sobota, 24 maja 2014

Thomas Flintham: Łamigłówki nie z tej ziemi

Nasza Księgarnia, Warszawa 2014.

Zadania

Zmuszanie dzieci do wysiłku umysłowego z reguły nie przynosi dobrych efektów, znacznie lepiej jest zachęcić kilkulatki do twórczych zabaw, które rozwijają umiejętność logicznego myślenia. W erze gier komputerowych na szczęście nie giną klasyczne łamigłówki. Thomas Flintham proponuje małym odbiorcom tomik „Łamigłówki nie z tej ziemi” – zestaw ciekawych zadań dobrych do zabicia nudy i do ćwiczeń – co nie pozostaje bez znaczenia dla zapracowanych rodziców. „Łamigłówki nie z tej ziemi” to książka pełna atrakcyjnych zadań. Można ją nie tylko wypełniać zgodnie z poleceniami, ale też kolorować. Autor do tego wie, jak zachęcić maluchy do pracy – wprowadza kolejnych sympatycznych bohaterów, którym bardzo przydałaby się pomoc. W efekcie dzieci nie odmówią miłym stworkom i zaangażują się w zabawy oraz zadania proponowane przez pomysłowego autora.

Sporo tu rozmaitych labiryntów (innych niż w książce „Labirynty nie z tej ziemi” Flinthama – widać, że w tym temacie autor czuje się pewnie i nie brakuje mu oryginalnych kontekstów dla poszukiwań właściwej drogi). Proponuje także odbiorcom zadania typu połącz kropki czy wyszukiwanie ukrytych na rysunkach motywów. Trzeba tu porównywać rysunki, a w kulminacyjnym momencie wziąć udział w kilkustronicowej i naszpikowanej zadaniami pogoni za złodziejem złota – Flintham nie daje dzieciom czasu na nudę. Z jego książki mogą korzystać dzieci, które jeszcze nie potrafią czytać, bo tylko raz trafia się literowa wyszukiwanka. Kreślenie dróg w labiryntach i łączenie kropek można wtedy uznać za przygotowanie do nauki pisania, a wyszukiwanie przedmiotów i znajdowanie różnic to proste ćwiczenia na spostrzegawczość. Flintham pozwala dzieciom przeżywać poszczególne przygody bohaterów – chociaż poza pościgiem nie ma tu przecież fabuł. Dodaje do zwykłych łamigłówek polecenia, które wykluczają obojętność i brak zaangażowania ze strony maluchów, a także duże i proste rysunki, które aż kuszą, by nadać im kolorów.

„Łamigłówki nie z tej ziemi” uczą kreatywności – za sprawą wciąż nowych rodzajów raz wprowadzanych zadań. Autor nigdy nie powiela poleceń ani rysunkowych motywów, co sprawia, że najmłodsi nie zniechęcą się do jego zabaw. Duży format tomiku pozwala ćwiczyć sprawność manualną – o wiele łatwiej prowadzić labiryntową drogę dość szerokimi korytarzami. Autor zresztą sam dobrze bawi się, szukając kontekstu dla kolejnych zadań – raz przenosi się w kosmos, raz – przed lustro, przywołuje park, plażę, a nawet grę komputerową w stylu, który pamiętać będą raczej rodzice dzisiejszych maluchów. To gwarantuje małym odbiorcom tomu długie godziny zabawy, którą zawsze urozmaicać można dodatkowymi poleceniami.

„Łamigłówki nie z tej ziemi” to całkiem udana próba przywrócenia najmłodszym klimatu dawnych rozrywek. Chociaż dziś dzieci nie znają już świata bez komputerów, warto zaprezentować im klasyczne łamigłówki jako sposób spędzania wolnego czasu – nie można bowiem przecenić wpływu tych zadań na rozwój dziecka. Thomas Flintham wie, co zrobić żeby maluchy dobrze się przy jego tomach bawiły, jemu samemu sprawia radość prezentowanie kolejnych nietypowych – chociaż opartych na znanych schematach – zadań. Wśród łamigłówek każdy znajdzie zadania dla siebie. Co ważne – dzieci nie dostrzegą tu nudnej powtarzalności, a będą chętnie wykonywać polecenia autora, żeby pomóc bohaterom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz