Bukowy Las, Wrocław 2014.
Wspomnienia matematyczne
I znowu John Green wiek dojrzewania przekuwa na przygodę życia, całkowicie odmienną od historii z poprzednich książek, i znowu zdobędzie sobie rzeszę wiernych fanów, jak w przypadku tomu „Gwiazd naszych wina”. Książka „19 razy Katherine” to literacka pułapka, sposób na uwiedzenie odbiorców i zapewnienie im narracji, której nie zapomną. Mimo oderwania od zwyczajności, mimo szeregu postaci dalekich od przeciętnej, Green uniwersalizuje uczucia. A potem znajduje dla nich arcyciekawą oprawę.
Colin był kiedyś cudownym dzieckiem. Właśnie ukończył szkołę średnią i może popisać się imponującą pamięcią. Zna wiele języków, na zawołanie sypie encyklopedycznymi danymi z różnych dziedzin, ale nie udało mu się zgłębić tajemnicy związków z dziewczynami. Dziewiętnaście razy był porzucany przez partnerki o imieniu Katherine – żadna nie była w stanie dłużej znieść dziwactw Colina. Sam Colin zresztą nad relacjami międzyludzkimi zbytnio się nie zastanawia. Wystarczy mu jeden sprawdzony przyjaciel, Hassan – łącznik ze światem i jedyny, który ma wystarczająco dużo cierpliwości (i własnych dziwactw), by stale znosić towarzystwo Colina. Colin i Hassan wybierają się w podróż po Ameryce. Muszą oderwać się od przyziemnych spraw i nabrać dystansu do problemów, zanim zaczną dorosłe i odpowiedzialne życie. Wyprawę Colin traktuje też jak szansę do stworzenia wielkiego matematycznego wzoru. Z jego pomocą będzie mógł przewidzieć przyszłość par – i zrozumieć zachowanie kolejnych Katherine. Zależności między Porzucającymi i Porzucanymi dają się wprawdzie przedstawić w formie wykresu, ale całość wymaga dopracowania. I wtedy chłopcy spotykają Lindsey.
U Johna Greena ten akurat motyw wydaje się stały i ostatnia „nieodpowiedzialna” (i zarazem pierwsza w pełni samodzielna) podróż to dla nastoletnich bohaterów szansa na wyrwanie się spod kurateli rodziców, zyskanie potrzebnej swobody i przeżywanie wydarzeń, które zmienią sposób postrzegania świata. Dobrze zrealizowana wyprawa umożliwia poznanie siebie. Bohaterowie Greena mają to szczęście, że trafiają na oryginalnych i wartościowych rówieśników, dzięki którym ich życie się dopełnia. Ale nie ma tu prawienia morałów ani teoretyzowania. Młodzi ludzie decydują się na odważne i nietendencyjne działania, robią swoje i są w stosunku do siebie szczerzy, bo zwykle zajmują się własnymi problemami zamiast angażować w nowe relacje. To prowadzi do oczyszczenia atmosfery i do budowania w konsekwencji czegoś wymarzonego.
W „19 razy Katherine” cieszą zwłaszcza udane sylwetki bohaterów. Colin układa anagramy (Magda Białoń-Chalecka musiała się trochę namęczyć, żeby wypadło to naturalnie). Hassan sprowadza młodego geniusza na ziemię. Od czasu do czasu w tle pojawiają się ślady różnych Katherine – jeden z dowodów na oryginalność pomysłów Greena. Ta powieść jest następną historią wykorzystującą tęsknotę za młodością i szaleństwami – mimo że Colin szaleństw w powszechnym rozumieniu popełniać nawet nie potrafi. Ale John Green w swojej prozie wykorzystuje pragnienie prawdziwej przygody uczuciowej, funduje czytelnikom wakacje od codzienności i przenosi ich do sfery, w której bardzo chcieliby się znaleźć, nawet jeśli przed lekturą nie zdawali sobie z tego sprawy. „19 razy Katherine” jest kolejną historią Greena, której fabuła długo jeszcze będzie powracać do odbiorców. Z wielu możliwych scenariuszy historii o dojrzewaniu i idealizowanej miłości Green wybiera takie, o których nikomu nawet się nie śniło. Tę historię okrasza jeszcze kąśliwym humorem i zamienia lekturę w przeżycie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz