Powergraph, Warszawa 2014.
Dwie książki
Niezbyt często autorzy wykorzystują pomysł na książkę podwójną, jedną historię opowiadaną z dwóch perspektyw. Zwykle sprowadza się to do przeplatania rozdziałów z subiektywnymi i przeciwstawnymi narracjami (a każda z narracji popycha akcję do przodu). Rafał Kosik zdecydował się na dwie pełnowartościowe książki, opowieści, które można czytać niezależnie od siebie, ale dopiero razem ujawniają całą prawdę w relacjach między bohaterami. Zapewnia tym samym odbiorcom nie tylko aktywną lekturę, ale i rodzaj uczestniczenia w tworzeniu historii. To zintensyfikuje przeżycia czytelnicze i powinno spodobać się dzieciom – jako oryginalny zestaw przygód z różnych ujęć.
W obu przypadkach rozwiązywana jest jedna i ta sama zagadka. W apartamentowcu zwanym Zamkiem pojawiają się dziwne zjawy. Część z nich przypomina zresztą do złudzenia mieszkańców domu. Zjawy potrafią przenikać przez ściany, ale nie wydają się groźne. Zwłaszcza że bohaterowie działają razem, by odkryć ich tajemnicę. Amelia, jej młodszy brat Albert, Kuba i jego mała siostra Mi tworzą zgrany zespół – dzięki współpracy dokonują rzeczy niemożliwych i przeżywają szereg zaskakujących przygód – niecodziennie w końcu poluje się na duchy nowej generacji. Najpierw jednak Amelia i Kuba muszą się poznać, a to okazuje się dosyć trudne.
Rafał Kosik stworzył cztery postacie o wyrazistych charakterach i zdolnościach. Amelia pięknie rysuje, Kuba ma zdolności techniczne (w odróżnieniu od ojca). Albert nie potrafi nawiązywać społecznych relacji, za to jest do bólu logiczny i świetnie zdaje sobie sprawę z popełnianych przez innych błędów „towarzyskich”. Mi to urodzona ironistka. Otoczenie postrzega przez kąśliwe poczucie humoru, nie stroni od złośliwości, a własne słownictwo wzbogaca, notując zaobserwowane wyjaśnienia co trudniejszych określeń. Dzieci nie są naiwne, właściwie nie mają wieku, Kosik nie infantylizuje ich, a pozwala na samodzielność. Oczywiście różna jest skala poruszanych problemów – raz Amelia cierpi przez nieprzemyślane zachowanie wobec nowo poznanego chłopaka, raz wszyscy ratują pewnego starego profesora z doskonale znanego starszym odbiorcom Instytutu Badań Nadzwyczajnych.
Kosik zagląda do dwóch mieszkań. W tomie „Amelia i Kuba” przedstawia tylko rodzinę Amelii, Kuba pojawia się rzadko i bez głębszych analiz, a już na pewno bez przemyśleń i odczuć. Tu autor koncentruje się na doświadczeniach i obserwacjach dziewczynki. Amelia dużo rysuje i na obrazkach próbuje metaforycznie przedstawiać własną historię – opisy rysunków są typowo dziewczyńskie i zajmują w tomie sporo miejsca, podobnie jak analizy przeżyć i rozbudowane przemyślenia. W „Amelii i Kubie” narracja toczy się dość spokojnie i nakierowana jest na wnętrze bohaterki. Owszem, Amelia również przeżywa kilka przygód spoza podstawowego nurtu fabuły – ale są one mniej ekspresywne niż analogiczne doświadczenia z domu Kuby. Akcję w tomie ożywia jej brat, mały geniusz i urodzony logik – wprowadza on do opowieści mocno realistyczne spojrzenie – tak rzeczowe, że aż nierzeczywiste (nawet w wykonaniu dorosłego, a co dopiero mówić o dziecku). W tomie „Kuba i Amelia” dzieje się nie tyle więcej, co – inaczej. Rodzina Kuby przeprowadza się do Zamku. Tata, dyrektor kreatywny, stara się wykonywać drobne prace remontowe, co mu zupełnie nie wychodzi. Mi sarkastycznie komentuje otoczenie. Zanim dojdzie do wspólnego działania, wydarzy się sporo ciekawych rzeczy – i to niezależnie od siebie w obu rodzinach (więc i w obu tomach). Potem akcja przyspieszy.
Narrator w każdej z książek towarzyszy jednemu bohaterowi (i jego otoczeniu), zna jego myśli i odczucia, ale nie może zestawić ich z przeciwną stroną. Tego dokonać mogą czytelnicy po porównaniu obu książek. Tak jedynie mają szansę powyjaśniać się liczne zagadki. Same w sobie w „pojedynczej” lekturze nie zaprzątają niepotrzebnie myśli czytelników – funkcjonują jako autorskie zabawy dopiero po otrzymaniu lekturowego wyjaśnienia. W ten sposób Rafał Kosik nie zmusza dzieci do sięgania po równoległą historię – i bez uzupełnień gwarantuje ciekawą opowieść. Powtarza w obu tomach krótkie fragmenty tekstu – co wynagradza zupełnie różnymi kontekstami. Tworzy dwie odmienne relacje. Ważne, że forma nie dominuje nad treścią – Kosik operuje motywami naturalnie, nie sili się na oryginalność i wcale nie musi uciekać się do podstępów, żeby zachęcić dzieci do czytania. Na poczuciu humoru tego autora można polegać – „Godzina duchów” w wersji z perspektywy Kuby bawi do łez, w wersji Amelii – śmieszy. Kosik ponownie pokazuje, jak pisać dla młodych wymagających odbiorców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz