Znak, Kraków 2014.
Czas w bajce
Taka bohaterka jak Momo nie mogłaby pojawić się dzisiaj w literaturze czwartej – natychmiast wywołałaby sprzeciw psychologów i tych wszystkich dorosłych, którzy nie przyznają racji bytu samodzielnym i zaradnym małym bohaterom. Momo w spódnicy z łatek i zbyt dużej potarganej męskiej marynarce, Momo zawsze bosa, Momo bezdomna – to nie postać, która znalazłaby drogę do powieści. Nawet nie dlatego, że dzieci w książkach zawsze są chronione i bezpieczne – a dlatego, że dzisiaj Momo zbyt przypominałaby o społecznych lękach. Ta bohaterka wyłamuje się z klasyfikacji – zresztą Michael Ende bardzo lubił podobne eksperymenty fabularne. Czterdzieści lat temu powołał do istnienia dziewczynkę, która pomaga zrozumieć, czym jest czas.
Znak Emotikon proponuje dzieciom elegancką serię klasyki literatury czwartej – „Momo” ukazuje się właśnie w tym cyklu: w niewielkim, wygodnym formacie, w twardych okładkach i z wszytą tasiemkową zakładką. Zanim jednak tom stanie się ozdobą biblioteczki, będzie poruszać wyobraźnię małych odbiorców – i uczyć ich filozoficznej kontemplacji życia. Momo to bohaterka bardzo spokojna, niemal nie dziecięca w swojej refleksyjności. Rzadko się odzywa, rzadko zdradza się ze swoimi uczuciami, nie angażuje się w kłótnie i spory. Przez pierwszą część tomu zachowuje bierną postawę, przynajmniej pozornie. Bo Momo ma pewien talent: potrafi słuchać. Potrafi słuchać tak, że ludzie stają się przy niej bardzo otwarci i twórczy. Skłóceni dawni przyjaciele odnajdą drogę do porozumienia przy milczącym udziale Momo, opowiadaczowi przyjdą na myśl najpiękniejsze baśnie, a dzieci odkryją fantastyczne zastosowania dla zwykłych przedmiotów, znalezionych „skarbów” – będą bawić się śmieciami lepiej niż najpiękniejszymi zabawkami. To wszystko sprawia Momo, mała tajemnicza dziewczynka. Momo przyjaźni się z różnymi mieszkańcami, starymi i młodymi, i dla dorosłych również staje się wyrocznią w kłótniach – mimo że nigdy nie odrzuca stoicyzmu. Lecz kiedy w miasteczku pojawiają się złodzieje czasu, Momo musi zacząć działać, by naprawdę uratować ludzi.
Zabawny może się wydać fakt, że Ende sportretował w powieści dla dzieci korporacyjno-marketingowe zwyczaje. Złodzieje czasu, szarzy identyczni panowie, przekonują ludzi do oszczędzania czasu, odbierając im szczęście i radość (a także sam czas). Momo intuicyjnie pojmuje ich faktyczne intencje, co sprawia, że przed odbiorcami odsłonić może pułapki konsumpcjonizmu: supernowoczesna mówiąca lalka nie dostarczy przyjemności, bo jedyną „zabawą” jest przynoszenie jej coraz to nowych zbędnych przedmiotów – wyobraźnia nie przydaje się tu tak jak przy zwykłych zabawkach. Momo zorientuje się w podstępie bardzo szybko – i może przekonać do swoich spostrzeżeń także dzieci. A że jest to postać od początku historii emanująca ogromnym autorytetem, odbiorcy powinni przejąć część jej przekonań. W drugiej części Ende proponuje już konwencję literatury przygodowej (mocno podlanej fantastyką): Momo zaczyna działać i staje się prawdziwym dzieckiem, aktywnym, pomysłowym i ciekawym świata. I to wcielenie Momo bardzo dobrze uzupełnia poprzednie, tak, że czytelnicy przekonają się co do kreacji niezwykłej postaci.
„Momo” to powieść o czasie, o przemijaniu i o prawdzie. Nieprzypadkowo utrzymana jest w filozoficzno-poetyckim tonie – taki styl narracji najlepiej pasuje do ulotnego tematu książki. Ende unika dosłowności, ale nie zarzuca odbiorców problemami bez wyjaśnień, wszystkie wątpliwości stara się przedstawiać dzięki metaforom – w ten sposób trafi do wyobraźni dzieci i zostanie przez nie zrozumiany, przyczyni się również do zwrócenia uwagi na ważne dzisiaj kwestie – wartość czasu i bogatej osobowości zestawianą z pieniędzmi, chciwością i bezwzględnością w dorosłym świecie. Niełatwo napisać książkę dla dzieci o czasie – Ende dokonał tego bez wpadania w banał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz