Zakamarki, Poznań 2013.
Wymyślony przyjaciel
Króciutkie historyjki o Albercie Albertsonie powstawały w latach 70. XX wieku, ale do tej pory się nie zestarzały, co więcej – mogą być śledzone przez maluchy z różnych krajów, bo poruszają tematy bliskie najmłodszym. Tomik „Albert i tajemniczy Molgan” odnosi się do motywu wymyślonego przyjaciela dziecka, przyjaciela, którego istnienie dorośli przyjmują do wiadomości, choć nie traktują go poważnie. Towarzysza dziecięcych zabaw i powiernika sekretów.
Gunilla Bergström sięgnęła po zagadnienia bliskie kilkulatkom i z paru stworzyła jedną historię o dramatycznym dla bohatera przebiegu. Albert, który wraz z wymyślonym Molganem budował z zabawek pociąg, wziął bez pozwolenia fajkę taty. Fajkę, z którą tata Alberta w poprzednich tomach właściwie się nie rozstawał. Fajka zginęła, tata – coraz bardziej poirytowany – nie mógł jej znaleźć, a Albert nie potrafił się przyznać do tego, co zrobił. Zdenerwowanemu tacie zaczyna nawet przeszkadzać milczące towarzystwo Molgana.
Albert Albertson ma wszystkie cechy prawdziwego dziecka. Dla autorki ważniejsze jest precyzyjne oddanie psychiki bohatera niż pouczenia odbiorców. Dzieci i tak będą wiedziały, że Albert postąpił źle, nie trzeba im tego dodatkowo wykładać. Autorka może zatem skupić się na warstwie emocjonalnej. Pokazuje zachowanie zdenerwowanego taty i bezradność bohatera (który, przyznając się do występku, ściągnąłby gniew rodzica na siebie – mimo że Alert nie przeprowadza takich kalkulacji, dla dzieci będzie to oczywiste). Albert jest też pośrednikiem w przekazywaniu wiadomości od Molgana: nikt poza nim nie może komunikować się z wymyślonym przyjacielem. Sam Molgan jest zresztą, co pokazują ilustracje, niemal bliźniakiem Alberta Albertsona – to dlatego tak dobrze go rozumie i może pocieszać w trudnych chwilach. Przypuszczalnie gdyby dzisiaj za tę historyjkę wzięli się „specjaliści” od pedagogiki i psychologii, wynaleźliby tacie Alberta wszelkie symptomy uzależnienia (nie mówiąc już o szkodliwości palenia, zwłaszcza – palenia przy dziecku) a także wykazaliby niewłaściwość postępowania w stosunku do malucha, który wierzy w obecność wymyślonego kolegi. Jednak tata Alberta powstał w czasach, gdy życiowe zachowania dorosłych w bajkach nikogo nie raziły – i szczęśliwie przetrwał aż do teraz. Tom „Albert i tajemniczy Molgan” nikomu nie zaszkodzi, bo dzieci zwrócą uwagę na konsekwencje łamania zasad, a nie na postawy rodzica.
Autorka przedstawia historyjkę o Albercie prostymi zdaniami, a całość ujmuje jeszcze w wyraźnych – to jest – nieskomplikowanych – rysunkach. Bohaterowie mają na nich dość koślawe kształty (za to dobrze odtwarzane miny), a mniej istotne elementy rysunków pozostają w tle w charakterze niewypełnionych kolorem konturów. Bergström wykorzystuje przerywane linie tam, gdzie chce pokazać niewidoczne dla obserwatora fragmenty obrazka, a Molgana rysuje jako białą (w kontraście do kolorowych stron) postać o kropkowanych konturach. Zdarza się, że wykorzystuje kolaże, czasami też proponuje dzieciom „inne” sposoby budowania atmosfery rysunków, na przykład przez grę światłem (oczywiście w wersji upraszczanej). Naiwne w kresce wizerunki bohaterów sprawią, że Albert Albertson i jego tata wydadzą się małym odbiorcom bardziej bliscy.
„Albert i tajemniczy Molgan” to lektura uświadamiająca dzieciom kilka istotnych zasad – ale autorka jawi się tutaj nie tylko jako twórczyni przestrój. Funkcjonuje jako towarzyszka dziecięcych zabaw, pełna zrozumienia dla fantazji i lęków najmłodszych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz