Jaguar, Warszawa 2014.
Urok klasyki
Dla Waltera R. Brooksa nie ma w historiach rzeczy niemożliwych. To oznacza, że bajki dla dzieci wzbogaca o dorosły świat – tyle że w wersji zwierzęcej. W tomie „Życie to cyrk” pozwala zastanowić się nad jakością rozmaitych rozrywek – ale przede wszystkim dostarcza zabawy najmłodszym, prezentując bardzo nietypowy cyrk. Jest w nim lew Leo i miś Freginald (który przez pewien czas miał na imię Luiza). Freginald ma talent poetycki (przynajmniej jak na niedźwiedzia), co sprawia, że do cyrku ściągają tłumy widzów.
Cyrk pana Bumschmidta to marzenie zwierząt. Nie są tu zmuszane do rzeczy, na które nie mają ochoty, mogą też zaprzyjaźniać się z ludźmi i na pewno nie stanowią zagrożenia. Dobroduszność tych bohaterów ktoś może jednak wykorzystać – a wtedy przyda się pomoc Prosiaczka Fryderyka, uznanego detektywa. Fryderyk tym razem do akcji wkracza bardzo późno, co mogłoby zmartwić jego fanów – z drugiej strony jednak Brooks prowadzi historię w znanym stylu, tyle że zwierzęta gospodarskie zastępuje cyrkowymi – to zapewni mu uwagę maluchów. Tom „Życie to cyrk” również zbudowany został na zasadzie przeniesienia najlepszych ludzkich cech na dobrze wychowane zwierzęta, a najgorszych – na pewnych ludzi. Zdarza się bohaterom wpadać w pułapki i stosować rozmaite fortele, by odzyskać wolność – miś Freginald, całkiem jak Fryderyk, budzi sympatię. Nie jest postacią bezbarwną, miewa swoje dziwactwa, ale wie, jak postępować z klasą.
Brooks nie infantylizuje zwierząt w bajkowy sposób, a nadaje im określone charaktery. Stawia je w sytuacjach nietypowych jak na zwierzęta, za to zrozumiałych dla ludzi. Bardzo dba o maniery swoich bohaterów – wiele można by się od nich nauczyć, zwłaszcza po latach, gdy grzeczność w międzyludzkich sytuacjach przestała być oczywistością. To wszystko sprawia, że autor bazuje na niezwykłej naturalności: coś, co nie dziwiłoby między dżentelmenami, również w świecie zwierząt okazuje się jak najbardziej na miejscu. Zwierzęta przeżywają ludzkie przygody, wzbogacone jeszcze o kontekst, który z ludźmi ma mało wspólnego. Technikę tworzenia historii widać tu na przykładzie konstrukcji i zasad działania dobrego cyrku – bohaterowie świetnie się w nim czują i mogą się cieszyć swoim towarzystwem, ciekawą pracą i uznaniem ludzi. Wszelkie problemy rozwiązują między sobą, nie ma tu dodatkowych gatunkowych podziałów – chyba że mają one służyć wydobywaniu humoru.
Bo dla Brooksa ważny jest także śmiech. Tom „Życie to cyrk” przedstawia szereg interesujących doświadczeń misia Freginalda – ale kolejne wydarzenia, poza dostarczaniem odbiorcom dreszczyku emocji, są też oparte na humorze. Dzisiaj narracyjny dowcip dostępny będzie przede wszystkim uważnym czytelnikom, chociaż w książce nie brakuje też scenek budzących uśmiech. Wszędzie tam, gdzie pojawi się Prosiaczek Fryderyk, w końcu musi zrobić się zabawnie. Brooks przyzwyczaja do tego odbiorców. Dzisiaj jego opowieść wydaje się nieco staroświecka – ale ma też sporo uroku ze względu na starannie opowiedzianą i bogatą w różne wątki historię.
Kurt Wiese nie pozostawia wątpliwości: miś Freginald i Fryderyk (a także inni bohaterowie) to prawdziwe zwierzęta – na ilustracjach poza mimiką i ludzkimi postawami nie mają w sobie wiele bajkowości. Sugeruje zatem Wiese prawdziwość tych postaci i oddala je jeszcze bardziej od infantylnych bajek. To rozwiązanie bardzo różni się od typowych propozycji dla dzieci – dlatego też powinno zaciekawić małych czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz