tekst pochodzi z gazety festiwalowej Chorzowskiego Teatru Ogrodowego „Sztajgerowy Cajtung”
Niegrzeczność w cenie
Na małych ochotnikach z widowni trzeba sprawdzić, jak działają urządzenia wynalezione przez profesora Samojada, specjalistę do spraw nieposłuszeństwa wśród dzieci. Kiedy Katka Aulitisová poprawia fryzurę dziewczynki z publiczności, zabawnie kicha, udając, że sterczący kucyk łaskocze ją w nos. Bo dla słowackiego teatru PIKI wszystko jest okazją do aktorskich etiud, wprowadzających w bajkowy świat. Aktorzy wykazują się nie tylko wyczuleniem na absurdy (których w opowieści nie zabraknie), ale też chęcią do nieustającej zabawy. Nie dają po sobie poznać, że galop przez Muzeum nieposłusznych dzieci może kosztować sporo wysiłku. Wydają się przez to jeszcze bardziej bajkowi, zupełnie oderwani od codzienności.
Profesor Samojad prowadził badania nad niegrzecznością i zgromadził kilka ciekawych historii ku przestrodze. Kolejne opowieści, dalekie od dzisiejszych kanonów poprawności politycznej, otwierają przed maluchami wizję świata pozbawionego zasad. Tu dzieci obowiązkowo są niegrzeczne, a ich rodzice obowiązkowo troskliwi i nadopiekuńczy. Wybrykom nie ma końca… aż do prześmiewczego finału. Ania na przykład nie lubi się myć. Uwielbia za to tarzać się po ziemi. Lalkowa Ania ze sznurkowymi włosami do złudzenia przypomina mopa. Rodzice na próżno starają się kąpać Anię i układać do snu: od razu po obudzeniu dziewczynka na nowo rozpoczyna harce w błocie i kurzu. Inaczej ma się rzecz z leniwym i rozkapryszonym chłopczykiem, który uwielbia jeść i chce, żeby rodzice bez przerwy bawili się z nim w konika. Tu lalka przypomina nieco poduszkę wypychaną jedzeniem na oczach dzieci. Szerokie usta (zamykane na zamek błyskawiczny) pomagają w uwiarygodnieniu rozdzierających krzyków. To dziecko jest spokojne tylko wtedy, kiedy śpi. Nie pomaga ani wojskowa dyscyplina, ani próby wychowawcze podejmowane przez coraz bardziej zmęczonych rodziców. Trzecią bohaterką jest Wierka, która dłubała w nosie jeszcze przed urodzeniem i nic nie robi sobie z ostrzeżeń, że będzie miała nos jak ogórek. Wady, które doskonale znają wszystkie dzieci, ulegają tutaj skarykaturalizowaniu i wyolbrzymieniu. Przeciwko nieprzestrzeganiu higieny protestuje dyrektorka szkoły, olbrzymi nos przez kichanie wywołuje największe trzęsienie ziemi w historii. Do puent opowieści o niegrzecznych dzieciach wkrada się absurd. Baśniowe finały dalekie są od cukierkowych (Ania na przykład trafia do chlewika), wywołują za to śmiech dzięki oderwaniu od realności. Kary za złe zachowanie są tu dotkliwe, ale też niepoważne, na małe paskudy spogląda się tu z przymrużeniem oka. Dydaktyzm wykorzystywany jest do budzenia komizmu i nie wiąże się z typowymi lekcjami dobrego wychowania, przez co sam w sobie staje się intrygujący.
Paskudarium jest bajką niezwykle dynamiczną. Na scenie roi się od postaci, wciąż zmieniają się scenki w ramach poszczególnych opowieści. Brudna Ania siedzi w klasie z kolegami, by za chwilę pani dyrektor wezwała na poważną rozmowę jej rodziców. Wierkę ma uratować specjalista od dłubania i grzebania jako takiego. Rodziców Antosia próbuje zdyscyplinować wojskowy. Przeobrażenia dokonują się błyskawicznie i bezpośrednio na scenie: Katka Aulitisová i L’ubomir Piktor jednocześnie animują lalki (najmłodszych bohaterów), wcielają się w rodziców i dodają dalszoplanowe postacie (ogromna pani dyrektor to dwa rękawy i okulary). Można mówić, że na scenie było tylko dwoje aktorów, i tak nikt w to nie uwierzy.
Doskonale wymyślona scenografia zostaje ograna w każdym szczególe. Zastawka w formie szafki może być pomnikiem Samojada i salą muzealną, domem i panią dyrektor, szkolną salą i pomieszczeniem do USG. Schodki z balustradami nie służą tylko do sugerowania zmiany poziomów. Zamienią się w szkolne ławki czy chlewik, przydadzą się jako stolik. Górna część funkcjonuje też jako ekran, co najlepiej sprawdza się w piosence o pewnym głodomorze: PIKI przewraca kolejne strony podczas ballady wykorzystującej czarny humor i w prosty a niezwykle efektowny sposób zamienia się w zrozpaczonych rodziców żarłoka, w pisarza czy potwory. Dzieci zupełnie przy okazji otrzymują przegląd technik teatralnych.
Słowackie piosenki i polskie dialogi pełne żartów (także słownych!) wypełniają Paskudarium: dla dzieci i dla dorosłych wszystko jest tu czytelne, bo bazuje na ogromnych emocjach i równie wielkim humorze. Katka i L’ubo wykorzystują też stereotypowe postawy, by dobrze oddać charaktery postaci. Każdy gest jest tu dokładnie przemyślany i wiernie przekazany (co najlepiej widać w portretach rodziców). I z tej całej pracy aktorów odbiorcy nie będą sobie zdawać sprawy, tak bardzo pochłonie ich Paskudarium.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz