Nasza Księgarnia, Warszawa 2014.
Do usypiania
W tej publikacji Naszej Księgarni spotykają się dwa idealne pomysły. Pierwszy to temat bliski chłopcom zafascynowanym wszelkiego rodzaju pojazdami, zwłaszcza „dziwnymi” sprzętami spotykanymi na budowie. Drugi – to przeznaczenie, tomik może pełnić rolę usypianki, wieczornej kojącej lektury. „Snów kolorowych, placu budowy” to książka, która wyciszy dziecko, ale na pewno nie znudzi i właściwie można trochę współczuć rodzicom, którzy zostaną zmuszeni do powtarzania lektury co wieczór przez wiele, wiele dni.
Plac budowy z końcem dnia układa się do snu. Część maszyn jeszcze pracuje, ale już coraz wolniej. Każda wie, że od rana znów wróci do swojego ulubionego zajęcia, więc musi wykorzystać noc na regenerację sił. Czytelnicy przechodzą od pojazdu do pojazdu, sprawdzając, jak wygląda zasypianie betoniarki, koparki, dźwigu, wywrotki, spychacza. Każdego z bohaterów wieczór zastał przy innym zajęciu – pora je teraz odłożyć i iść spać. Tu nikt nie narzeka na nadejście nocy, wszystkie urządzenia są zmęczone i ochoczo korzystają z szansy na wypoczynek. A odbiorcy, którzy przyglądają się maszynom, mogą im powtarzać szeptane kołysanki, dwuwersowe zachęty do spania (w tekście zaznaczane kursywą). Nawet najbardziej opornych do snu przekona dobry przykład urządzeń z placu budowy. A że urządzeń tych jest sporo, dzieci pokochają książeczkę.
Sherri Duskey Rinker tworzy opowiastkę konsekwentną w konstrukcji, za każdym razem sytuacja wygląda podobnie: dziecko obserwuje moment pracy urządzenia, stopniowe wyciszanie silników, ułożenie do snu – i może powtórzyć senne zaklęcie przeznaczone dla konkretnego pojazdu. Dzięki temu upewni się, że śpią wszyscy – i ze wszystkimi odpowiednio się pożegna. Polskim przekładem zajęła się Joanna Wajs – i całkiem nieźle poradziła sobie z formą. Zdecydowała się na różne rytmy w obrębie jednego wierszyka (ale w poszczególnych sekwencjach dba o sylabotonikę), wybiera też rozmaite opcje rymowe – zdarza jej się używać rymów niedokładnych obok banalnych. Wiele razy zaskakuje dobrymi decyzjami w parach współbrzmieniowych, udowadniając, że zna rymotwórczy warsztat. Na pewno nie proponuje wierszyka do końca wygładzonego, ale też nie męczy poszukiwaniami sensu. W krótkich fragmentach tekstu precyzyjnie oddaje sytuacje z placu budowy pogrążającego się we śnie, co będzie też ważne dla maluchów.
Tom Lichtenheld, autor ilustracji, zadbał o bajkowy realizm placu budowy, to jest nasycił wieczorny krajobraz ciekawymi dla każdego dziecka szczegółami. W wieczornym świetle ciekawie prezentują się sylwetki dźwigów i rusztowania. Pojazd w pracy oświetlony jest dobrze, pojazd śpiący – zaprezentowany został o zmierzchu, w lekkim półmroku. Ta konsekwencja przypomina dzieciom o nieuchronności snu – i wyklucza protesty. Lichtenheld dba też o bajkowy wygląd bohaterów – maszyny wyposaża w twarze i bawi się dodatkowymi żartami (dźwig we śnie tuli maskotkę, a betoniarka przykrywa się kocem). Przy refrenowej konstrukcji bajki w ilustracjach panuje spore urozmaicenie – kolorowe strony mali odbiorcy będą oglądać z niesłabnącym zainteresowaniem, nie tylko ze względu na obecność na nich ciekawych maszyn, ale także za sprawą wszechobecnego na obrazkach dobrodusznego humoru. „Snów kolorowych, placu budowy” to książka znakomita do usypiania maluchów – a i przekonująca je, że spać musi każdy, bez wyjątku. Przyda się zatem rodzicom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz