czwartek, 20 lutego 2014

Katarzyna Michalak: Zachcianek

Albatros, Warszawa (wydanie IV).

Przygody z baśni

Kiedy Katarzyna Michalak zrywa z regułami narzucanymi przez realizm powieściowy, nic jej nie może powstrzymać. W „Zachcianku”, drugim tomie poczekajkowej trylogii, wyostrza wyobraźniowe tony i fabularne konwencje, żeby poważnie namieszać w życiu sympatycznej bohaterki. Patrycja, która spotkała już swojego rycerza na czarnym rumaku, okazuje się osobą bardzo nieszczęśliwą. Praca w zoo w charakterze weterynarza nie absorbuje jej tak jak dawniej, zabawne przygody nie zdarzają się tak często, tymczasem ukochany… chce być wolny. Ma dość ciągłych narzekań i wyrzutów, źle znosi konieczność podporządkowywania się upragnionej kobiecie i coraz częściej od niej ucieka.

Skoro już autorka pokusiła się o wizje baśniowe i przerysowała wątek marzeń o księciu z bajki, idzie o krok dalej, wprowadzając do historii sabaty czarownic. Koleżanki i przyjaciółki Patrycji, które przyjęły kobietę do swojego kręgu, uświadamiają jej magiczne zdolności. Patrycja ma być drimerką – potrafi ziścić to, co sobie wymarzyła. A skoro nadal tęskni za prawdziwą miłością, czarownice zamierzają po raz kolejny rzucić urok i sprowadzić do Chatki największego rywala narzeczonego Patrycji, człowieka, który komitywą z matką pani weterynarz przekreślił się w jej oczach niemal ostatecznie. Katarzyna Michalak ustawia nowe konfiguracje z już przedstawionych postaci, a że porusza się w raczej zamkniętym środowisku, nie uniknie sporów i nieporozumień. Zdarzy się zdrada, nowe związki czy zagrożenia ze stron, z których najmniej się tego bohaterka spodziewa. Dodatkowo Patrycji do istnienia potrzebne jest jej wymarzone miejsce – a odzyskanie go nie należy do prostych.

W „Zachcianku” rządzi magia i emocje wyskalowane nieraz do absurdu. Tu autorka nie zastanawia się nad egzaltacją postaci, zmusza ją do przeżywania wszystkiego najintensywniej i w przyspieszonym tempie. Przy tym Patrycja zachowuje dawną naiwność (musi, żeby wierzyć w czary), pisze listy do wymyślonego Amrego i niezbyt realistycznie ocenia otoczenie. Wierzy w dobre intencje znajomych, nie chce za to dostrzegać ich jednoznacznie złych uczynków, przymyka oczy na to, co niewygodne i pozwala, by wszystko działo się poza nią. Dość biernie uczestniczy w wydarzeniach, a to przez własne niezdecydowanie i bezradność w obliczu żywiołowych zmian.

Wielka miłość tu staje się własną karykaturą, autorka celowo przesadza, sięgając po typowe marzenia bohaterek literackich. Nie stroni od czarnych charakterów, lubuje się w sytuacjach mrożących krew w żyłach. W „Zachcianku” wszystko jest komiksowe, zamaszyste, nagłe i mocne, jakby Michalak nudziła się półśrodkami i delikatnie szkicowanymi wątkami. To powieść równie energiczna co nieprawdziwa, ale przecież prawda w obliczu radykalnych przemian uczuciowych nie ma racji bytu. Brak prawdopodobieństwa autorka nadrabia brawurowym tempem akcji – radzi sobie w ten sposób z baśniowością dla dorosłych i znajduje pomysł na gawędziarską narrację. Część czytelniczek zresztą właśnie ze względu na styl autorki po tę serię chętnie sięgnie. Katarzyna Michalak nie boi się eksperymentowania w zakresie wybieranych gatunków, kipi od pomysłów, lubi bawić, ale i denerwować swoje odbiorczynie. Stawia na odważne pod kątem fabularnym sceny – dość daleko odchodzi od typowych obyczajówek i romansów – i wyróżnia się dzięki temu na rynku. Jej poczekajkowy cykl to wypadkowa romansu i burzliwej baśni, naiwna, a za sprawą literackich poszukiwań i ciekawa zwłaszcza dla tych, którzy lubią oddzielanie fikcji od rzeczywistości. W świecie Patrycji wszystko, co czarne i białe, zaczyna się ze sobą mieszać w niespodziewanych momentach. Michalak nie powstrzymuje się przed ciężkim doświadczaniem swoich bohaterów – i to nie tylko na płaszczyźnie uczuciowej. Jako odskocznia od codzienności może ta lektura zadziałać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz