, rodzinnych relacji i normalności wielkich ludzi. Nie tworzy legend i nie kopiuje ich. A jednak obok życia Pareńskich i ich rodzin oraz adoratorów udaje jej się zmieścić również zakulisowe wiadomości z dziedziny kultury. Opowiada, gdzie siostry stanowiły literackie pierwowzory i komu pozowały. Uzasadnia ich obecność w apetycznym tomie.
Staje się zatem Śliwińśka przewodniczką po tajemnicach literatury i malarstwa – oraz po zupełnie prywatnych tajemnicach bohaterów. Swoją opowieść ilustruje imponującą liczbą zdjęć czy reprodukcji obrazów – daje czytelnikom szansę na natychmiastowe sprawdzenie poruszanych przez siebie tematów i udowadnia, jak dobrą interpretatorką jest w tej opowieści. Nie interesuje jej podejście czysto naukowe: mimo natłoku biograficznych szczegółów chce przede wszystkim, żeby czytelnicy dobrze się przy lekturze bawili, a przy okazji otrzymali nowy obraz epoki, która w powszechnej świadomości funkcjonuje w zupełnie innym kształcie.
Śliwińska udowadnia, że biografizowanie nie musi być nużące. U niej każda strona i każda obyczajowa scenka wiąże się z odkrywaniem na nowo prawdziwych postaci. Autorka zestawia rozmaite opinie i zachowane wypowiedzi w sposób, który nie zdradza ogromu poznawczego i badawczego wysiłku – to nie jest lektura wyłącznie dla specjalistów, spodoba się zwykłym czytelnikom, którzy chcieliby przyjrzeć się artystycznej bohemie młodopolskiego światka. Porywająca narracja sprawia, że „Muzy Młodej Polski” ucieszą odbiorców. Śliwińska nie popełnia błędów spotykanych często w biografiach – wybiera własną metodę opowiadania o codziennym życiu – i zaprzyjaźnia odbiorców z bohaterami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz