niedziela, 29 grudnia 2013

Stefan Kisielewski: Felietony. Tom 3. Wołanie na puszczy

Prószyński i S-ka, Warszawa 2013.

Gorycz i polityka

Trudno o trafniejszy tytuł trzeciego tomu felietonów Kisiela niż „Wołanie na puszczy”. Autor, wyraźnie zmęczony bezowocnymi wysiłkami, przestaje wierzyć w swój wpływ na odbiorców – decyduje się zatem na rezygnację z retorycznych ozdobników, prób przekonywania do własnych spostrzeżeń. Opisuje to, na co się nie zgadza, lub też to, co trzeba czytelnikom wytłumaczyć, ale już bez poprzedniej zaciętości i z o wiele chłodniejszą głową. Wie, że dotarcie do możliwości rozmowy utrudnia mu maska prześmiewcy i dlatego też w „Wołaniu na puszczy” niemal całkowicie odrzuca dowcipne tony i literackie wygłupy. Śmiertelnie poważny Stefan Kisielewski może się już zająć zgłębianiem tajników polityki – bo tematy polityczne (zwłaszcza w ujęciu polityki międzynarodowej) wymagają skupienia, precyzji i raczej uroczystych tonów. Kisielewski czuje, że żart nie sprawdzi się tu jako nośnik argumentów – dopasowuje zatem język artykułów i felietonów do tematyki – i odwrotnie. Oddala tym razem motywy społeczne, nie interesuje się zbytnio zwykłym życiem, a próbuje wprowadzić do świadomości czytelników fakty (i ich interpretacje) niemieszczące się w peerelowskiej codzienności. Kisiel w „Wołaniu na puszczy” jest już stańczykiem zrezygnowanym i pozbawionym nadziei. Nie chce dostarczać rozrywki, woli zmusić do refleksji – a te dwa cele wzajemnie by się wykluczały.

Trzeci tom felietonów Stefana Kisielewskiego przepełniony jest goryczą. Znalazło się tu kilka dłuższych artykułów, teksty publikowane w kraju oraz felietony z paryskiej „Kultury”, co pewien czas zwarte wywody przetykane są seriami spostrzeżeń o zacięciu aforystycznym. Kisiel zajmuje się teraz przede wszystkim przypominaniem o tym, co już kiedyś opublikował (i co przeważnie się sprawdzało), popada w kasandryczne tony, świadomy, że i tak jego głos niewiele znaczy. W „Wołaniu na puszczy” ujawnia się jego samotność – płynąca nie tyle z głoszenia radykalnych sądów, co z braku oczekiwanego odzewu. W swojej walce Kisiel jest sam, robi się więc coraz bardziej zmęczony i nieco rozżalony. Nie rezygnuje z komentowania rzeczywistości – ale o słabościach i nierównym rozkładzie szans w tej walce nie może już zapomnieć. W tej książce bardzo wyraźnie pojawia się także oskarżenie słane w kierunku cenzury. Do tematu przekształcania tekstów i myśli w nich zawartych Kisiel wraca wielokrotnie, ubolewając nad przeinaczaniem wyjściowych założeń – i nad odpowiedzialnością za słowa.

W „Wołaniu na puszczy” widać wielkie zaangażowanie autora w sprawy kraju, ale też i stale rosnącą niechęć do systemu. Felietony zaczynają zamieniać się w wyliczenia bezsensów, surowe oceny sytuacji na scenie politycznej i notowanie utrudnień stawianych przed ludźmi. Znacznie rzadziej Kisiel zatrzymuje się nad kwestiami kultury, stara się w ogóle unikać lekkich tematów – by nie okazać się znów „tylko” prześmiewcą. Żart jako metoda na przekonanie społeczeństwa nie sprawdził się w tej walce, uniemożliwił poważne traktowanie autora, wić Kisielewski wycofuje się ze stylu, który przyniósł mu wielką popularność. Nie oznacza to, że całkowicie odrzuca złośliwą ironię – zdarza mu się jeszcze ozdabiać felietony anegdotami czy obiegowymi żartami, ale już tylko dla utrzymania czytelników. Trzeci tom felietonów ukazuje kierunek publicystyki Stefana Kisielewskiego i jest ściśle powiązany z wiadomościami dziś już historycznymi – często teksty dotyczą aktualiów i wyjaśniają mechanizmy lub kulisy istotnych dawniej spraw. A jednak mięsistość tego stylu i sposób formułowania opinii to elementy, które nie pozwolą odłożyć lektury do końca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz