poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Kerstin Gier: Czerwień rubinu

Egmont, Warszawa 2014.

Podróże w czasie

„Czerwień rubinu” otwiera Trylogię czasu, serię fantasy dla nastolatek – i jak w wielu „pierwszych tomach”, tak i tutaj autorka musi uporać się z przedstawieniem bohaterów oraz… zasad nowego świata. Kerstin Gier dodaje do tego jeszcze spokojną narrację, która przekona do cyklu odbiorczynie. Te bowiem nie zostają od początku wrzucone w niegościnne progi, a stopniowo przeprowadzane od zwykłej (i kuszącej) codzienności młodej bohaterki do rzeczywistości podróżników w czasie. „Czerwieni rubinu” nie brakuje pomysłowości i umiejętnego podsycania ciekawości nastolatek – w końcu na horyzoncie pojawia się interesujący chłopak, niezwykle przystojny Gideon, zbyt pewny siebie i pełen poczucia wyższości w stosunku do Gwendolyn – ale niepozbawiony uroku i tak samo jak dziewczyna – skazany na wypełnienie niebezpiecznej misji.

Misji, która właściwie powinna się już zakończyć, bo dwanaście kamieni szlachetnych prawie trafiło na swoje miejsca. Tyle że ktoś ukradł chronograf i wybrał życie w odległej przeszłości, a zbieranie przedmiotów o magicznych właściwościach musi się zacząć na nowo. Gwendolyn utrzymywana jest w przekonaniu, że to jej nieznośną kuzynkę czeka los podróżniczki w czasie. Sama nie poświęca więc zjawisku zbyt wiele uwagi i nawet fakt, że widuje ducha, nikomu nie daje do myślenia. Dlatego pierwsza podróż w czasie będzie dla dziewczyny prawdziwym zaskoczeniem – i przyniesie szereg problemów. Skoro Gwendolyn będzie musiała poznać wszystko, co wiąże się z podróżami w czasie, trudami, niewygodami i celami misji, czytelniczki zyskają szansę, by razem z nią przejść kolejne etapy wtajemniczenia.

A że tłem dla fantastyki Gier tworzy zwyczajne środowisko nastolatek, błyskawicznie podbije serca czytelniczek. Gwendolyn może liczyć na swoją najlepszą przyjaciółkę (ta potrafi, kiedy trzeba, podjąć radykalne działania, jest więc prawdziwą opoką w odróżnieniu od zwykłych rozhisteryzowanych nastolatek), jej matka również wie, gdzie szukać pomocy. Ale z najtrudniejszymi sytuacjami bohaterka będzie musiała zmierzyć się sama, a obecność Gideona wcale w tym nie pomoże. Gier odnosi sukces między innymi za sprawą precyzyjnie tworzonych powieściowych realiów – zachowania postaci również są przekonujące. Sprawdziło się tutaj łagodne włączanie fantastyki w zwyczajność, kiedy już sama bohaterka zyskała uznanie i zaufanie odbiorczyń. „Czerwień rubinu” spokojnie może przekonać także nieprzekonanych do fantastyki.

Narrację prowadzi w książce sama Gwendolyn – to w pełni zrozumiałe, skoro Gier zamierza też zasugerować wyobcowanie nastolatki obdarzonej nietypowymi umiejętnościami. To również jeden ze sposobów na wkradanie się do łask odbiorczyń – bohaterka nie stroni od ironicznych komentarzy, a czasem zwierza się w duchu z własnych przeżyć, co oznacza, że może wytwarzać wrażenie silnej relacji z nastoletnimi czytelniczkami. Gier bardzo dokładnie odtwarza motywy działania postaci oraz jej reakcje na nieprzewidywalne wydarzenia – tym samym proponuje realistyczną opowieść zanurzoną w świecie wyobraźni. Łączy tu elementy powieści historycznej, literatury fantasy oraz typowej młodzieżowej obyczajówki, w takim zestawie ma spore szanse wskazać motywy, które spodobają się wielu czytelniczkom. „Czerwień rubinu” rządzi się własnymi prawami w konstruowaniu literackiej przestrzeni – a zasady gry są dobrze wyłożone. Cała powieść okazuje się zatem dość smakowitą lekturą dla spragnionych oryginalnych fabuł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz