Media Rodzina, Poznań 2013.
Nici losu
Iwona Chmielewska nie przejmuje się modami w literaturze czwartej: ma własny pomysł na książeczki obrazkowe i nie podporządkowuje się wymogom rynku. Ponieważ w swoich tomach mocno ogranicza filozoficzny tekst, pozostawiając odbiorcom serie niedopowiedzeń, może zaistnieć także błyskawicznie poza granicami kraju. Udowadnia, że wszystko może stać się literackim tworzywem – inspiracji szuka w coraz mniej spodziewanych miejscach, czego znakomitym dowodem jest jej publikacja „O tych, którzy się rozwijali”. To nici ze sklepu z używanymi rzeczami stanowią właściwy początek tej opowieści: papierowe kartoniki skojarzyły się autorce z korpusami niewielkich ludzików. Wystarczyło dorobić nitowane – zginane w stawach – kończyny i głowy, by uwikłać szpulkowych gości w cały szereg wydarzeń.
Postacie stworzone z nici – ci, którzy się rozwijają – towarzyszą zwykłym ludziom w ich codzienności. Służą pomocą, dostarczając nici: do szycia, do naprawy sznura korali, do wieszania bielizny, do zrobienia drabinki czy huśtawki, zamiast żyłki do wędki, do ratowania tonącego czy do siatki na motyle. Ludziom bez przerwy potrzebne są nici (także jako symboliczny przedmiot lub zwykły sznurek) – jednym do pracy, innym do odpoczynku. Nie można sobie wyobrazić życia bez nici, przynajmniej kiedy śledzi się ilustracje Iwony Chmielewskiej. Na każdej stronie nić wpleciona zostaje w naturalną życiową scenkę: teraz już widać, dlaczego tak potrzebni są ci, którzy się rozwijają, cisi szpulkowi bohaterowie, o których nikt nie pamięta. Przecież nie o samą nić chodzi, a o wsparcie nieznanych, wiernych istot, o pomocną dłoń. Chmielewska nie chce wyjaśniać, kim te istoty są. Słowa mogłyby uszkodzić tych, którzy się rozwijają. Dlatego w tomie przemawiają kolażowe obrazki. Bohaterów łatwo poznać po korpusie z nicią i nitowanych rękach i nogach. Zwyczajni ludzie są wycinani z różnych sytuacji, a chociaż sięgają po pomoc tajemniczych istot, nie nawiązują z nimi kontaktu. Nawet dzieci, zwykle świadome niezwykłości i wyczulone na baśniowe światy, nie mają szansy zapoznać się ze swoimi dobrodziejami.
Chmielewska obrazki sprowadza do uproszczeń: niciany ludzik w konkretnej sytuacji, zwykli ludzie zajęci swoimi sprawami oraz nitki biegnące w różnych kierunkach i ku różnym przeznaczeniom. Delikatnie sugerowane tło, czasem dodatkowy przedmiot, przy którym nici lub sznurki są niezbędne – i tyle. Chmielewska dodatkowo stawia na twarze niezbyt współczesne, jej bohaterowie wyglądają jak z książek do historii. Ponadto autorka szczególnie lubuje się w prezentowaniu piękna starych ludzi: na ich twarzach maluje się doświadczenie oraz zmęczenie.
Autorka chce opowiedzieć historię, która nie ma jasno zarysowanej fabuły ani sprecyzowanych postaci. Wszystko jest tu poetyckie i rozmyte, podlega dowolnym interpretacjom i tak naprawdę każdy będzie mógł wyczytać z tomu swoją własną opowieść – i wypracować sobie własny pogląd na to, kim są ci, którzy się rozwijają. To historia daleka od infantylnych i jednowątkowych fabułek. Chociaż kierowana jest do młodszych czytelników, nawet dorośli mogą być bezradni w obliczu pomysłów autorki. „O tych, którzy się rozwijali” to książka stworzona dla głębokiego zastanowienia nad ludzkim losem – bez morałów, do których trzeba koniecznie dojść. A do tego i ciekawa plastyczna zabawa, sposób na nietypowe wykorzystanie niepotrzebnych nikomu przedmiotów. U Iwony Chmielewskiej stare nici zyskały nowe życie, jakiego nikt by się nie spodziewał, a sama autorka po raz kolejny udowadnia, że nie boi się używania wyobraźni i wprowadzania filozoficznego namysłu do literatury czwartej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz