Prószyński i S-ka, Warszawa 2014.
Mądrość pszczół
Sarah-Kate Lynch proponuje czytelniczkom bajkę – ale bajkę tak sympatyczną, ciepłą i krzepiącą, że wszelkie odejścia od realizmu w stronę ziszczonego w końcu marzenia da się szybko wybaczyć. „Miód na serce” to książkowa pocieszanka, słodka i przynosząca spokój. To pozycja dla fanek romantycznych obyczajówek, ale na tyle oryginalna w kolorycie lokalnym, że nie do zignorowania.
Chyba wszyscy pokochają Sugar, bo ta postać jest jak baśniowa dobra wróżka. Co roku przeprowadza się w inne miejsce z pudełkiem pszczół – a gdzie się zjawi, tam natychmiast zabiera się do naprawiania świata. Leczy chore serca i chore ciała, bez przerwy odwołując się do cudownych właściwości miodu czy pyłku pszczelego. Jest uważną obserwatorką i doskonale wie, jak się zachować, by nie zaprzepaścić szans na ratunek lub nie zostać posądzoną o brak taktu. Sugar to dobry duch każdego nowego miejsca. Wszędzie bez trudu zdobywa przyjaciół, ale w jej przeszłości skrywa się bolesna tajemnica. Teraz z kartonem pszczół, którym przewodzi mądra Elżbieta Szósta, Sugar przybywa do kamienicy przy Flores Street. To ma być jeden z przystanków w jej wiecznej ucieczce.
Pszczoły są w tym tomie siłą sprawczą wydarzeń. Autorka czyni z nich niemal jeden organizm, w dodatku znacznie rozsądniejszy od człowieka. Sugar zna ich potrzeby i opiekuje się nimi w sposób prawie magiczny, opierając się na niezrozumiałym dla otoczenia kontakcie. Bezbłędnie odczytuje wysyłane przez owady sygnały i zwykle wie, co podopieczne chcą jej powiedzieć. Królowa pszczół, Elżbieta Szósta, wyczuwa z kolei problemy Sugar i znajduje niekonwencjonalne wyjścia z patowych sytuacji. Radzi sobie z tymi wyzwaniami lepiej niż jakikolwiek człowiek – obdarzona ponadprzeciętnym instynktem rozpoznaje również skrywane emocje. Pszczół nie da się zatem oszukać.
W świecie Sugar nie ma miejsca na działania wbrew woli potrzebujących pomocy. Sugar odwołuje się do całego arsenału dyplomatycznych zabiegów i ingerencję w cudze życie rozkłada w czasie. Działa subtelnie i precyzyjnie, wie, jak postępować, żeby nie wzbudzać sprzeciwu. Z ludźmi pracuje tak samo jak z pszczołami, a zamiast odwoływać się do psychologicznych sztuczek, wykorzystuje proste i miłe gesty, za którymi wielu tęskni. Ta delikatność to jedno ze źródeł lekturowego ukojenia – Sugar wszystkim daje nadziej. Autorka tworzy świat, w którym w końcu zapanuje idylla – odwołuje się do skrywanych marzeń odbiorczyń, a i do tęsknot za historiami o miłości rodem z komedii romantycznych.
Jest w tej narracji precyzja i ciepły humor. Sarah-Kate Lynch dobrze wie, jak prowadzić opowieść, by zapewnić czytelniczkom udział w przeżyciach bohaterów. W dodatku mimo naiwności fabuły nikt nie będzie się zżymać na proponowane rozwiązania – wszystko wynagradza niepowtarzalna atmosfera miodowej powieści. Jeśli nawet egzystencja Sugar przypomina chwilami melodramat, sytuację ratuje interpretowanie zachowań pszczół. Królowa to w końcu kolejna dobra wróżka, przebijająca inteligencją wszystkich bohaterów razem wziętych.
„Miód na serce” to historia dla tych, którzy lubią urozmaicenia standardowych romansowych scenariuszy i powieści pisane z delikatnym uśmiechem. Autorka, której narracjom zawsze można ufać, zapewnia tym razem wstęp do krainy wymarzonej – książkę apetyczną i dodającą otuchy, ogrzewającą i miłą. Proponuje bajkową odskocznię od codziennych trosk – z nierealnymi, a przecież upragnionymi w zwykłym życiu uproszczeniami. Zresztą – kto kocha książki Sarah-Kate Lynch, ten zachwyci się też „Miodem na serce”. Kto nie zna – od tej powieści może spokojnie zacząć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz