Znak, Kraków 2014.
Krok do pojednania
Mitch Albom celowo odwołuje się do jednej z silniejszych więzi międzyludzkich – miłości matczynej – żeby uprzytomnić odbiorcom, co w życiu powinno być dla nich naprawdę ważne. W tomie „Jeszcze jeden dzień” Chick, który próbuje popełnić samobójstwo, nagle otrzymuje szansę na rozmowę z matką – już nieżyjącą. Autor wcale nie musi dbać o uprawdopodobnienie fabuły, stosuje filmowy chwyt, dzięki któremu odbiorcy nie mają pewności, w jakiej przestrzeni i na jakich warunkach toczy się akcja. Ta z kolei przesycona jest przeskokami do dalszych i mniej odległych wspomnień. Chick trafia z powrotem do opiekuńczej i kochającej bez względu na wszystko matki – na moment może zdjąć z siebie odpowiedzialność za życiowe wybory (więc i – za liczne niepowodzenia, które doprowadziły do desperackiego kroku). Może spojrzeć na siebie z dystansu – i z zapewnianą przez matkę akceptacją.
Dopiero teraz Chick dostrzega, jak kształtowały się jego relacje z rodzicielką. Ze wstydem przypomina momenty i sceny, w których sprawiał ból matce, stawiając swoje potrzeby nad jej uczucia – oraz chwile, w których matka bez względu na wszystko stawała po jego stronie. Bilans nie wypada dla bohatera korzystnie, ale Chick ma przecież oczyszczającą szansę z gatunku nierealnych – chociaż opamiętanie przyszło późno, może jeszcze odbyć tę jedną, najważniejszą rozmowę.
Albom stawia na szkic wzruszenia – „Jeszcze jeden dzień” jest mu potrzebny do wstrząśnięcia czytelnikami, do uświadomienia im prostych a zapominanych na co dzień prawd. Autor chce przynajmniej część czytelników uchronić przed wyrzutami sumienia i rozpaczą, gdy będzie już za późno na naprawienie relacji z rodzicami. Wie, że to zadanie nie jest proste – dlatego odwołuje się do całego szeregu typowych obrazków z dzieciństwa i młodości, akcentuje drobiazgi, które mogą ranić (lub stanowić dowód największego oddania), ale z reguły zyskują interpretację bogatszą o uczucia drugiej strony zbyt późno. Dzięki nawiązaniom do zwyczajnych – nieprzerysowanych – scenek Albom rzeczywiście może wyzwalać swoją powieścią silne reakcje. Starannie oblicza efekty retrospekcji i wie, że nie pozostawi odbiorców obojętnymi na relacje między Chickiem i jego matką – stąd już niedaleko do przekazania czytelnikom ważnych, chociaż trudno przyswajalnych prawd.
„Jeszcze jeden dzień” to powieść krótka i upraszczana – ale jej celem nie jest niesienie rozrywki. Mitch Albom zamierza zagrać na uczuciach odbiorców i zmusić ich do zdecydowanego działania. Chce przywrócić właściwą hierarchię wartości. Żeby uzyskać zamierzony efekt, musi odrzeć historię z odwracających uwagę „ciekawych” ozdobników, dlatego też zawęża niemal cały świat do mikrokosmosu bohatera i jego matki. Wyizolowuje tę dwójkę, dając im możliwość przeprowadzenia spokojnej rozmowy.
W związku z takim celem tom „Jeszcze jeden dzień” będzie wywoływać różne (i to skrajnie różne) reakcje odbiorców. Ci, którzy potrzebują lektur-wskazówek będą się zachwycać przesłaniem. Ci, którym trudno jest uregulować relacje z rodzicami, mogą dostrzegać moralizatorstwo historii – chociaż Albom bardziej stara się zamaskować swoje przekonania, a przynajmniej nie narzucać ich czytelnikom. Nie ulega wątpliwości, że „Jeszcze jeden dzień” to tom podporządkowany życiowemu tematowi, zwykle w dodatku ignorowanemu przez autorów. Albom szuka międzypokoleniowego porozumienia, ale nie na siłę – obok motywu relacji z matką zapewnia przecież fabułę na tyle atrakcyjną, że odciągającą uwagę od wytycznych dla dorosłych dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz