Nasza Księgarnia, Warszawa 2014.
Pomoc
Jeżeli Jeżycjadę traktuje się jak serię idylliczną mimo drobnych czasami problemów w rodzinie Borejków, to „Przecież cię znam” Beaty Ostrowickiej zasługuje na miano antyutopii. Tu więzi rodzinne słabną, a przyjaźń wydaje się bardzo krucha, nie sprawdzają się niemal żadne literackie wartości i nie wiadomo, gdzie udać się z prośbą o pomoc. Jednocześnie autorka pozostaje blisko prawdziwego świata, a to zapewni jej uznanie czytelniczek – nastolatek, które nie ufają cukierkowym scenkom, bo same borykają się z przykrą codziennością.
Laura jest zaradna i odpowiedzialna, czasem aż do przesady. Mieszka z matką, nie akceptuje kolejnych wybranek ojca, dorabia sobie korepetycjami i pomaganiem starszym sąsiadkom. Jest też kołem ratunkowym dla starszej siostry, która wcześnie zaszła w ciążę i teraz samotnie wychowuje córeczkę. Przynajmniej chce ją wychowywać między kolejnymi imprezami. Bo przecież Laura zawsze porzuci swoje plany, żeby opiekować się siostrzeniczką. Laura ma też dwie przyjaciółki – spokojną i empatyczną Szarą oraz zwariowaną, wiecznie skłóconą ze światem Dominikę. Ta druga właśnie opuszcza z hukiem rodzinny dom i chce, by dziewczyny pomogły jej przetrwać kryzys. Wymaga zresztą coraz więcej. Laura może liczyć tylko na Błażeja, najlepszego przyjaciela i homoseksualistę. Na własne sprawy sercowe prawie nie ma czasu, stale jest komuś potrzebna.
Ostrowicka rysuje tu bardzo gorzkie sceny. „Przecież cię znam” to zestaw kłótni, wyrzutów, nieporozumień i obrazków o samotności. Nikt nie chce przyjąć do wiadomości argumentów Laury, nawet najbardziej sensownych. To już etap, w którym rzeczowa rozmowa niekoniecznie się przyda. Każdy zamyka się w swoim świecie i chce walczyć wyłącznie o własne interesy. Nie da się wypracować porozumienia. Laura żyje w świecie, którego nie da się jej pozazdrościć – rozbite domy, rozbite przyjaźnie i spory wśród bliskich. Bohaterka nie żali się na los, ale po tej lekturze część wrogo nastawionych do świata nastolatek powinna zastanowić się nad własnymi pretensjami do rzeczywistości.
Ostrowicka pokazuje, jak łatwo zmarnować sobie życie. Przygodny seks nie zapewni szczęścia, może za to zaowocować konsekwencjami na zawsze. O związki trudno się walczy, szczególnie gdy druga strona nie ma już na to ochoty. W „Przecież cię znam” prawie nie ma rodzin, są antyrodziny – nikt nie zastanawia się nad tym, że może ranić bliskich, podąża za własnymi ulotnymi pragnieniami, niszcząc i tak już delikatne i nadwątlone więzi. Laura wie, co w jej otoczeniu jest nie tak, zdaje sobie sprawę z tego, co należałoby naprawić. Problem w tym, że nikt jej nie słucha i nikomu jej wskazówki nie wydają się potrzebne. Zło coraz bardziej się nakręca, w przyjaźń wkrada się obłuda. Schronienia próżno szukać w jednym z domów, ale i we własnym sumieniu.
„Przecież cię znam” to obraz prawdziwej katastrofy. Porażka w dziedzinie międzyludzkich relacji i konsekwencje braku szacunku dla drugiej osoby. Największe nieszczęścia są tu bowiem wywoływane przez bohaterki, które nie oglądają się na innych. Mimo minorowych tonów książka jest znakomicie napisana i spodoba się odbiorczyniom ze względu na szczerość. W tej powieści kumulują się życiowe tragedie, coraz częstsze w najbliższym otoczeniu. Ostrowicka może zatem proponować nastolatkom ostrożną przestrogę – bez napominania i bez odwoływania się do literackich stereotypów. W tej publikacji dzieje się wiele, ale najbardziej interesujące rzeczy rozgrywają się w psychice postaci. Świetnie nakreślone charaktery przyciągną do lektury zbuntowane nastolatki, a cała książka da im do myślenia. To powieść mocna, ale i bardzo potrzebna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz