czwartek, 14 sierpnia 2014

Dorota Kassjanowicz: Cześć, wilki!

Dwie Siostry, Warszawa 2014.

Ucieczka

Bardzo smutny (choć też i bardzo prawdziwy) obrazek rodziny pokazała w tomie „Cześć, wilki!” Dorota Kassjanowicz. Zapracowani rodzice, którzy nie mają czasu dla dziecka to jedno (zjawisko zresztą w literaturze już znane). Ale zapracowani rodzice, którzy ciągle się kłócą, a do własnego dziecka nie mają zaufania zupełnie bez podstaw to już krok w stronę patologii. Kassjanowicz tym obrazkiem nie dodaje otuchy. Na szczęście jest jeszcze ciocia Agnieszka – pisarka, wdowa, której dorosła córka wyjechała za granicę. Do cioci Agnieszki jedenastoletni Filip ucieka. Ona wszystko rozumie, o nic się nie czepia, a w dodatku zna pewien sekret: wie, jaką władzę daje pisanie. Dzięki niej Filip zaczyna spisywać swoje przemyślenia w formie baśni.

Zwykle eksperymenty w rodzaju kompozycji szkatułkowej nie wypadają zbyt przekonująco. Tutaj jednak druga i partiami rozwijana baśń staje się azylem dla bohatera i dla czytelników. Filip odkrywa radość tworzenia, a na białą kartkę przelewa również swoje żale – nie trzeba być psychologiem, żeby między wierszami wyczytać smutną prawdę o uczuciach bohatera. Ale Filip nie jest już nieszczęśliwy, ma dokąd uciec przed nieprzyjemną codziennością. Wyobraźnia go ratuje.

„Cześć, wilki!” to powieść o samotności małego chłopca, dojrzałego nad wiek, ale też rozumiejącego potęgę wyobraźni. Filip dzięki pisaniu może uporać się z męczącymi go demonami, tutaj zyskuje siłę i możliwość zmiany tego, co nie podoba mu się w prawdziwym świecie. Sprawdza, jak to jest prowadzić bohaterów i decydować o ich szczęściu lub nieszczęściu. Jednocześnie nie popada w grafomański zachwyt nad sobą – chociaż boi się surowej oceny, pokazuje swoje dzieło cioci, która potrafi poważnie podejść do tematu. Zastanawiam się nad sensem zamieszczania przy historii autorecenzji – wiadomo, że ciotka musi posługiwać się raczej ogólnikami (żeby inni skorzystali z jej spostrzeżeń) i nie powinna zbyt chwalić pomysłu (mimo że na pochwałę zasługuje – to z kolei, aby nie zniechęcać odbiorców do ciekawej lektury).

Dziwi w niej jednak nie do końca dobrze uzasadniony powód podstawowego konfliktu. Filip chce w tajemnicy przed rodzicami pisać, a ci – w przekonaniu że syn całymi dniami grana komputerze lub bawi się w internecie – coraz mocniej ograniczają mu dostęp do komputera. Nie zgadzają się też, by Filip korzystał z komputera u cioci Agnieszki. To staje się dla chłopca dramatem – właściwie bez trudu dla wszystkich zrozumiałym. Tylko dlaczego ciocia nie wyjaśni Filipowi, że do tworzenia opowieści komputer jest niepotrzebny, bo można pisać na kartkach ogryzkiem ołówka? Innego powodu niż utrata dynamiki fabuły nie zauważam.

Sama opowieść Filipa napisana jest baśniowym językiem i dogłębnie przemyślana. Jedynym akcentem sugerującym „amatorstwo” autora są braki znaków interpunkcyjnych, Kassjanowicz wybrała najmniej inwazyjny i najmniej bolesny sposób ingerowania w bajkę. Ale tu wystarczyłaby nawet zastosowana zmiana czcionki na pochyloną – tak odrębne klimatem są te dwie historie.

Dorota Kassjanowicz stworzyła bajkę gorzką (a pierwsze jej zakończenie wydaje się niestety bardziej prawdopodobne), poza tym nietypową. Mało kto wychodzi zwycięsko z autotematycznych historii – tej autorce się udało. „Cześć, wilki” to książka, która pozwala odkryć w sobie kreatywność i uporać się z niektórymi przynajmniej problemami. Przyciąga w niej wizja literackiego azylu, ale też ciekawa fabuła zestawiona z dobrym językiem.

1 komentarz: