poniedziałek, 25 listopada 2013

Poczytaj mi, mamo. Księga czwarta

Nasza Księgarnia, Warszawa 2013.

Klasyka i sentyment

Dzieci, które lubią książki, z ciekawością przyjmą każdą kolejną pozycję wzbogacającą biblioteczkę. Ale luksusowe wznowienia serii „Poczytaj mi, mamo” to radość również dla rodziców i dziadków dzisiejszych maluchów. Mało które książki dla dzieci cieszą się takim uznaniem i wiążą się z tyloma wzruszeniami co dawniej niepozorne skromne zeszyty pełne fantastycznych i zupełnie zwykłych przygód. Trudno będzie wyjaśnić następnym pokoleniom fenomen serii „Poczytaj mi, mamo”, ale dzieci i rodzice mogą teraz znów połączyć się w lekturze.

„Poczytaj mi, mamo. Księga czwarta” to kolejna dziesięciohistoryjkowa porcja bajek na dobranoc. Pojawiły się tu dwa klasyczne utwory („Stefek Burczymucha” i „Chory kotek”), odwołania do fantastycznych wydarzeń („Niezwykłe zdarzenie”) czy legend („Piernikowy rycerz”), przygody zwierząt („Pierwszy spacer”) i ożywianych dziecięcych rysunków („O Ali, Wojtku, kocie i rysowaniu na płocie”). Są bajki rymowane i pisane prozą, są fabuły niemal baśniowe i te realistyczno-psychologiczne. Wszystkie łączy jedno: budzą zainteresowanie najmłodszych. Najciekawsze jest to, że nawet mimo przemian w otaczającym świecie (ilustrowanych też zmianami w słownictwie), bajki z tego tomu dalej przynosić będą radość najmłodszym. Nie ma w nich bowiem zakłamania, infantylizowania ani nienaturalności – to miniaturki doskonale dopracowane i przemyślane pod każdym względem. Na tyle krótkie, by dało się je przeczytać na dobranoc, ale na tyle gęste fabularnie i tekstowo, by dzieci nie mogły domyślać się puent. Bajki kierowane do maluchów, dostosowane do ich problemów i wyobrażeń o świecie – ale wolne od bylejakości, rozwijające słownictwo i wyobraźnię. Pojedyncze historyjki stanowią odrębne całostki – ale tom został tak skomponowany, by dzieci otrzymały bajki zróżnicowane tematycznie i pod względem pomysłów: dzięki temu mogą odkrywać uroki kolejnych fabuł i ćwiczyć wyobraźnię. Redaktorka tomu, Joanna Wajs, zadbała o to, by z publikacji cieszyły się maluchy w różnym wieku. O radości tych, którzy w latach 70. i 80. byli dziećmi – odbiorcami serii – nie wspominam.

Równie ważne jak teksty – z których frazy wielu bez wahania do dzisiaj potrafi zacytować – były w serii ilustracje. Nasza Księgarnia decyduje się na reprinty, dzięki czemu ocala niejednokrotnie małe arcydzieła. Książka pokazuje, że dla dzieci tworzyli najlepsi, a popisy grafików warte są przypomnienia. Również rodzaje rysunków mile różnicują tom. Dzieci w jednej publikacji otrzymają wiele pomysłów na zobrazowanie tekstów. Nic dziwnego, że mogą chętnie sięgać do bogatej także pod względem graficznym pozycji. Są tu i „malarskie”, realistyczne sceny, i kadry pełne dopieszczanych szczegółów, i grafiki bardziej symboliczne, rysunki bajkowe, kreskówkowe i wprowadzające atmosferę niezwykłości. Ten zabieg, chociaż jest konsekwencją decyzji o przedrukowywaniu całych książeczek (łącznie z tak dobrze znaną tylną stroną okładki oraz stopkami z danymi o nakładach), w literaturze czwartej stanowi rzadkość – zapewni więc małym odbiorcom sporo zabawy z odkrywania graficznych pomysłów. Dorosłym za to da możliwość powrotu do doskonale kiedyś znanych rysunków. Sentymentalna podróż w czasie dla jednych, bajkowa wyprawa w krainę fantazji dla drugich – rzadko kiedy publikacje z zakresu literatury czwartej mogą tak wpływać na różne pokolenia czytelników. Pośród różnych tomów z bajkami te z serii „Poczytaj mi, mamo” zasługują na przedstawianie najmłodszym. Pozostaje mieć nadzieję, że wznowienia PRL-owskich dobranocnych lektur nie skończą się szybko – w końcu każdy chciałby odnaleźć swoje ulubione książeczki wśród „ocalonych” i przypominanych. Cała seria nadaje się albo na lekturę dla dzieci, albo na sentymentalny prezent dla dorosłych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz