czwartek, 22 maja 2014

H. J. Rahlens: Nieskończoność

Egmont, Warszawa 2014.

Wspomnienia z przyszłości

Dwa tematy, które zawsze rozpalają wyobraźnię autorów powieści fantastycznych – miłość i czas – Holly-Jane Rahlens potraktowała dosyć nietypowo. W „Nieskończoności” postawiła na rozwój uczucia, które nie ma prawa zaistnieć i które nie może pytać o przyszłość. Zapewniła świeże spojrzenie na relację łączącą dwoje ludzi, unikając przy tym rzewnych dramatów i historii rodem z komedii romantycznych. Sceneria początku tej obszernej powieści zupełnie nie zachęca do mówienia o uczuciach – nie ma na nie miejsca tam, gdzie króluje bezduszna nauka, a życie zostało do przesady zautomatyzowane.

Tymczasem dwudziestosześcioletni Finn rozpoczyna prace badawcze nad pewnym dokumentem, dziennikiem nastolatki z 2003 roku. Wie, że nie spotka się z arcydziełem literatury, ale drobiazgi zapisywane z przejęciem przez dziewczynkę śmieszą go i trochę rozczulają. Finn nie zakochał się jeszcze w nikim i jeśli nie zwiąże się w najbliższym czasie z jakąś kobietą, partnerka zostanie mu przydzielona: 2264 rok w ten sposób chce rozwiązać problem malejącego przyrostu naturalnego. Finn coraz bardziej zagłębia się w błahe opowieści nieznanej dziewczynki, aż zostaje od nich oderwany. Ma przetestować pewną realistyczną grę, a tak naprawdę – przenieść się do przeszłości. To okazja, by poznać autorkę pamiętnika, nawet jeśli kwestia podróży w czasie jest wątpliwa moralnie. Finn już wkrótce stanie się jednym z bohaterów zapisków Eliany.

Rahlens wątek kiełkującego uczucia rozmywa w tworzonym świeci przyszłości. Po serii rozmaitych kataklizmów technika wypiera zwyczajne sytuacje znane jeszcze z przełomu XX i XXI wieku. Wspomnienia stają się częścią informacyjnej sieci za sprawą mózgołącza – nowego zmysłu ludzi. Roboty zajmują się ciężkimi pracami, a uczucia zupełnie się nie sprawdzają. Nie ziściła się też żadna z literackich fantastycznych wizji: uczeni mogą jedynie sprawdzać, jak bardzo mylili się kiedyś ludzie co do przyszłości. I – jak zwykle w powieściach s-f – przeszłość bohaterów (i świata) staje się dla nich ważniejsza niż przyszłość. Dla Finna – dużo ważniejsza, bo gdzieś tam czeka niemiecka nastolatka.

Na początku tej historii Eliana ma trzynaście lat i trudno się spodziewać, by budziła w kimkolwiek poważne uczucia. Ale operacje na czasie otwierają przed autorką szanse na przyspieszenie dojrzewania bohaterki – z małej i naiwnej dziewczynki robi się wkrótce świadoma ciała kobieta. Zresztą także Finn próbuje zrozumieć czas dojrzewania – każde kolejne spotkanie oznacza następny krok w rozwoju nietypowego uczucia. Tyle że Finn musi wracać do swojej rzeczywistości, a tam jego zwierzchników nie interesują prywatne sprawy wysyłanego w przeszłość badacza. Mało tego: Finn nie zna rzeczywistego celu przenoszenia się w dawne czasy. Rahlens robi, co może, by skomplikować obraz miłości. Nie chce zapewniać czytelnikom przewidywalnej fabuły, wystarczy, że już motyw perfum dziewczyny pobrzmiewa nieco staroświecko i zdecydowanie zbyt naiwnie. Dlatego też autorka idealizowaną miłość odsuwa na daleki plan, mnoży za to trudności nie do rozwiązania. Zapewnia bohaterom chwile szczęścia i nakazuje jednocześnie zastanowić się nad ulotnością ich doznań.

Ciekawie Rahlens różnicuje tę książkę pod względem językowym. Notatki dziewczyny znacznie różnią się od stylu wprowadzającego w powieściową teraźniejszość – a neutralne stylistycznie fragmenty funkcjonować mogą dopiero na zetknięciu się dwóch różnych światów. Początkowo „techniczny” rytm z czasem coraz bardziej się normuje – a „Nieskończoność” przynosi poza standardową relacją między postaciami także okołoliterackie eksperymenty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz