czwartek, 24 października 2013

Wiem, co mówię, czyli dialogi uzdrawiające. Spotkania z Józefem Henem

Iskry, Warszawa 2013.

Konkretne rozmowy

Iskry proponują czytelnikom bardzo udane zbiory wywiadów. Po rozmowach z Tadeuszem Konwickim przychodzi czas na przypomnienie odbiorcom sylwetki Józefa Hena. Tom „Wiem, co mówię, czyli dialogi uzdrawiające. Spotkania z Józefem Henem” to zestaw rozmów z różnych czasopism. Wywiady w tej książce są mocno tematyzowane: często to spotkania przy okazji opublikowania kolejnej książki, lub… dyskusji do magazynów o ściśle sprecyzowanym profilu, nie mającym nic wspólnego z literaturą. Józef Hen w każdym przypadku daje się poznać jako interlokutor ciekawy, trafnie oceniający rzeczywistość, a przy tym pozbawiony narcystycznej zadumy nad własnym pisarstwem. To z pewnością wpłynie na zadowolenie odbiorców z całego tomu.

Bardzo rzadko pojawiają się w tej książce tematy polityczne, czy odniesienia do codzienności. Hen znacznie ciekawiej opowiada o czasach, które przedstawia w kolejnych książkach okołohistorycznych, nie ma więc większego sensu wciąganie go w publicystyczne dyskusje. A jednak przedstawia między innymi interesujące oceny świata po 11 września. Lepiej czuje się natomiast w tematach z historii. Spora część rozmów dotyczy właśnie odkryć dokonywanych przy okazji gromadzenia materiałów do książek: Hen dzięki temu może obalać popularne mity i zachęcić odbiorców do sięgania po swoje książki. W wywiadach zebranych w tym tomie daje się zauważyć raczej tendencja do poruszania i pogłębiania wyjściowych tez książek niż kwestie autotematyczne – chociaż i takie parę razy udaje się znaleźć. Do tego dodać można tematy nietypowe, jak na przykład rozważania o starości i o sporcie. Znalazł się też wywiad dotyczący pochodzenia Hena. Nie należy zapominać o scenopisarskiej działalności tego autora: kilka rozmów poświęconych zostało tworzeniu scenariuszy i filmowym obrazom – co stanowi ciekawy przegląd efektów twórczej pracy i pozwala na lepsze zrozumienie intencji Hena. Nie ma mowy o prostym wyjaśnianiu idei – ale też Hen nie lubi komplikowania wypowiedzi, woli styl przejrzysty, pełen konkretów, zrozumiały i wygodny dla czytelników.

Autor zdecydowanie najlepiej czuje się w rozmowach na temat opublikowanych właśnie książek. Potrafi o nich opowiadać z pasją niemal równą długim narracjom – kto czytał Hena, ten nie będzie zaskoczony zaangażowanym tonem kolejnych wypowiedzi. Tym samym wywiady stanowią dopełnienie publikacji, a nie tylko ich reklamę. Józef Hen w rozmowach jest zwykle sympatyczny, życzliwy i spokojny. Woli delikatnie prostować niż walczyć o wyjaśnienia, wybiera zgodę zamiast ostrych dyskusji, rozmowy często traktuje jak możliwość uzupełnienia myśli. Łatwo polubić styl tak zbliżony do pism Hena – do tego stopnia, że chwilami chciałoby się nawet zrezygnować z samych pytań.

W „Wiem, co mówię” pojawiają się różne formy rozmów. Czasami są to wywiady według dokładnie przygotowanego planu, w których nie da się pójść w innym niż założony kierunku, czasami luźne rozmowy. Dziennikarze raz chcą zaistnieć i zaimponować profesjonalnym przygotowaniem, innym razem świadomie wtapiają się w tło i funkcjonują tylko jako pomoc dla Hena. Zdarzają się teksty, w których na jednozdaniowe konkretne pytanie pada taka sama odpowiedź – i rozmowy, w których można się rozgadać. Zwykle wskazówką dla formy (i tematu) jest miejsce pierwotnej publikacji. Zawsze natomiast Hen pozostaje Henem, więc odbiorcy, którzy znają jego książki, nie będą mieli wątpliwości, że do tomu „Wiem, co mówię” zajrzeć trzeba koniecznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz