Albatros, Warszawa 2014.
Wojna i kobieta
„Szminka w Afganistanie” należy do tych powieści, w których bardziej się liczy prawda przeżyć niż fabularne komplikacje. Autorka brała udział w misjach humanitarnych w krajach Azji i Afryki dotkniętych wojną – i jej doświadczenia odbijają się w przygodach Elsy, amerykańskiej pielęgniarki. Jednak sama akcja jest tu bardzo prosta i służy tylko temu, by autorka mogła wyposażyć bohaterkę w konkretne uczucia.
Nie pierwsza to obyczajowa publikacja, w której na okładce pojawia się twarz zasłonięta czarną chustą i oczy pełne niewypowiedzianego smutku. Ten symboliczny wybór odnosi się tym razem i do samej treści. „Szminka w Afganistanie” wykorzystuje bowiem jedynie najbardziej znane i kojarzone z muzułmańskim życiem motywy. W tajniki bycia arabską kobietą wprowadza przyjaciółkę Parwin – potwierdzenie medialnych stereotypów. Parwin zmuszona do poślubienia starszego od siebie mężczyzny odkrywa u jego boku szczęście i godzi się na los, którego Amerykanka nie zdołałaby pojąć. Wszystkich próbuje przekonać o własnym szczęściu, ale raczej trudno w nie uwierzyć, mimo że prawdziwymi czarnymi charakterami są w tej powieści talibowie. Jednak Roberta Gately nie znajduje w sobie dość przekonania, by uwierzyć (i zachęcić do tego samego odbiorczynie) w spełnienie marzeń arabskiej kobiety. Umożliwia Parwin zasmakowanie innego świata – do wyzwolenia jednak prowadzi nienawiść.
Parwin jest dla Elsy przyjaciółką i przewodniczką po muzułmańskich zasadach. W tajniki miłości wprowadza amerykańską pielęgniarkę jeden ze stacjonujących w Afganistanie żołnierzy. Hollywoodzkie i idealizowane uczucie to wabik na odbiorczynie i próba zbudowania osi fabularnej. I w polowych warunkach może być romantycznie, przekonuje autorka, a ciągłe zagrożenie staje się u niej pretekstem do wywoływania dylematów etycznych. Zresztą Elsa jest bardzo naiwna. Przybywając do Afganistanu, realizuje „marzenie” z dzieciństwa – kiedy zobaczyła na zdjęciach w kolorowym magazynie okrucieństwo wojny, zrozumiała, że musi ratować świat. Tego idealizmu nigdy się nie pozbyła – i w powieści brzmi to bardzo górnolotnie i zupełnie nieżyciowo. Coś, co może przekonałoby bardziej łatwowierne nastolatki, tu okazuje się niezbyt wiarygodne. Elsa nie pasuje do życiorysu, jaki wybrała dla niej autorka.
Jest wreszcie motyw szminki powracający jak refren. Szminka to symbol innego świata, to oznaka kobiecości i przyjemności, odrobina próżności w kraju ogarniętym wojną. Szminka także należy do motywów naiwnych – w przełomowych momentach zawsze wypada z kieszeni, przypomina o sobie, wzrusza i budzi cały szereg skojarzeń. Szminka wchodzi tu do fabuły bardzo często na siłę, jak na dyskretny i delikatny przedmiot jest wykorzystywana zbyt często i w tendencyjnych momentach. Jest, ale nie działa tak, jakby chciała tego autorka – dla Elsy szminka to łącznik z bezpiecznym światem i z przyjaźnią ponad podziałami. Tyle że kiedy wokół umierają ludzie, przydałby się mniej sentymentalny ton przy szmince.
„Szminka w Afganistanie” bazuje na oczywistościach i stereotypach. Dużo w tej powieści przewidywalności (bo autorka niechcący zdradza przyszłość, próbując eksperymentować z rytmem książki), brakuje także dopracowania dynamiki samej akcji. Roberta Gately napisała tę powieść najprawdopodobniej po to, żeby uporać się z własnymi przeżyciami i przemyśleniami – pomiędzy tymi punktami wyczuwa się w narracji pewną nieszczerość lub też ostrożność. W tak skonstruowanej fabule przydaliby się zupełnie inni, mniej papierowi bohaterowie – lub też te postacie należało wtrącić w inny kontekst, żeby uniknąć schematów i fabularnej rutyny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz