sobota, 12 kwietnia 2014

Paulina Sołowianiuk: Jasnowidz w salonie, czyli spirytyzm i paranormalność w Polsce międzywojennej

Iskry, Warszawa 2014.

Zabawa z duchami

Domowe seanse spirytystyczne były jedną z bardziej rozpowszechnionych towarzyskich „zabaw” okresu dwudziestolecia międzywojennego. Wirujące stoliki i spodki, przybysze z zaświatów to gwarancja silnych emocji, wyraźnie potrzebnych rozmiłowanym w spirytyzmie. Paulina Sołowianiuk przybliża teraz ten zapomniany nieco nurt rozrywek dwudziestolecia w książce „Jasnowidz w salonie, czyli spirytyzm i paranormalność w Polsce międzywojennej”. Sięga do literackich odbić mody na wywoływanie duchów, do wspomnień uczestników spotkań, ale przede wszystkim do artykułów i notatek prasowych na temat salonowych uciech.

Autorkę bardziej interesują konsekwencje spirytyzmu i sposób rozprzestrzeniania się mody niż przyczyny czy aspekty „techniczne” – owszem, napomyka, gdzie spirytyzm się narodził, ale nie rozwija tego tematu – dlatego niemal koniecznym uzupełnieniem jej tomu będzie publikacja Richarda Wisemana „Paranormalność. Dlaczego widzimy to, czego nie ma”. Wiseman odnosi się do tematów, które Sołowianiuk uznaje za mało ważne – wyjaśnia, na czym naprawdę polegały rozmowy z „duchami” i jakie sztuczki stosowali gospodarze spotkań, by zaistnieć na szerszym forum jako ci, którym udało się sprowadzić wyjątkowego ducha. Sołowianiuk wydaje się nie interesować budowaniem złudzeń – co najwyżej czasami przypomina o mistyfikacjach, gdy, na prawach anegdoty, cytuje wspomnienia odkrywających podstęp.

Sama Sołowianiuk zajmuje się natomiast społecznym oddźwiękiem spirytyzmu. Dość krótko przedstawia „zasady” wywoływania duchów – i to nie w kształcie instrukcji, a raczej – nieusystematyzowanych ciekawostek. Posługuje się nierozszyfrowanymi kliszami – owe wirujące stoliki czy przedmioty wskazujące słowa mają być zrozumiałe dla odbiorców bez dodatkowych wyjaśnień. Nie pyta, jak to się działo, że zgromadzeni otrzymywali sygnały z rzekomych zaświatów – bo unika ocen tej mody. Za to skupia się na reakcjach ludzi i na znaczeniu spirytystów w świecie kultury czy w kręgach towarzyskich. Zaznacza, że ludzie z darem wywoływania duchów trafiali do prasy – albo chwaleni w artykułach, albo wyśmiewani w satyrze, przywołuje najsławniejsze postacie z tego kręgu. Zajmuje się również przepowiedniami jasnowidzów (tymi, które sprawdziły się, budząc powszechne uznanie i zdumienie). Przytacza chętnie relacje świadków, ale lubi też plotki – w końcu rekonstruuje nastroje społeczne i dba o każdy detal mogący wpływać na ocenę zjawiska.

Po raz kolejny Iskrom udało się zaprezentować spójną syntezę motywu ważnego w kulturze i obyczajowości dwudziestolecia międzywojennego – po „Warszawskich kawiarniach literackich” „Jasnowidz w salonie” pozwala lepiej poznać zasady towarzyskiego funkcjonowania w międzywojniu. Tom przepełniony jest ciekawostkami, które spodobają się dzisiejszym odbiorcom, mimo że moda na wywoływanie duchów wygasła z koszmarem drugiej wojny światowej i nie powróciła już mimo aktualnego uwielbienia dla ezoteryki. „Jasnowidz w salonie” to możliwość sprawdzenia jakości rozrywek towarzyskich, przegląd pomysłów dawnych zabaw, a przy okazji też dawka niewyjaśnionych paranormalnych zjawisk. Paulina Sołowianiuk sprawnie prowadzi narrację, umiejętnie rozbudza ciekawość i potrafi do własnej opowieści wplatać rozbudowane cytaty – przez co „Jasnowidz w salonie” nie pozostaje w kręgu publikacji popularyzatorskich, a może też służyć rozrywce co bardziej wymagających czytelników. Przyda się również jako pomoc dla kulturoznawców i literaturoznawców, prezentując wycinek obyczajowości Polski w dwudziestoleciu międzywojennym – to dobry punkt wyjścia do dalszych tematycznych poszukiwań, bo Sołowianiuk nie ma czasu na to, by szczegółowo omawiać wszystkie aspekty spirytyzmu w życiu i sztuce – część faktów jedynie sygnalizuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz