Świat Książki, Warszawa 2014.
Samopoznanie
Po śmierci matki Wiktoria musi wziąć się za siebie. Pozbyć się nadwagi, otworzyć na nowe związki z mężczyznami i zacząć żyć pełnią życia – bo statystycznie zostały jej jeszcze tylko trzy dekady. Podczas przygotowań do sprzedaży domu odkrywa w papierach na strychu cząstkę prawdy o swojej przeszłości. Żeby dowiedzieć się, kim naprawdę jest, wyrusza w podróż do Nigerii. Tam spotyka się ze swoją nieznaną dotąd ciotką i stopniowo zanurza się w przeszłość. Za sobą zostawia niesatysfakcjonującą pracę w Niemczech, księgarza, który właśnie zwrócił na nią uwagę, a nawet córkę, która wreszcie znalazła dla niej chwilę czasu. Wiktoria udaje się tam, gdzie może poznać rodzinną tajemnicę. Nie ma jednak pojęcia, z jakimi prawdami przyjdzie jej się zmierzyć.
Ilona Maria Hilliges w „Bogince” motyw rozpoczynania nowego życia przekształca w sposób, który daleki jest od stereotypów i zwyczajnych fabuł. Wiktoria nie buduje swojej przyszłości, wprost przeciwnie – zatrzymuje rozwój wydarzeń i udaje się na wyprawę, która otworzy przed nią przeszłość. Tylko bowiem z odzyskaną tożsamością będzie mogła zawalczyć o szczęście. Despotyczna matka nie żyje, więc nie da rady przeciwstawić się śmiałym planom, a pozostali bliscy są wobec Wiktorii bardzo wyrozumiali, kibicują jej i wspierają. Ale sama Afryka również nie przypomina literackiego obrazu kontynentu, egzotycznego i utrwalanego zawsze w podobny sposób. W „Bogince” bowiem przestrzenie Nigerii stanowią tylko tło dla wielkiej wewnętrznej podróży.
Ciotka Wiktorii staje się surową przewodniczką nie tyle po otoczeniu, co po technikach samopoznania. Cierpliwie tłumaczy bohaterce, jak odkrywać własne pragnienia i co oznacza słuchanie przeczuć. Wyzwala to, co w cywilizacji tłumione, uczy Wiktorię odnalezienia w życiu harmonii i równowagi. Zdradza sekrety psychologicznych sztuczek zatrzymanych w prostych przekonaniach, odwołuje się do mądrości ludowych, żeby znaleźć rozwiązania rozmaitych bolączek. Nagle okazuje się, że kluczowa jest akceptacja własnego ciała i duszy – to prowadzi do ograniczenia problemów zdrowotnych. Wiktoria spędza z krewną kilka tygodni, podczas których zderza swoje dotychczasowe przekonania z lokalnymi obrzędami i zwyczajami. W tej części powieść bardzo zwalnia tempo, staje się raczej filozoficzna i nastawiona na refleksję – chociaż zawarte w długich rozmowach przekonania odnoszą się do bohaterki, dadzą też sporo do myślenia odbiorczyniom zagubionym w dzisiejszym świecie.
„Boginka” ma ramę kompozycyjną z obyczajówki, ale już wypełnienie tej ramy nie należy do typowych. Bohaterce udaje się przeżyć coś trudnego do wytłumaczenia, wartościowego i ważnego – ale poza odkrywaniem tajemnic własnego wnętrza czeka ją jeszcze rozwiązanie rodzinnego sekretu. Autorka pamięta o budowaniu nastroju książki przez przywoływanie zagadek i niewyjaśnionych przeczuć – to dobrze się sprawdza w zestawieniu z Afryką, ale też w konstruowaniu narracji. Hilliges pisze ciekawie – i to bez względu na proponowane treści. Owszem, czasami dialogi służą jej wyraźnie jako źródło wiadomości dla odbiorców (postacie przerzucają się wówczas trochę zbyt sztucznie brzmiącymi kwestiami), ale w samej historii jest magnetyzujący pomysł i oderwanie od powieściowych schematów – a to elementy, które nastawią do lektury pozytywnie. „Boginka” jest inna niż znane afrykańskie opowieści, a przez to też zajmująca i atrakcyjna dla czytelników. I nawet zmiany tempa w fabule nie będą tutaj przeszkodą – bo przekazywanie lokalnych mądrości ma tu dobrze określony cel.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz