sobota, 24 maja 2014

Laura Moriarty: Przyzwoitka

Bukowy Las, Wrocław 2014.

Podróż

Trudno jest dzisiaj o skandal w literaturze obyczajowej – niemal żaden z tematów nie zapewni publikacji posmaku owocu zakazanego, a to oczywiście oddala szansę na prostą i skuteczną reklamę. Dlatego też Laura Moriarty cofa się do czasów, w których swoboda obyczajowa nie mogła istnieć. Wśród ludzi o archaicznej dziś mentalności odstępstwa od obyczajowej współczesnej normy wybrzmią znacznie silniej. Dowodem na to jest „Przyzwoitka” – książka, która przypomina o przyjemnościach płynących z niespiesznej narracji i takiej też lektury. Moriarty odnosi się jednocześnie do obowiązkowego niemal konfliktu pokoleń, w którym starsi krytycznie oceniają młodszych, a o młodsi robią, co chcą, nie oglądając się na tradycję ani konwenanse.

Historia sięga do lat 20. XX wieku – piętnastoletnia Louise wybiera się do szkoły tańca w Nowym Jorku. Rodzice, zaniepokojeni pomysłami latorośli, wysyłają z nią stateczną sąsiadkę, trzydziestokilkuletnią Corę. Cora ma zapanować nad nieposkromioną dziewczyną. Jeszcze w pociągu przekonuje się, że nie będzie to łatwe zadanie. Louise lubi prowokować, flirtuje z przypadkowo spotykanymi mężczyznami i najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy z czyhających z ich strony zagrożeń. Ale Cora, chociaż niepokoi się postawami nastolatki, daleka jest od prawienia jej morałów. Zajmuje się własną skomplikowaną przeszłością i próbuje dowiedzieć się, jakich lepszych wyborów mogłaby dokonać, gdyby nie przejmowała się opiniami innych.

Louise pracuje nad tym, by w przyszłości zrobić karierę – zostanie gwiazdą kina niemego. Do tego potrzeba między innymi odrzucenia skromności i wstydu przystającego młodym dobrze wychowywanym panienkom. Cora nie musi się już martwić o swoją reputację, a nie ma do stracenia nic poza samooceną. Obserwując młodą i odważną podopieczną, Cora nabiera śmiałości, by zawalczyć o swoje szczęście. „Przyzwoitka” krzyżuje losy dwóch kobiet, które mogą się sporo od siebie nauczyć.

Laura Moriarty bardzo dba o stworzenie pozorów prawdziwości. Nie chodzi tu nawet o wnikliwe studiowanie źródeł i wtapianie w narrację komentarzy bohaterek z lat 20., ale o szczegółowość w opisywaniu codzienności postaci. Mnóstwo tu detali, które pasują do dziewiętnastowiecznych narracji – autorka ucieka w rozbudowane opisy, jakby zamierzała podeprzeć się nimi w tworzeniu „skandalowej” konstrukcji fabuły. W życiu Cory, której przyszło teraz odgrywać przyzwoitkę, wydarzyło się na tyle dużo, że wystarczy na emocjonującą powieść. Moriarty ceni sobie bardziej atmosferę tej powieści, zestaw wrażeń i kontrastów, niż czystą akcję – dlatego wszelkie tajemnice i odkrycia usiłuje przefiltrować przez bezpieczną przeszłość.

To powieść historyczna z nastawieniem na akcenty obyczajowe. W „Przyzwoitce” nie liczą się bowiem opinie społeczeństwa (ani wsteczne oceny doświadczeń skrywanych przed innymi), a wewnętrzne przemiany dokonujące się w postaci. Cora przechodzi długą drogę i dostaje od życia wiele lekcji, zanim przyciągnie odbiorców do tomu bardziej niż obietnica odmalowywania przeszłości. Nie kontrast obyczajowy stanowi tu czynnik uzasadniający treść – Laura Moriarty jednak wykorzystuje go do zaakcentowania kolorytu lokalnego. Jest przy tym w pełni przekonana co do decyzji bohaterki – nawet tych niezasługujących dziś na uznanie. W „Przyzwoitce” nie ma analizowania przyczyn zachowań, wystarczy precyzyjne odtwarzanie gestów i rozterek. To lektura wymagająca skupienia i rozciągnięcia w czasie – trzeba poddać się precyzyjnie budowanej atmosferze, żeby poznać i zrozumieć bohaterkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz