Akapit Press, Łódź 2014.
Niechcący
O Penny z Piekła Rodem słyszeli już chyba wszyscy, a jeżeli nie słyszeli, to usłyszą niedługo. Ta bohaterka przyciąga kłopoty jak magnes i jest prawdziwym utrapieniem dla dorosłych, podobnie jak jej najlepszy sprawdzony przyjaciel Kosmo. Tyle że Kosmo ma wyrozumiałą i wyzwoloną mamę, która wierzy w wolność i samorealizację i jest bardziej kłopototwórcza niż Kosmo – a Penny po prostu nie zastanawia się nad konsekwencjami swoich pomysłów. Stąd biorą się kolejne „Wypadki i wpadki” – taki tytuł ma najnowszy tomik z trzema przygodami Penny.
Rozbrykana dziewczynka i tym razem nie uniknie kłopotów. Najpierw bierze udział w szkolnym konkursie talentów – zamierza pokazać sztuczkę magiczną i przepiłować zamkniętą w skrzyni koleżankę. Sztuczka się udaje, ale skrzynia nie chce się z powrotem otworzyć, więc szkołę czekają niespodziewane atrakcje w postaci przybycia straży pożarnej. Oczywiście wszystko jest winą Penny. Mała bohaterka chce też kupić mamie prezent urodzinowy, nie ma jednak pieniędzy, a wszystkie próby ich zarobienia kończą się niepowodzeniem. Penny zależy na upatrzonym prezencie, obmyśla zatem tort marzeń. W ostatniej historyjce klasa Penny wybiera się na wycieczkę do muzeum: nietrudno przewidzieć, że i tu Penny coś zbroi, zupełnie mimo woli, jak zwykle.
Dzieci uwielbiają Penny, bo to bohaterka nieobliczalna. Każdy jej pomysł obowiązkowo prowadzi do katastrofy, a rozmiarów katastrof nie sposób przewidzieć. Penny nic sobie nie robi z porażek, zwłaszcza że każda prowadzi do śmiechu odbiorców (nie ma tu więc mowy o przewinieniach naprawdę poważnych, raczej o niegroźnych ostatecznie wybrykach urwisowatej dziewczynki). Działa z rozmachem, a wszystkiemu w jej oczach winni są dorośli. Bo to dorośli ustalają dziwne zasady, których trzeba przestrzegać – i nie zgadzają się pomóc w realizacji ciekawych pomysłów. Nic dziwnego, że dzieci muszą działać same i sojuszników szukać wśród kilkulatków.
Penny to czysta żywiołowość, entuzjazm i energia. Ta bohaterka aż kipi od nietuzinkowych pomysłów, zawsze znajduje coś do zrobienia i nigdy się nie nudzi. Zwykle ma zresztą dobre intencje – nie chce przyciągać kłopotów, zamierza osiągnąć wymarzony cel. A że jej nie wychodzi tak, jakby chciała – na tym polega urok tych dynamicznych opowiadań. Penny bez przerwy zaskakuje odbiorców: cieszyć będzie wiele zmian akcji, ale i bogata wyobraźnia autorki, przyczyniającej się do coraz to nowych spektakularnych katastrof.
Nawet sposób prowadzenia narracji jest tu ekspresyjny. Penny opowiada o swoich przygodach, raz po raz wplatając w nie zwroty zasłyszane od dorosłych, co wyczuć można łatwo dzięki wprowadzeniu rozróżnień w czcionce. Hasła zapożyczane są tu wpisywane wersalikami, co służy ironicznemu podkreśleniu – a i urozmaiceniu strony graficznej książki. Joanna Nadin robi wszystko, żeby dzieci nie nudziły się przy lekturze i żeby pokochały czytanie. Efekt ten osiąga, bo maluchy, które raz spotkały się z historyjkami o Penny, chcą więcej dowcipnych opowiadań. To oznacza, że popseria Penny z Piekła Rodem sprawdza się jako rozrywka, ale wspomaga również naukę czytania. Nadin pokazuje dzieciom, że przy książce można się świetnie bawić. Jej bohaterka to strzał w dziesiątkę dla kilkulatków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz