Nasza Księgarnia, Warszawa 2014.
Uroki szkoły
Kiedy dziecko się cieszy, nie dopuszcza do siebie myśli, że coś mogłoby pójść nie tak. Ula nie może się doczekać pójścia do zerówki i pod koniec wakacji zamęcza już rodziców euforią. Chwali się każdemu tym, co stanie się w najbliższym czasie – ale dni dłużą jej się nie do zniesienia. Dopiero trzynastoletni Mikołaj, kuzyn Urwisów, hamuje entuzjazm dziewczynki. Mikołaj, który w oczach bohaterów jest już prawie dorosły, całe dni spędza ze swoim telefonem komórkowym i nie zwraca uwagi na dzieciaki, mimo że te liczyły na wspólną zabawę. Żeby zyskać spokój od natrętnej Uli, opowiada jej – bez szczegółów – jakie nieprzyjemności czekają ją w szkole. Od tej pory Ula nie ma zamiaru iść do zerówki, zwłaszcza że rewelacje Mikołaja przypadkiem potwierdzają się w różnych rozmowach z dorosłymi.
W drugim tomie historii o Uli dziewczynka jest bardziej dziecięca niż na początku – autorka wyeliminowała z jej wykrzyknień dorosłe i nienaturalne zwroty, więc Ula brzmi jak kilkulatek, w którego łatwiej uwierzyć. Mała bohaterka nie musi już bawić się sama – ani relacjonować przebiegu swoich zabaw – wciąż przebywa z Mirkiem i Sławkiem lub z rodzicami – albo z dziadkami – i tym razem to ona nadaje ton spotkaniom. Mikołaj jest tu przez autorkę mocno wyśmiany – jego portret stanowi satyrę na ponurego gimnazjalistę, który nie zniżyłby się do zabawy z dziećmi, za to cały dzień spędza na esemesowaniu – manifestacji bezsensownego buntu. Czarny charakter na miarę współczesności może rozbawić odbiorców. Podobnie zresztą jak seria nieporozumień, które Katarzyna Majgier wprowadza. Z punktu widzenia Uli rzeczywistość wygląda inaczej niż w ocenie dorosłych. Dziewczynce wydaje się, że można samodzielnie decydować o podjęciu (lub niepodjęciu) nauki – a na zmianę nastawienia do obowiązków szkolnych wpływ mogą mieć prawdziwe drobiazgi. Dla czytelników zabawne będą też stany Uli – dziewczynka najpierw nie może się doczekać pójścia do szkoły, by za moment trwać w zakamieniałym uporze – który to upór da się jednak skruszyć i sprytni dorośli doskonale wiedzą, jak. Ula zaraża entuzjazmem – a gdy przestaje marzyć o pójściu do zerówki, jej nastrój nie udzieli się czytelnikom – dostrzegą oni za to komiczny aspekt sytuacji – i nagłej zmiany. Katarzyna Majgier znalazła również sposób na to, by przemycić w książce kilka ciekawostek na temat szkoły – te maluchy, które jeszcze nie rozpoczęły edukacji, będą zainteresowane zarówno prostymi opowiastkami, jak i… rodzajem właściwego dorosłym wtajemniczenia. Wydaje się, że rodzice wiedzą o szkole coś, z czego kilkulatka nie zdaje sobie sprawy – więc na pewno warto to samodzielnie odkryć.
Ula jest cudownie dziecięca. W tej postaci nie ma przekłamań ani nienaturalności. Ta zwyczajna bohaterka przedstawia swoje pomysły i stany emocjonalne tak, że na pewno zainteresuje nimi małych odbiorców. Katarzyna Majgier udowadnia, że wystarczy codzienność przefiltrować przez spojrzenie dziecka, by uzyskać temat na atrakcyjną serię. W dodatku trudno byłoby sobie wyobrazić lepszy portret Uli niż ten prezentowany na ilustracjach Kasi Kołodziej. Zabawny i optymistyczny tekst w połączeniu z taką szatą graficzną sprawia, że rodzice nie muszą się zastanawiać nad wyborem odpowiedniej lektury dla malucha – mało tego, sami będą się nieźle bawić przy śledzeniu pomysłów Uli. Tomik „Dzieciństwo jest super” to propozycja, która zaciekawi kilkulatki i przekona je do czytania oraz do szkoły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz