Zysk i S-ka, Poznań 2014.
(Nie)grzeczne wierszyki
Dlaczego pan Pierdziołka uwielbiany jest przez najmłodszych? Choćby ze względu na imię, które sugeruje zakazaną przez dorosłych niegrzeczność i odejście od kulturalnych zachowań. Intrygująca onomastyka to nie wszystko – również w tomikach można znaleźć przejawy niegrzeczności, bo pan Pierdziołka za nic ma wszelkie nakazy i zakazy, może używać brzydkich wyrazów, a nawet uczyć dzieci wulgarnych rymowanek. Choć brzmieć to może dla niektórych rodziców wręcz szokująco warto pamiętać, że „brzydkie” wierszyki dzieci od zawsze poznawały choćby na podwórku, od bardziej wyszczekanych kolegów. Teraz do dyspozycji mają jeszcze wulgaryzowane kreskówki i internet – stąd nie dziwi już przenikanie tego motywu do literatury czwartej, zwłaszcza jeśli daje się dość prosto przełożyć na poczytność książki. Skoro i tak nie da się uchronić dziecka przed niegrzecznymi rymowankami, nie ma się co bać wpływu pana Pierdziołki na pociechy. Ten bohater pokaże co najwyżej, dlaczego warto umieć samodzielnie czytać – i co można odkryć w lekturach. W tomie „Sny i tobołki pana Pierdziołki. Powtarzanki i śpiewanki” ten rodzaj wierszyków – „wyliczanki niegrzeczne” – zajmuje zaledwie cztery bogato ilustrowane (już grzeczniej) strony, a najbardziej niegrzeczne jest tu nieocenzurowane ku radości dzieci słowo dupa. Dla zbuntowanych kilkulatków może to więc być nagroda za czytanie. Pojawia się tu też odrobina czarnego humoru połączonego z absurdem.
Ciekawe są w tomie wyliczanki pozbawione sensu, złożone z nieistniejących słów – tu dzieci cieszyć się będą samym brzmieniem, a autorzy tomu spróbują utrwalić w ten sposób podwórkowe zabawy. Do tego dochodzi jeszcze jeden element z gatunku wymierających – to wierszyki dotyczące przedstawicieli różnych narodów (wśród nich są „Japońce”, „Szwab”, Cygan, Rusin oraz Żydzi – bez przejmowania się poprawnością polityczną). Na ostatniej stronie mieszczą się jeszcze rymowanki wyśmiewające Hitlera – to już niemal podwórzowa podróż w czasie.
Zasadniczą część tomu stanowią natomiast powtarzanki, wyliczanki i piosenki grzeczne, powszechnie znane (rodzicom i dziadkom na pewno) i powtarzane z pokolenia na pokolenie na podwórkach. To łatwo wpadające w ucho teksty, które czasem pomagają w ćwiczeniu dykcji, czasem służą zabawie czy przydają się w trenowaniu pamięci – nawet powtarzane bez zagłębiania się w treść pozwalają doskonalić koncentrację. Co ciekawe, tam, gdzie pojawiają się rymowanki Jana Grzegorczyka (więc i sam pan Pierdziołka) dynamika tekstu spada, a jakość wyraźnie słabnie – bo zbyt duże jest przywiązanie autora do rymów gramatycznych i banalnych. Natomiast nie ulega wątpliwości, że dzieci znajdą tu sobie ważne i ciekawe dla siebie powtarzanki.
Kasia Cerazy ilustruje ten tom jak na „niegrzeczną” lekturę przystało – decyduje się na rysunki komiksowe, różnymi tłami urozmaica obrazki. Jej bohaterowie stroją tu różne miny, często bawiące przez przerysowanie. Ilustratorka sięga po rozmaite techniki zdobienia tekstów, stara się wywoływać wrażenie dopracowanej brudnopisowości – nie szuka spójności na kolejnych rysunkach, bo każdy odnosi się do określonej rymowanki i nie wiąże z pozostałymi. Całość daje przyjemny efekt nieprzewidywalności, uruchamia wyobraźnię dzieci i pozwala bawić się książką.
„Sny i tobołki pana Pierdziołki” to jeden ze sposobów na zachęcenie dzieci do czytania – ale i szansa na utrwalenie znanych rymowanek i piosenek. Ta książka pomoże maluchom ćwiczyć samodzielne czytanie, przyczyni się też do pracy nad dykcją i pamięcią. Przede wszystkim jednak dostarczy najmłodszym sporo rozrywki z gatunku tych, których dorośli nie będą umieli zrozumieć – ale to przecież dla dzieci przeznaczony jest ten tomik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz