Albatros, Warszawa 2014.
Odrzucenie
Z „Powrotem do Salem” jest tak: to powieść dla czytelniczek ceniących tajemniczość, atmosferę magii i niedopowiedzeń przy jednoczesnym narracyjnym ukojeniu. Brunonia Barry sięga po klimatyczne przestrzenie i nastrojowe pejzaże, lekko senne – po to, by w to otoczenie wprowadzić ludzkie dramaty, ale i wielkie uczucia. Od początku obiecuje, że będzie niebanalnie – zaczyna książkę od przeszłości Zee. W młodości Zee… kradła łodzie – na jedną noc. To dawało jej poczucie wolności i siły, a także pozwalało zaprzyjaźnić się z oceanem. Po latach Zee nie ma już tej swobody ani chęci do naruszania prawa – nie musi też zaleczać traumy wyzwalającymi adrenalinę akcjami. Kobieta ma za to równie trudne zadanie – powinna ostatecznie zdefiniować swój związek i zająć się coraz bardziej schorowanym ojcem. Na domiar złego jej pacjentka popełnia samobójstwo. Zee jako psychoterapeutka sama zaczyna potrzebować pomocy.
Barry nakreśla w tej powieści mikrokosmos Zee – ale odwołuje się do szerokiego wachlarza emocji. Jednym z ciekawszych motywów w książce jest homoseksualny związek ojca Zee i jego partnera – ten temat wypada tu niemal staroświecko, nie ma w sobie nic ze skandalu czy sensacyjności. Barry pokazuje za to, jak silna może być miłość. Stopniowo wydobywa na światło dzienne ponure tajemnice z przeszłości – i przez to nakazuje inaczej spojrzeć na relacje między bohaterami. Ale w orbicie Zee jest jeszcze jeden temat, który poruszy czytelników – to choroba Parkinsona. W jej ostatnim stadium znajduje się ojciec bohaterki. Choroba coraz bardziej przeszkadza w codziennym życiu, zmusza do podejmowania niezrozumiałych decyzji i staje się źródłem wielu krzywd. Brunonia Barry proponuje w ten sposób ważne studium odchodzenia – i mimo wagi zagadnienia, wcale nie przygnębia odbiorców. Zee trwa w swoim świecie, raniona z różnych stron – lecz zawsze znajduje w sobie siłę na mierzenie się z kolejnymi niespodziankami.
„Powrót do Salem” to książka krzepiąca mimo wszystko. Autorka mnoży problemy wielkiej wagi, ale w samej narracji zapewnia kojący rytm i spokój. To połączenie sprawdza się między innymi dzięki fabularnym pomysłom – otoczenie Zee okazuje się na tyle oryginalne, by nie przenosiło zwyczajnych trosk i zmartwień z codzienności czytelników – pomaga w tym i egzotyka problemów (przynajmniej pozorna), i odwołania do miejsca z dala od gwaru oraz pośpiechu. „Powrót do Salem” to obyczajówka o pogodzeniu się z losem – ale nie ma w niej bierności i poczucia przegranej, co staje się siłą całego tomu. Podobnie zresztą jak gęsta i wielokierunkowa narracja – tutaj autorka nie zatrzymuje się na popularnych i charakterystycznych dla obyczajówek tematach, angażuje się w egzystencję swoich postaci i to samo zapewni odbiorcom.
Dodatkowo „Powrót do Salem” ma kusić aurą – w zwyczajne życie zawsze może wkraść się odrobina magii, tajemnice z przeszłości znakomicie doprawiają relację i przywiązują do samej historii. Do tego wystarczy jeszcze przedstawić ponadczasowe i bardzo silne uczucia o różnych zabarwieniach emocjonalnych, by uzyskać dobrą powieść rozrywkową. Brunonia Barry nie szuka taniego optymizmu, który zjednałby jej masy – w zamian za to proponuje komplikowaną akcję i zamknięcie w małym świecie bohaterki. To historia całkiem zgrabnie skonstruowana – sprawdzi się więc jako powieść rozrywkowa, a przez odwołanie do niełatwych doświadczeń z parkinsonizmem pokazuje, jakie wyzwania nieść może życie. Brunonia Barry w sposób godny zaufania prowadzi tu swoje postacie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz